Rozdział XVI

4.1K 253 41
                                    

                                                          +18


*** Tydzień później ****


Magnus

     Otworzył oczy i pierwszym co zobaczył, była twarz Alexandra. Młody Nocny Łowca siedział na skraju łóżka i delikatnie się uśmiechał.
 - Dzień dobry. - Alec pochylił się nad nim i złożył na jego ustach szybki pocałunek.
- Mam coś dla ciebie.
 - Dla mnie? - Magnus nie był przyzwyczajony do tak miłych poranków. Do tej pory, wszyscy jego partnerzy, dbali tylko o siebie. No bo przecież facet, który żyje już tyle lat, niczego nie potrzebuje.
 - Tak. Zrobiłem ci śniadanie. - Czarownik uniósł się na łokciach i spojrzał na tacę, którą niebieskooki trzymał w dłoniach.
 - Och Aniele. Dziękuję.
 - Nie ma za co. - Uśmiechnął się uroczo. - To co mamy dzisiaj w planach?
 - Tak właściwie to chciałem zaprosić twoją rodzinę na kolację. - Rzucił lekkim tonem.
 - Co proszę?! - Podniósł głos. - Chyba żartujesz. Chcesz zaprosić do swojego domu, moją rodzinę? Izzy i Jace'a, którzy nie będą nam szczędzić dwuznaczności, ojca, sztywnego jak kij w tyłku i matkę, która nas nienawidzi?
 - Dokładnie tak Alexandrze. - Przytaknął. - Zaprosimy ich tu i porozmawiamy. Może jeśli zobaczą, że jesteś ze mną szczęśliwy, i że twoje rodzeństwo nas akceptuje, to może będzie lepiej.
 - A co z Maxem? - Alec momentalnie pobladł. - Jest mały, ale wszystko rozumie. Nie chcę, żeby wysłuchiwał tego wszystkiego. Moja matka na pewno nie odpuści.
- Kochanie... - Czarownik uśmiechnął się delikatnie i pogłaskał go po policzku. - Musisz mi zaufać. Z doświadczenia wiem, że najlepsze jest bezpośrednie starcie. Jeśli wszystko nie wyklaruje się dzisiaj, to już nic nie będziemy mogli zrobić. - Magnus mówił szczerze. Też bał się tej kolacji, ale wiedział, że to jedyny sposób, by cała ta sytuacja się wyjaśniła. Zależało mu na tym, by Alec był szczęśliwy. Nie chciał stawać między nim, a rodziną, ale nie mógł też dopuścić, aby Nocny Łowca nie mógł sam o sobie decydować
Miał nadzieję, że wszystko się uda i stopniowo, rodzice Aleca, zaakceptują i przyzwyczają się do zaistniałej sytuacji.

Alec

    Stał w kuchni i z uśmieszkiem na ustach, obserwował poczynania swojego chłopaka.
Magnus biegał po kuchni w samym szlafroku i gotował kolację. Co jakiś czas wąchał albo próbował swoich potraw i mruczał z zadowolenia.
Alec chciał mu jakoś pomóc, ale ten się nie zgodził, mówiąc, że to prawie to samo co tworzenie eliksirów, a poza tym to właśnie gospodarz domu powinien przygotować posiłek.
Łowca nie chciał się z nim kłócić, więc odpuścił i siedział teraz na stołku barowym, obserwując Magnusa. Wszystkie jego ruchy przypominały te kocie. Czarownik od czasu do czasu nucił piosenkę, którą Alec kojarzył, ale nie mógł rozpoznać.
Gdy kolacja była gotowa, przyszedł czas, by wybrać ubrania. O ile Magnus nie miał z tym problemu, bo zdecydował się być w stu procentach sobą, Alec nie wiedział na co ma się zdecydować. Chciał wyglądać jak Alec, którego wszyscy znają, ale w trochę elegantszej wersji. To właśnie stanowiło problem. Na szczęście, Magnus potrafił temu zaradzić. Pstryknął palcami  i na łóżku pojawiły się eleganckie, czarne spodnie i śnieżnobiała koszula.
 - Wow. - Alecowi zaświeciły się oczy, ale nie z powodu ubrań, lecz tego w jaki sposób Magnus je wyczarował. Z nonszalancką miną wyglądał naprawdę gorąco. To raczej nie był odpowiedni moment na rozmyślanie o tym jak seksownie czarownik wygląda w satynowym szlafroku, z mokrymi, nieułożonymi włosami, ale nie mógł przestać.
Alec nie zastanawiając się choćby chwili, stanął za kociookim, który aktualnie przeglądał się w lustrze i musnął ustami jego szyję, na której od razu pojawiła się gęsia skórka.
- Alexandrze? - Wyszeptał zaskoczony. Jego zachrypnięty głos jeszcze bardziej go podniecał. - Co ty wyprawiasz?
 - Całuję cię. - Odmruknął i wrócił do pocałunków, jednocześnie przyciągając go w talii.
 - Aniele... - Czarownik jęknął, gdy niebieskooki ugryzł go w ucho.
 - Tak? - Odszepnął.
 - Nie poznaję cię. - Mówił słabym głosem. - Nie do tego mnie przyzwyczaiłeś.
- Cicho bądź. - Odwrócił Magnusa w swoją stronę i gwałtownie wpił się w jego usta.
 Uwielbiał jego smak i zapach. Miał w posiadaniu usta, ale chciał jeszcze więcej.
Oderwał się od warg kociookiego i zszedł ustami niżej, na szyję. Magnus odchylił głowę w bok i cicho jęknął.
- Tak bardzo cię kocham... - Łowca szeptał między pocałunkami.
 - Och... Alec. Proszę. Musimy... - Niebieskooki nie pozwolił mu dokończyć, bo pociągnął go za włosy, delikatnie odchylając jego głowę do tyłu, tak by ich oczy mogły się spotkać.
 - Nic nie musimy. Mamy czas. - Nie musiał długo przekonywać Azjaty do swojego zdania. Gdy tylko dostrzegł, jak jego źrenice robią się pionowe, już wiedział, że osiągnął swój cel. Nie czekając na odpowiedź Magnusa, popchnął go na ścianę i znów złączył ich usta w pocałunku. Nie bardzo nadążał za pożądaniem, które go ogarnęło. Do tej pory, to kociooki inicjował ich pocałunki, to on był nienasycony. Nie potrafił utrzymać rąk przy sobie, gdy znajdowali się w tym samym pomieszczeniu. Kompletnie nie wiedział skąd wzięła się w nim ta odwaga, ale skoro już się pojawiła, miał zamiar ją wykorzystać.
Nadal całując swojego chłopaka, zsunął jego szlafrok z ramion, który zatrzymał się nisko na biodrach, dzięki zawiązanemu sznurkowi.
Ciało Magnusa było nadal rozpalone po kąpieli i tak cudownie pachniało.
Alec pochylił się, by pocałować czarownika  w obojczyk. Magnus w tym czasie zdjął jego koszulkę. Chwilę później na podłodze leżały również jego spodnie.
Wiedział, że Mags, kompletnie nic nie ma pod szlafrokiem. Czuł jego twardą męskość przyciśniętą do niego. Jednym, zwinnym ruchem rozwiązał sznurek szlafroka, by już po chwili przyglądać się nagiemu Magnusowi.
- Jesteś taki piękny. - Wymruczał do ucha czarownika.
 - Proszę. Alexandrze. - Magnus westchnął, gdy dłoń Aleca zawędrowała między jego nogi. - Nie każ mi czekać. 
- Pamiętasz co mi zrobiłeś, gdy kochaliśmy się po raz pierwszy? - Alec szeptał do ucha czarownika. - Długo nie mogłem przez ciebie usiąść... Teraz twoja kolej. - Mówiąc to pchnął Magnusa na łóżko.
-Alexandrze? - Lekko oburzony głos czarownika wywołał rumieniec na twarzy Łowcy. Właśnie uświadomił sobie, co zamierza zrobić. Odwagi dodawał mu fakt, że obiekt jego pożądania nie wyglądał jakby mu to przeszkadzało.
Zsunął swoje bokserki i nachylił się nad kociookim, by znowu go pocałować.
Czarownik nie był mu dłużny. Delikatnie masował jego męskość, tylko podsycając ogień między nimi.
Po tym co, jakiś czas temu, Azjata z nim robił, Alec wiedział już, krok po kroku, co należy zrobić, by nie skrzywdzić czarownika.
Sięgnął po lubrykant, znajdujący się od pewnego czasu tuż obok łóżka. Rozsmarował go na palcach i gorącym wejściu swojego chłopaka. Nadal całując wsunął pierwszy palec.
- Alec! - Magnus jęknął z przyjemności. Nie był tak delikatny jak on. Miał doświadczenie i był przygotowany na początkowy ból. Potrafił czerpać z tego przyjemność.
- Och Mags.... - Ich języki znowu się odnalazły i zaczęły swój taniec. Gdy czarownik był już wystarczająco rozciągnięty, Alec delikatnie wsunął się w niego. Usłyszał cichy jęk kociookiego, więc zatrzymał się na chwilę, by spojrzeć mu w oczy.
- Wszystko w porządku? - Naprawdę się przestraszył. Za żadne skarby nie chciał skrzywdzić Magnusa przez własne niedoświadczenie.
- Nie! - Pisnął. - Chcę więcej. Proszę. - Patrzył na niego takim wzrokiem, że Nocny Łowca nie mógł się już dłużej powstrzymywać. Wsunął się do końca i słysząc przyspieszony oddech swojego kochanka, zaczął poruszać się szybciej i głębiej. Jedną  ręką zamknął na gorącej męskości Magnusa, a drugą wplótł w jego ciemne włosy.
- Jesteś taki wspaniały. - Czarownik szeptał w jego stronę. Alec pierwszy raz w życiu był po tej drugiej stronie i strasznie mu się to podobało. Tym razem to on panował nad sytuacją i mógł zrobić z Magnusem co tylko mu się podobało. Podniecał go fakt, że kociooki leży pod nim, wijąc się i jęcząc z rozkoszy. Nie spodziewał się, że on też potrafi sprawić komuś przyjemność, jednocześnie czerpiąc z tego tak wiele.
Gorące, seksowne ciało Magnusa doprowadzało go do szaleństwa. Poruszał się szybko i gwałtownie, nadal mając gdzieś z tyłu głowy, myśl by nie skrzywdzić swojego ukochanego.
      Gdy poczuł, że ciało Magnusa momentalnie się spina i zaczyna drżeć, wiedział już że jest on bliski spełnienia. Skumulował wszystkie swoje siły i jednym mocnym pchnięciem doprowadził Magnusa do końca. Widząc jego zadowoloną minę, pozwolił sobie na spełnienie.
Zacisnął palce na włosach czarownika i głośno jęknął w jego usta.
Gdy przyjemność powoli ustępowała, Alec poczuł się wykończony. Opadł na rozgrzane ciało kociookiego.
- Alexandrze. - Magnus spojrzał na niego rozanielonym wzrokiem. - Cały czas mnie zaskakujesz. To było.... - Nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa. - Najlepsze. Cudowne, po prostu fenomenalne. Chyba częściej pozwolę ci być na gorze. - Alec zarumienił się. Cała odwaga, wyparował z niego, jak w oka mgnieniu. Próbował sam sobie uświadomić, że właśnie przejął kontrolę nad czymś, o czym w ogóle nie miał pojęcia i udało mu się to z genialnym skutkiem. Był szczęśliwy i dumny z siebie. Dodatkowo maksymalnie spełniony.


Błagam, nie zabijajcie mnie. Chyba nie potrafię napisać lepiej tej sceny. Męczyłam się i męczyłam...

Everything about you is so easy to love // MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz