Rozdział II

5.2K 324 25
                                    

Alec

      Alexander usiadł na łóżku i schował głowę w ramionach. Co on najlepszego zrobił?! Tak właśnie się kończy, gdy Nocny Łowca podda się uczuciom. Teraz wszyscy się dowiedzą co wyprawiał tamtej nocy w klubie. Był pewien, że Magnus, prędzej czy później, wygada się komuś.
     W jego głowie kotłowały się sprzeczne myśli. Z jednej strony był zły na siebie i na czarownika. Czemu akurat on musiał okazać się tym, którego miał strzec?!
Z drugiej strony nie mógł oprzeć się urokowi Magnusa. Dosłownie wszystko w nim przyciągało. Te oczy, głos, nawet brokatowe włosy. Magnus miał kolorową osobowość.
Alec do tej pory czasami przyłapywał się na rozmyślaniu o tamtej pamiętnej nocy. O dłoniach na swoim ciele, o ich ustach złączonych w pocałunku... Często śnił o jego kocich oczach, które głęboko zapadły mu w pamięć.
Z rozmyślań wyrwało go pukanie do drzwi.
 - Proszę. - Do pokoju weszła uśmiechnięta Isabell.
 - Jestem z ciebie dumna! - Podeszła i mocno go uściskała. - Jesteś cholernym szczęściarzem, ale to w sumie dobrze. W końcu ktoś cię docenił.
 - No nie wiem Izzy... Nie wiem czy to jest dobry pomysł. - Mówił z wahaniem.
 - Nie pleć bzdur! - Oburzyła się. - To bardzo dobry pomysł! Powierzono ci ważne zadanie. Ochrona czarownika to nie byle co.
 - Wiem, masz rację, ale coś czuję, że będę miał przez to same problemy.
 - Nie będzie tak źle. - Izzy usiadła obok niego. - Zobaczysz, że dobrze sobie poradzisz. Jesteś z nas wszystkich najlepszy. - Objęła go ramieniem i dodała. - Tylko bądź ostrożny i uważaj na siebie.
 - Będę na pewno. - Ucałował siostrę w czubek głowy.
 - Lecę na trening z Clary. - Podniosła się z łóżka. - A ty pakuj się. Magnus czeka w holu.

Magnus

     Wyczarował portal i wraz ze swoim nowym ochroniarzem w następnej chwili znajdowali się już w apartamencie.
Magnus doskonale widział zszokowaną minę Nocnego Łowcy. Rozglądał się dookoła z lekko rozchylonymi ustami.
 - Widzę, że ci się tu podoba. - Magnus uśmiechnął się zachęcająco do Aleca. - Może masz ochotę zjeść ze mną kolację? - Te słowa wywołały na twarzy chłopaka lekki rumieniec.
 - Chyba tak. - Odpowiedział w końcu, patrząc w kocie oczy czarownika.
 - Świetnie! - Klasnął w dłonie. - Na co masz ochotę kochany? - Słowa te znowu go speszyły. Nie był przyzwyczajony, by ktoś w ten sposób się do niego zwracał.
 - Tak szczerze, to nie mam pojęcia... Może ty coś zaproponujesz? - Uśmiechnął się ukazując urocze dołeczki. Na ten widok nogi Magnusa lekko się ugięły. Co ten chłopak ze mną robi?! - Pomyślał i zaczął wachlować się dłonią
 - Tobie mogę zaproponować wszystko... Ale dziś proponuję spagetti. - Dodał szybko, gdy spostrzegł zawstydzoną minę nocnego łowcy.
- Niech będzie. - Przytaknął z zadowoleniem.
- Może najpierw pokaże ci pokój? - Nie mógł się doczekać reakcji Alexandra. Był pewien, że mu się spodoba.
 - Jasne. - Skinął głową. Magnus machnął na niego ręką i poprowadził wąskim korytarzem.
 - Ten jest mój. - Znowu machnął ręką, by pokazać, który to. - Zawsze jesteś w nim mile widziany. - Mrugnął porozumiewawczo do chłopaka, który w tym samym momencie przewrócił oczami. -  A to twój. - Wskazał na zamknięte drzwi na przeciwko. - Rozgość się, a ja przygotuję dla nas kolację.
Odwrócił się na pięcie i szybko odszedł w stronę kuchni. Wolał zniknąć zanim powie coś głupiego. Alexander działał na niego jak nikt nigdy wcześniej. Przy nim nie potrafił nad sobą zapanować. Przed oczami wciąż miał ich pierwsze spotkanie. Nie mógł oprzeć się Alexandrowi. Wszystko w nim go pociągało.
Jeszcze kilka godzin temu, nie wyobrażał sobie mieszkać pod jednym dachem z Nocnym Łowcą. Teraz jednak cieszył się z tego jak małe dziecko. Alec fascynował go. Musiał go poznać bliżej.

Alec

    Pokój okazał się być dużym, prostokątnym pomieszczeniem. Na środku stało ogromne, dwuosobowe łoże. Alec miał do swojej dyspozycji również niewielką garderobę i łazienkę.
Przygotował się na to, że będzie musiał spać na kanapie, więc to co zobaczył, było dla niego dużym zaskoczeniem.
Szybko rozpakował swoją torbę. Nie miał wielu ubrań, najwięcej zabrał ze sobą broni. Prawie wszystkie miecze serafickie umieścił w garderobie, łuk wraz z kołczanem zawiesił na ramie łózka, sztylet włożył pod poduszkę, a najmniejszą z kling przymocował do paska spodni. Gdy był już gotowy do wyjścia z pokoju, w drzwiach zderzył się z Magnusem. Szybko złapał czarownika za ramiona, by ten nie upadł.
 - Alexandrze... - Magnus odnalazł jego spojrzenie i uśmiechnął się. - Jesteś tu od pół godziny, a już zdążyłeś mnie uratować.
 - To nic takiego. - Alec puścił czarownika i znów spuścił wzrok.
- Nie lubię gdy tak robisz,
- Co robię? - Szczerze się zdziwił. Przecież starał się podchodzić do całej tej niezręcznej sytuacji z dystansem i profesjonalizmem.
 - Spuszczasz wzrok. Nie wolno ukrywać tak pięknych oczu. - Alec spojrzał na kociookiego. - Tak lepiej. - Chłopak znowu czuł, że się rumieni. W obecności Magnusa robił to bez przerwy. Byle co wywoływało na jego twarzy czerwone rumieńce.
- Tak właściwie to przyszedłem powiedzieć ci, że kolacja już gotowa. Mam nadzieję, że jesteś głodny.
 - Jak wilk. - Alec naprawdę był głodny. Od rana trenował, a gdy w Instytucie pojawił się Magnus, nie było już czasu na jedzenie.
- Wspaniale! - Czarownik uradowany, klasnął w dłonie. - Więc zapraszam. - Znowu odwrócił się na pięcie i zniknął.
       Gdy zasiedli do stołu zapadła krępująca cisza. Wtedy, w Pandemonium, nie miał problemu z rozmową, jednak po tym wszystkim, co się między nimi wydarzyło, trudno było znaleźć neutralny temat. Ciszę przerwał Magnus.
 - Nie masz zamiaru w ogóle się do mnie odzywać, Alexandrze? - Uniósł brwi wysoko, czekając na odpowiedź.
Właściwie to właśnie taki zamiar miał Alec. Chciał tylko wypełnić swój obowiązek i jak najszybciej wrócić do siebie. W obecności Magnusa czuł się niezręcznie. Wolał go nie prowokować, by ten nie miał powodu, by donieść na niego Clave. Tak naprawdę Alec nie znał Magnusa. Nie wiedział czy może mu ufać.
 - Ja chce tylko dobrze wykonywać swoją pracę. Będę cię chronić, chodzić z tobą tam gdzie będziesz chciał, ale nic poza tym...
- Jak uważasz Alexandrze. - Powiedział urażonym głosem. - Myślę, tylko, że moglibyśmy sobie ten nasz wspólny czas umilić... rozmową. - Dwuznaczność tego zdania znów wywołała u Aleca rumieńce.
- Rozmową? - Uśmiechnął się odrobinę. - Rozmowa mi pasuje, ale nic poza tym. Mam nadzieję, że się rozumiemy? - Uznał, że musi postawić sprawę jasno.
- Jak uważasz Alexandrze. - Powtórzył przyjmując zrezygnowaną minę. Odsunął krzesło i wstał. - Idę spać. Gdybyś czegoś potrzebował, to wiesz gdzie mnie znaleźć. - Alec skinął głową i obserwował odchodzącego czarownika. Po kilku chwilach on również wstał  i udał się do swojego pokoju.

Jest rozdział drugi! Powoli i do przodu :D komentujcie :D

Everything about you is so easy to love // MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz