OCZAMI PAULI
To chore, nie rozumiem co się z nami stało. Mieliśmy przecież tak zgraną ekipę. Teraz każdy poszedł w inną stronę. Natalka, zaczęła spotykać się z Pawłem o czym dowiedziałam się zupełnym przypadkiem. Mateusz tak jak i Maciek zerwali z nami totalnie kontakt. Po kłótni z Natalką, gdy stwierdziła, że nie jesteśmy już przyjaciółkami spakowałam rzeczy i wróciłam do rodziców. Niestety mieszkanie z nimi było katorgą, więc miesiąc później zamieszkaliśmy z Adamem. Mieszkanie może nie jest aż tak wypasione jak to co miałam z Natalką ale jesteśmy z w nim razem. Skończyłam szkołę i zmieniłam pracę. Teraz jestem sekretarką w dużej firmie.
-Właściwa osoba na właściwym miejscu - skomentowała Tomek gdy spotkałam się z nim po trzech miesiącach, zupełnie przypadkiem.
-Na to wygląda.
-Nigdy nie sądziłem, że to wszystko tak szybko się skończy - spojrzał na mnie smutno.
Szczerze mówiąc ja też nie, zawsze mieliśmy wiele wspólnych planów, chcieliśmy podbijać świat. Miały być wypady pod namioty, imprezy do białego rana, miały być śpiewy i tańce, mieliśmy być przyjaciółmi jak z książki. Ale to życie, tu nie jest tak kolorowo jak mogłoby się wydawać. Tu jest praca i są obowiązki, a o tym w żadnych książkach nie piszą. Tu trzeba mieć pieniądze by zapewniać sobie rozrywkę, tu trzeba walczyć o swoje, bo nikt nie podkłada niczego pod nos. Nic nie jest jak w książkach czy serialach. Mama mi kiedyś mówiła, że jak uderzy w nas prawdziwe życie, prawdziwe obowiązki to zrozumiemy, że nawet najtrwalsza przyjaźń się skończy. A potem będziemy mijać się tylko na ulicy wołać do siebie, krótkie "cześć". Poznamy nowych ludzi i to z nimi będziemy planować przyszłość. Kiedyś to wydawało mi się tak niemożliwe a teraz wiem, że miała rację. Gdy byłam młodsza, ktoś kiedyś powiedział, że jeśli przyjaźń się kończy nigdy nią nie była, ale ja z czystym sumieniem nie mogę się z tym zgodzić. Ci ludzie kiedyś byli dla mnie wszystkim, dawali mi siłę i energię, zbudowali mnie i pozwolili bym odkryła siebie. Pomagali mi walczyć o lepsze jutro, pozwalali mi stawać się silną kobietą. Pomagali mi wstawać gdy upadałam i podtrzymywali gdy moje skrzydła zapominały jak latać. Oni po prostu byli dla mnie niczym rodzina i teraz jestem i za to niezmiernie wdzięczna. Ale byli, wszystko co piękne kiedyś się kończy. Lepiej by zostało pięknym wspomnieniem niż podtrzymywaną na próżno sztuczną i toksyczną relacją.
-Jakie plany na przyszłość - spytał Tomek, gdy oboje zamoczyliśmy usta w naszych filiżankach.
-Jak na razie praca, dom, zaręczyny... - westchnęłam.
-Zaręczyliście się? - spojrzał na mnie chłopak, nie lada zdziwiony moim wyznaniem.
-Planujemy ślub.
-Zaprosisz wszystkich?
-Chciałabym..- naprawdę bym chciała, chciałabym w ten dzień mieć wokół siebie wszystkich wspaniałych ludzi. Chciałabym ale wiem, że to niemożliwe.
Dopiliśmy kawę i pożegnaliśmy się. To było to ostatnie "cześć" a potem każdy poszedł w swoją stronę. Czyli stało się to czego obawiałam się najbardziej. Skończyło się to co miało trwać wiecznie.
DWA LATA PÓŹNIEJ
-Mamo czy możesz przestać płakać, rozmażesz się - zaśmiałam się gdy moja rodzicielka, trzeci raz wylewała strumień łez, podczas gdy fryzjerka wpinała welon w moje włosy. Oczywiście tata musiał wyjść sprawdzić czy wszystkie ozdoby są na swoim miejscu. Stoję właśnie przed dużym lustrem w sypialni rodziców, na sobie mam długą, białą suknię i welon wpięty w mojej włosy. Gdyby trzy lata temu ktoś powiedział mi, że to się wydarzy, wyśmiałabym go. Ale to dzieje się naprawdę. Za dwie godziny będę już żoną Adama. To wszystko brzmi absurdalnie.
-Mamo ja nie chce - spojrzałam na mamę, która poprawiała swój makijaż.
-Będzie dobrze.
Potrzebuję Natalki. Potrzebuję by była obok. Przez dwa lata nie miałyśmy kontaktu. Przez dwa lata wiedziałam co u niej tylko dzięki portalom społecznościowym. Adam wprawdzie namawiał mnie, że powinniśmy dać znać, powinniśmy powiedzieć tej naszej starej paczce, mimo że mamy już innych znajomych. Bałam się. Cholernie bałam się spojrzeć jej w oczy.
W końcu przyjechał. Wyglądał olśniewająco w swoim czarnym smokingu. Pojechaliśmy do kościoła, fiatem 126p czerwonym. Cała ceremonia jak to ceremonia, babcie i mamy płakały a my staraliśmy się zachować powagę, co było dość trudnym zadaniem. Całą mszę jak i życzenia miałam nadzieję, że chociaż jedną osobę zobaczę. Nikt się nie pojawił ten etap uznałam za zakończony. Ten dzień miał być moim dniem nie było czasu na zamartwianie się ludźmi, których od dwóch lat nie było w moim życiu.
Potem był obiad i zabawa. Tańce i swawole. Koło godziny dwudziestej drugiej gdy na dworze się ściemniło, tata dostał telefon, po którym kazał wszystkim wyjść na dwór a nam zaczekać w środku. Zawołali nas po kilkunastu minutach. Każdy gość trzymał w dłoniach lampiony a sprawcami tego zamieszania byli nasi przyjaciele. Na ich znak wszystkie lampiony poszybowały wysoko do nieba, dając przy tym niesamowity efekt. To było coś pięknego. Każdy patrzył w niebo a my na naszą ekipę, która mimo wszystko potrafiła się zebrać w kupę i zorganizować takie coś. Jeśli ktoś kiedyś zapyta mnie jaki jest dowód przyjaźni opowiem mu tą historię.
-Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia - Natalka wpadła w moje ramiona i mocno mnie wyściskała a potem zrobił to każdy tam obecny.
-Na nowej drodze życia - ścisnęłam dłoń Adama, który za wszelką cenę walczył z emocjami by nie pokazać wzruszenia, gdy ci wspaniali ludzie oddalali się w ciemność.
Co będzie zobaczymy, ale wiem jedno, że nawet po latach, więzi przyjaźni zostają. I może spotkamy się dopiero za rok na innym ślubie, może za dziesięć lat gdy ktoś zostanie rodzicem, może gdy będziemy po czterdzieste i zorganizujemy spotkanie po latach a może dopiero na pierwszym pogrzebie. Może, nic nie jest pewne ale wiem, że w głębi serca co by się nie działo, gdy będziemy potrzebować pomocy, możemy na siebie liczyć, bo właśnie o to chodzi w prawdziwej przyjaźni. Nie ważne co się dzieje, czy wali się świat, nie ważne ile lat mija, na przyjaciela zawsze można liczyć. Każdemu, życzę posiadania takiego prawdziwego przyjaciela.
Koniec.
CZYTASZ
Karuzela uczuć
Teen FictionMłodzi dorośli, to ten okres w naszym wieku gdy myślimy, że wszystko nam wolno, bo w końcu jesteśmy dorośli. A tak naprawdę nawet nie zdajemy sobie jak wiele jeszcze przed nami i jak trudne jest życie na swoim. To czas gdy pora się ustabilizować i z...