Przeprowadzka.

65 4 0
                                    

Cały poranek spędziłam na robieniu niczego. To jest chyba to czego najbardziej nie lubię, nuda. Nie lubię czasu gdy mam wolne i mogę siedzieć na tyłku a do tego jestem podekscytowana, gdyż dzisiaj idziemy oglądać mieszkanie. Tak wiem, że większość moich znajomych ogląda mieszkania z swoimi partnerami życiowymi ale ja takiego nie mam i pozostała mi tylko przyjaciółka. Natalka niby ma faceta ale jak sama twierdzi nie są jeszcze aż tak blisko by wiązać się w coś poważnego jak mieszkanie. Koło dwunastej zaczęłam się tak nudzić, że postanowiłam jednak zajrzeć do mojej pracy. Wspominałam już, że pracuje w barze? Mimo wszystko lubię swoją pracę jakakolwiek ona jest i lubię ludzi, z którymi tam pracuje. Tak więc ubrałam czarne rurki, czarną bluzę, czapkę szalik i kurtkę i ruszyłam w stronę miejsca pracy. Muszę, być chyba nienormalna, by chodzić do pracy po pracy. Od domu rodziców mam tam jakieś pięć minut przynajmniej "do", bo "z" różnie bywa. A jeśli uda nam się z tym mieszkaniem będę miała jakieś dwadzieścia, więc to nadal nie jest katastrofa. 

Niezmiernie się ucieszyłam gdy za barem ujrzałam mojego ulubionego barmana a zarazem przyjaciela. To w sumie on załatwił mi tutaj tą pracę i to on wprowadził mnie w wszystkie tajniki. I tak naprawdę to nasza dwójka trzyma się tutaj najdłużej.

-Kogo to moje oczy widzą - posłał mi ciepły uśmiech -Piwko?

Szybko pokręciłam głową, widząc, że już łapie za kufel.

-Po pierwsze powinieneś rzucić wszystko i przyjść się o tutaj ze mną przywitać - zaśmiałam się a on jak na zawołanie podszedł i mnie przytulił - a po drugie - zaczęłam ściągając szalik i kurtkę -zrób mi herbaty.

-Herbaty? - spojrzał na mnie zdziwiony.

-Jadę dzisiaj oglądać mieszkanie z Natalką - spojrzałam na niego.

-Mam nadzieję, że jestem honorowym gościem na waszej liście gości parapetówkowej. 

Następnie spędziliśmy trzy godziny na gadaniu o rzeczach, które nie miały większego sensu. Pomogłam mu ogarnąć zaplecze i umyć lodówki. Jak to bywa w poniedziałkowe ranne zmiany, nigdy nic się nie dzieje i wieje nudą. Ale zawsze jest to ciekawsze niż siedzenie w domu i rozmyślaniu o sensie istnienia albo w sumie jego braku.

W końcu pięć minut po godzinie szesnastej zadzwonił mój dzwonek w telefonie a ja oznajmiłam Natalce skąd ma mnie odebrać. Oczywiście nie wydawała się być zdziwiona ową sytuacją. Na szczęście miała samochód, więc szybciutko po mnie przyjechała i jeszcze szybciej ruszyłyśmy w stronę naszego przyszłego osiedla. Adaś oczywiście ubolewał nad faktem, iż nie może nam towarzyszyć ale została mu jeszcze godzina pracy. Gdy byłyśmy na miejscu i rozejrzałam się po osiedlu, które niebawem będzie nasze jakaś taka radość mnie ogarnęła. W końcu będę mogła wracać do domu, o której będę chciała, nie będę musiała się tłumaczyć mamie z kim i po co wychodzę, nie będę musiała przejmować się stanem w jakim jestem, będę mogła słuchać głośno muzyki i nikt nie będzie mógł krzyczeć na mnie, że mam być cicho. Oczywiście byłyśmy na miejscu przed czasem, dlatego musiałyśmy chwilę zaczekać na właścicielkę. Kobieta oczywiście była pod wrażeniem naszej punktualności. Podobno w tych czasach u młodzieży to rzadkość. Teoretycznie u nas też ale jeśli chodzi o sprawy poważne nie trzeba na nas czekać. Wiadomo, że spotykając się z znajomymi można trochę się spóźnić. Chociaż nie Natalia zawsze jest punktualna i to nie ważne gdzie idziemy. Ona zawsze jest przed czasem i zawsze musi na mnie czekać, co bardzo często wprowadza ją w stan zdenerwowania ale chyba już trochę przywykła. Pani właścicielka pokazała nam mieszkanie a my byłyśmy pod ogromnym wrażeniem i oczywiście od razu się zgodziłyśmy i wpłaciłyśmy kaucję i pierwszy czynsz. Odkładałyśmy na to już sporo czasu. No od czerwca. 

