Następnego dnia był ósmy marca. Wstałam wcześniej i udałam się do szkoły aby zdążyć na próbę generalną chóru.
Byłam zadowolona, że dzieciaki tak bardzo wkręciły się w działalność choć przez dłuższy czas nie było z nimi dwóch członków.
A jeden miał w ogóle nie powrócić.- I jak?- zapytał Eren schodząc ze sceny.
- Było genialnie.- klasnęłam w dłonie i zauważyłam ludzi wchodzących do sali.
Akademia z okazji dnia kobiet miała się zaraz zacząć.
- Dacie radę!- przybiłam piątkę z członkami chóru i udałam się za kulisy.
- Raz, raz...!- usłyszałam głos Erena.
Chłopak właśnie zakończył robienie próby mikrofonu.
- Dzień dobry wszystkim. Witam szanowne grono pedagogiczne na czele z dyrektorem Erwinem Smithem i was drodzy uczniowie!- po tych słowach chłopak przekazał mikrofon Arminowi.
- Przykro nam, że tak radosne święto wszystkich kobiet wypadło akurat kilka tygodni po tragedii jaka dotknęła naszą szkołę...- słysząc kwestie blondyna zaniemówiłam.
O czym on mówił? Tak nie miało być!
- Dotknęła ona również jedną z najcudowniejszych kobiet, która pomimo kłopotów osobistych dzielnie stawała na wysokości zadania jakim jest prowadzenie chóru szkolnego.- zakończył Armin i oddał mikrofon Erenowi.
- Pierwszą z piosenek chcielibyśmy zadedykować naszej opiekunce i mentorce Elizabeth Rose!- zanim zdążyłam zareagować na słowa chłopaka reszta chóru "porwała" mnie na scenę.
Następnie posadzili mnie na krześle obrotowym i włączyli muzykę.
- Oh, oh, oh...!- po chwili cała grupa zaczęła śpiewać.
- Oh, her eyes, her eyes...!- następne wersy Eren i Armin śpiewali na przemian.
- Make the stars look like they're not shining!-
- Her hair, her hair...!-
- Falls perfectly without her trying!-
- She's so beautiful!-
- And I tell her every day!-
- Yeah...!-
- I know, I know...!-
- When I compliment her...!-
- She won't believe me...!-
- And it's so, it's so...!-
- Sad to think that she don't see what I see...!-
- But every time she asks me do I look okay...!-
- I say...!- ostatni wers chłopaki zaśpiewali razem.
Następnie cały chór przeszedł do refrenu.
- When I see your face!- zaraz po tej części piosenki członkowie zaczęli podchodzić do mnie po kolei i dawać mi po jednej białej róży.
- There's not a thing that I would change...!-
- Cause you're amazing!-
- Just the way you are!-
Musiałam przyznać, zrobiło mi się niezwykle ciepło na sercu.
Prawie się popłakałam. Od dawna nikt nie zrobił mi takiej niespodzianki.
I wtedy mnie to zabolało.Chciałam, żeby wśród nich był Levi. Żeby to jego głos wybijał się z nich wszystkich najbardziej.
Po prostu...
Żeby mój dawny Levi wrócił.
*****
W domu byłam dopiero około dziewiętnastej.
Na szczęście następnego dnia był piątek i miałam lekcje dopiero na jedenastą. Nie martwiłam się aż tak tym moim późniejszym niż zwykle powrotem.- Gdzie byłaś?- prawie podskoczyłam słysząc głos Levia. Było w nim coś niepokojącego.
- W szkole. Musiałam nadrobić zaległości z chórem, a potem poczekać aż odbiorą ich rodzice.- wyjaśniłam.
- Kłamiesz.- stwierdził mężczyzna oskarżycielsko i wskazał na bukiet róż w mojej ręce.
- Od kogo to?- warknął.
- Od uczniów.- wzruszyłam ramionami- Skoro śledzisz video- kanał naszego liceum powinieneś wiedzieć, że dziś poświęcili mi jedną piosenkę...-
Przerwałam gdy brunet wyrwał mi kwiaty z ręki i cisnął nimi przez cały korytarz.
- Kłamiesz!- zamarłam ze strachu, gdy przyparł mnie do ściany- Podle łżesz!-
- Zostaw mnie!- zawołałam usiłując zrzucić z siebie jego ręce.
Nie byłam jednak w stanie. W mieszaninie strachu i bezradności uderzyłam bruneta w twarz.
Odsunął się ode mnie zszokowany. Wtedy złapałam torebkę i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam się w środku i zadzwoniłam do taty.- Co się dzieje Lizzie?- zapytał mężczyzna.
- Tato błagam cię przyjedź do mnie! On wpadł w szał!- wykrzyczałam z przerażeniem.
Levi w tym czasie zaczął dobijać się do łazienki.
- Kto?! Levi?! Przecież mówiłaś, że wszystko jest dobrze!- po drugiej stronie słuchawki usłyszałam szuranie podniesionej z blatu kurtki.
- Nie jest! Nie chodzi do psychologa, nie bierze leków! Tato błagam cię!- wrzasnęłam, gdy mój partner rzucił w szybkę w drzwiach łazienki jakimś przedmiotem.
Prawdopodobnie krzesłem.- Otwieraj!- wrzasnął- Otwieraj kurwa!-
- Ackerman kurwa!- nagle do moich uszu dotarł głos Zoë- Zostaw ją!-
- Zoë odsuń się od niego!- wykrzyczałam waląc pięściami w drzwi łazienki.
- Nie wtrącaj się!- warknął Levi.
- To moja przyjaciółka i nie dam jej tak traktować!- odpyskowała Hanji.
- Skąd w ogóle...!- brunet chciał coś powiedzieć ale nie dane mu było.
- Jej ojciec mi napisał. A, że byłam w okolicy to wpadłam.- ledwie dziewczyna wypowiedziała te słowa usłyszałam odgłosy szarpaniny.
- Możesz już wyjść.- do moich uszu doszedł głos taty.
Przekręciłam klucz w zamku i wyszłam z łazienki.- Boże...- zasłoniłam usta dłonią widząc jak mój ojciec trzyma Levia za ramiona. Jak jakiegoś kryminalistę.
- Będziesz grzeczny?- zapytał, a brunet skinął głową.
Wtedy ojciec go puścił.- Dziewczyny chodźcie do kuchni.- mój rodzic wskazał głową na pomieszczenie, gdzie szybko się udaliśmy.
*****
- A co jeśli ci zrobi krzywdę?- zapytała Hanji.- Zrozum...- zaczęłam- Ja nie mogę go tak zostawić. On potrzebuje pomocy.-
- To może zaszantażuj go, że się z nim rozstaniesz jak nie podejmie leczenia.- zaproponowała dziewczyna.
- Ale to chamskie.- stwierdziłam.
- A to co on ci zrobił to nie?- czara goryczy dla mojej przyjaciółki została przelana.
- Zoë...- uspokoił mój ojciec- Liz jest dorosła.
W razie czego ma gdzie uciec. Nie możemy jej wyciągnąć z domu siłą.-
- Pozwoli pan jej tu zostać?! Z nim?!- dziewczyna wskazała w stronę salonu gdzie znajdował się Levi.
Chłopak siedział na kanapie z kolanami podciągniętymi pod brodę.
- Teraz się uspokoił. A rano przyjadę do ciebie. W porządku?- spojrzałam na Zoë prosząco.- W porządku. Ale jakby coś to zawsze możesz zostać u mnie.- odparła dziewczyna.
- Albo wrócić do domu.- zaproponował ojciec.
- Nie tato. Ten dom nie kojarzy mi się dobrze.-
CZYTASZ
Titans got talent
FanfictionW TRAKCIE KOREKTY Z pozoru życie Elizabeth niczym nie różni się od tego, jakie wiodą inni maturzyści. Szkoła, dom, przygotowania do egzaminu dorosłości... Pewnego dnia poznaje ona kogoś nowego. Dziewczyna nie wie jeszcze, że ta znajomość obróci jej...