Gdy właścicielka dogadała z nami wszystkie formalności, wręczyła nam dwa komplety kluczy po czym opuściła mieszkanie. 

-Nie wierzę, ze to się dzieje naprawdę - powiedziałam po czym usiadłam na kanapie.

-To co kupujemy wino i zostajemy tu na pierwszą noc? - zapytała z śmiechem moja nowa współlokatorka.

-Myślę, że lepiej zostańmy jeszcze w domu do końca tygodnia aż wszystko tu ogarniemy i przyszykujemy rodziców psychicznie, że te rzeczy dzieją się jakby naprawdę - na moje słowa wybuchnęłyśmy obie śmiechem, ale to była słuszna decyzja. Zamknęłyśmy mieszkanie a następnie pojechałyśmy odstawiać samochód. 

Zadzwoniłyśmy do kilku osób z naszej ekipy i chwilę później siedziałyśmy już w "moim" barze. To nie tak, że pijemy tu, bo jest za pół ceny i po prostu my jako pracownicy mamy taniej i nasi znajomi też, ale oni to tak trochę nielegalnie ale nikt nie musi wiedzieć. Ogólnie każdy lubi przychodzić gdy na zmianie jestem ja lub Adam, bo zawsze robimy im fajne promocje. 

-To co kogo zapraszacie na parapetówkę - zapytała nas Kasia gdy Natalka przestała przeżywać fakt, że zaraz musi iść do domu, bo wstaje rano do pracy i nawet nie może uczcić naszego kroku w dorosłość. 

-Na pewno Was i może kilka osób z naszej klasy - powiedziałam wzruszając ramionami, po czym Adam objął mnie ramieniem. Jest pijany. Zdecydowanie. Oczywiście moje przyjaciółki musiały w tym samym czasie zauważyć gdzie ten chłopak trzyma swoją rękę i że moja głowa leży na jego ramieniu.

-On jest w Tobie zakochany - powiedziała nagle Kasia gdy wracałyśmy do domu, bo Natalka naprawdę musiała iść. W sumie każdy z nas musiał, bo jest jakby początek tygodnia i każdy ma pracę. To nie wakacje gdzie nie ważny był dzień tygodnia a ilość pieniędzy na alkohol. 

-Że niby kto?- spytałam jednak dobrze wiedząc o co im chodzi.

-Nie udawaj głupiej -skomentowała Natalka na co ja tylko wywróciłam oczami.

-Tylko się przyjaźnimy - westchnęłam, bo może i Adam mi się podobał ale nigdy nie dopuszczałam do siebie możliwości tworzenia z nim czegokolwiek, wiem dobrze, że to by mogło zepsuć naszą przyjaźń.

-My też się z nim tylko przyjaźnimy a na nas tak nie patrzy i nie przytula nas bez powodu - stwierdziła Kasia na co Natalia przytaknęła.

Okej czyli każdy widzi, że Adam coś do mnie czuje tylko nie ja i oczywiście nie przekonam ich, że wcale tak nie jest, bo są upartymi frajerkami.

-A co między Tobą a Mateuszem? - spojrzałam na Natalkę by chodź na chwilę odwrócić ich uwagę.

-A co ma być? - spojrzała na mnie jakby zdziwiona.

-Cokolwiek.

-No jesteśmy razem niby.

-Niby? -spytała zdziwiona Kaśka.

-No tak, bo niby wszystko okej ale ja jakoś tego nie czuje. Niby go kocham ale w sumie sama nie wiem czy to jest to.

-Czyli co? - spojrzałam na nią.

-Czyli chodźmy do domu, bo jest już późno a ja serio wstaje o siódmej rano.

I na tym zakończył się jakikolwiek temat miłości. Natalka poszła w swoją stronę a my z Kasią w swoją. Już tego wieczoru nikt nie odzywał się na temat związków. Nie wiem co jest między Natalką i Mateuszem ale mam wrażenie, że to nie jest miłość jej życia. A raczej przelotny romans. Muszę, z nią pogadać by zakończyła to nim zbyt bardzo się przywiąże i będzie za późno na jakiekolwiek rozstania. Nim będzie za bardzo do niego przyzwyczajona a sama myśl o odejściu będzie ją przerażała. Bo przecież nie warto być z kimś tylko z przyzwyczajenia. Nie warto się męczyć gdy kogoś nie kochamy. Gdy uczucie wygasło. Miłość jest tak skomplikowana. 

Karuzela uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz