Rozdział 10

248 28 2
                                    

- Śpisz?- usłyszałam głos Levia.
- Nie. A co?- odparłam.
-  Chodźmy już na te zakupy. - padła odpowiedź- Wrócimy zanim oni wstaną...-
Spojrzałam na zegarek. Była ósma rano w sobotę.
- Dobra. Zjedzmy, podmaluję się trochę i możemy iść.- stwierdziłam, wstając z łóżka.
- Nie musisz się malować.- usłyszałam ze strony bruneta- Najlepiej wyglądasz w naturalnej wersji.-
- Dziękuję...- odparłam, czerwieniąc się.
Chłopak podszedł do mnie i przytulił od tyłu.
- Zrobię śniadanie.- szepnął.
*****
- Normalnie pojechalibyśmy na motorze ale mamy za dużo rzeczy do kupienia...- chłopak podszedł do drzwi od strony pasażera i otworzył je.
No właśnie. Samochód. Jakby chodziło o motor to może jeszcze. Ale ja za żadne skarby nie chciałam wejść do auta.
- Ekhem...- usłyszałam.
- J...ja nie wsiądę...- wyjąkałam drżącym głosem.
Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany.
Jednak jego wyraz twarzy zmienił się szybko. Wziął mnie za ręce i podprowadził pod drzwi, koło miejsca za kierowcą.
- To najbezpieczniejsze miejsce w aucie...- stwierdził i pociągnął za pas bezpieczeństwa.
- Tu masz jeden, a z tej strony drugi...- dodał sięgając do schowka.
Wyciągnął z niego jakieś papiery.
- Aktualny przegląd. Zobacz sobie.- brunet wręczył mi plik kartek i wrócił do samochodu.
Sięgnął do swojej torby i wyciągnął z niej swój portfel, a z niego jeszcze coś.
- Moje prawo jazdy.- stwierdził pokazując mi kartę- Od osiemnastego roku życia.-
Uśmiechnęłam się lekko i oddałam mu wszystkie rzeczy. Mój towarzysz odłożył je na miejsce i wrócił do mnie.
- Spróbujesz?- spytał.
- Spróbuję.-
*****
- Chyba nie było aż tak strasznie?- Levi wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi.
- Jechałeś tak wolno, że wszyscy trąbili.- stwierdziłam.
- Oj tam...- chłopak podał mi rękę- Chodź.-
Wypięłam się z pasów i chwyciłam dłoń bruneta. Mój towarzysz zamknął samochód i wciąż trzymając się za ręce ruszyliśmy do sklepu.
*****
- No, dobra...- stwierdził Ackerman, gdy wjechaliśmy z koszykiem na halę.
- Co, "no, dobra"?- spytałam.
- Zasługujesz na nagrodę za ten przejazd samochodem...- brunet uśmiechnął się tajemniczo.
- Nie przesa...- zamilkłam, gdy objął mnie w pasie- Co ty robisz?-
Chłopak nie odpowiedział tylko podniósł mnie do góry.
- Levi, co ty wypra...!- nie dokończyłam wypowiedzi. Brunet włożył mnie do sklepowego wózka.
- Co ci na mózg padło?- spytałam- Ludzie się na nas patrzą...- cała czerwona schowałam twarz w dłoniach.
- Mam to gdzieś.- stwierdził i popchnął wózek.
- Ja nie jestem małym dzieckiem.- mruknęłam.
- Trzymaj.- Levi podał mi siatki- Będziesz pakować zakupy.-
*****
Pomimo wielu nieprzychylnych spojrzeń ze strony ludzi cały czas siedziałam w wózku na zakupy. Do czasu aż nie wjechaliśmy do jednej z alejek.
- Cholera...- usłyszałam.
- Co jest?- odwróciłam się w stronę Levia.
- - Proszek do prania. Nie ma bata, że tam sięgnę...- zadarłam głowę i zauważyłam jak wysoko był potrzebny nam przedmiot.
- Ja też raczej nie...- przeciągnęłam ostatnie słowo, gdy chłopak wyciągał mnie z wózka.
- Podsadzę cię...- stwierdził i tak zrobił. Wzięłam potrzebny proszek i, gdy moje nogi znów dotknęły ziemi włożyłam detergent do koszyka.
- Elizabeth?- usłyszałam.
- No nie.- westchnęłam widząc swoją dawną sąsiadkę.
- Twoja matka skarżyła się mi, że uciekłaś z domu...- poczułam wściekłość, gdy nazwała Marię "moją matką".
- Ale nie mówiła, że do takiego obszczymura...- zmierzyła Levia takim wzrokiem jakby miał dwie głowy.
- To nie pani sprawa. I proszę go nie obrażać.- syknęłam.
- Jezu...czy to są...kolczyki? U mężczyzny? Matko jedyna... I te włosy...- kobieta nie zareagowała na moje prośby.
- Boże! Ty też masz coś z włosami!- kobieta podeszła do mnie i złapała za grzywkę, na którą wciąż kładłam granatowy lakier.
- Ej!- nagle Levi podszedł do nas i odsunął rękę kobiety- Wara od mojej dziewczyny!-
- Wara?! Ja ci dam wara ty niewychowany...- moja była sąsiadka zamilkła widząc spojrzenie jakie posłał jej brunet. Z przerażoną miną oddaliła się.
- Głupie, stare próchno.- Levi objął mnie w pasie.
- Moja dawna  sąsiadka.- mruknęłam- Wredna ba...Nazwałeś mnie swoją dziewczyną?!- nagle jakaś klapka w moim mózgu się odblokowała.
- T...tak. Chyba. Serio to powiedziałem?- chłopak spojrzał na mnie i roześmiał się.
- No.- skinęłam głową.
- Czyli...my, razem, oficjalnie?- spojrzałam mu prosto w oczy.
W jego natomiast była taka dziecięca radość.
- Aha.- stwierdziłam wesoło i cmoknęłam chłopaka w czoło.
- Dobra, teraz wskakuj do wózka, bo jedziemy do kasy.-
*****
- Cześć!- zawołałam, wchodząc do mieszkania.
- Wrócili!- uradowana Isabel przybiegła do przedpokoju i uściskała mnie.
- Rety...- zdziwiłam się- Aż tak mnie lubisz...?-
- No, pomyślmy... Jesteś dla mnie jak starsza siostra, więc tak.- słowa dziewczyny bardzo mnie ucieszyły. Przytuliłam się do niej.
- Dzięki młodsza siostro.- rzuciłam.
- A tak w ogóle to fajnie ci się jeździło w tym wózku?- zapytała po chwili.
- Skąd ty...?- przeniosłam wzrok na Levia.
- Na mnie nie patrz.- podniósł ręce w obronnym geście.
- Widziały was moje znajome z klasy.- dziewczyna pokazała mi swój telefon. Na ekranie znajdował się zapis SMS-ów. I wysłane zdjęcie.
- Nieźle wyszliśmy.- stwierdziłam.
*****
- Właśnie kończyliśmy jeść śniadanie, gdy zadzwonił mój telefon. Na ekranie wyświetlił się numer mojej wychowawczyni.
- Halo?- spytałam, przykładając telefon do ucha.
- Dzień dobry Liz. Mam nadzieje, że cię nie obudziłam.- głos kobiety był jak zwykle przepełniony entuzjazmem.
- Dzień dobry. Nie, nie obudziła mnie pani. O co chodzi?- odpowiedziałam.
- Jeśli chcielibyście przeprowadzać próby w naszej szkole, dyrekcja zgodziła się udostępnić wam salę chóru. Pomyślałam, że będzie to pomocne w celu sprawdzenia akustyki.- powiedziała kobieta.
- Pewnie. Dziękujemy bardzo.- odparłam.
- To do widzenia.- usłyszałam wesoły głos kobiety.
- Do widzenia.- rzekłam z takim samym entuzjazmem.
Po tym przekazałam grupie informacje. Ucieszyli się bardzo.
- Czyli pojutrze idziemy wszyscy do naszej budy?- spytała Isabel.
- Tak. Z tego co pamietam obie mamy na dziesiątą?- spojrzałam na rudowłosą, a ta skinęła głową.
- To możemy przyjść dwie godziny wcześniej.- zaproponował Farlan.
- Okej. To mamy umówione.- podsumował Levi.
*****
Nastał poniedziałek. Około ósmej rano byliśmy już w szkole. Testowaliśmy nagłośnienie, starając się nie przeszkadzać w lekcjach.
Siedzieliśmy sobie spokojnie dopóty dopóki nie pojawił się Caleb. Wlazł do pokoju chóru i zaczął narzekać. A kiedy zauważył, że trzymamy się Leviem za ręce to już w ogóle dostał świra.
- Nie lubisz blondynów. Ok. Ale tego gotyckiego wypłosza musiałaś sobie przygruchać?- wskazał na chłopaka.
- Idź ty w chuj.- prychnął Levi.
- I odsuń się od mojej kobiety.- dodał obejmując mnie w pasie.
- Posłuchaj Liz...- zaczął Caleb- Jestem bogatszy niż on, przystojniejszy niż on i lepiej się ubieram. Czego chcieć więcej?-
Sama nie wiem dlaczego ale wpadłam na pomysł jak w swój sposób zamknąć blondynowi gębę.
- I wake up every evening...- zanuciłam.
- Co?- Caleb odskoczył zdziwiony, a ja kontynuowałam.
- With a big smile on my face. And it never feels out of place. And you're still probably working at a nine to five pace. I wonder how bad that tastes...- szturchnęłam chłopaka w ramię.
- Co ty odwalasz?!- jego mina zmieniła się na przerażoną.
No cóż...byłam od niego piętnaście centymetrów wyższa, a jeszcze miałam buty na platformie. Oprócz tego miałam ciężki ubiór i makijaż. Plus piercing i można się było mnie przestraszyć.
-  When you see my face I hope it gives you hell...- kontynuowałam.
- I hope it gives you hell...- Farlan i Isabel zaczęli znienacka odgrywać role chórku.
- When you walk my way I hope it gives you hell, I hope it gives you hell...- zakończyłam, nasuwając chłopakowi kaptur na głowę.
Zrobiłam to tak mocno, że prawie przekoziołkował do przodu.
- Now where's your picket fence love?- wróciłam do śpiewania, jednocześnie cały czas okrażając chłopaka o szturchając go.
- And where's that shiny car? Did it ever get you far? You never seem so tense, love! Never seen you fall so hard. Do you know where you are?- podeszłam do chłopaka uśmiechając się tajemniczo.
- Truth be told I miss you...- słysząc te słowa chłopak rozpromienił się, ale już wkrótce miałam zgasić jego zapał.
- Truth be told I'm lying...- wyśpiewując to i przeskakując z nogi na nogę wróciłam do Levia i reszty.
- When you see my face I hope it gives you hell, I hope it gives you hell!- śpiewałam, a grupa robiła za chórek.
- When you walk my way I hope it gives you hell, I hope it gives you hell...- Caleb zaczął nerwowo się wycofywać.

- If you find a girl thats worth the damn and treats you well. Then she's a fool you're just as well. I hope it gives you hell. Hope it gives you hell.- widziałam jak mina blondyna przechodzi ze strachu w zażenowanie. Najwidoczniej prawda zabolała.

- Tomorrow you'll be thinking to yourself... Where did it all go wrong? But the list goes on and on...- kontynuowałam śpiewanie podskakując do rytmu.

- Truth be told I miss you...Truth be told I'm lying...!-  do refrenu przeszłam z impetem.

- When you see my face I hope it gives you hell, I hope it gives you hell. When you walk my way I hope it gives you hell, I hope it gives you hell. If you find a girl that's worth the damn and treats you well... Then she's a fool you're just as well hope it gives you hell!-

- Now you'll never see... What you've done to me...- podeszłam do Caleba, który znów się przeraził.

- You can take back your memories...They're no good to me. And here's all your lies... If you look me in the eyes... With the sad, sad look, that you wear so well...!- trzepnęłam Hylesa w głowę i wróciłam do swojej paczki. Zaczęliśmy wyśpiewywać refren.

- When you see my face I hope it gives you hell, I hope it gives you hell. When you walk my way I hope it gives you hell, I hope it gives you hell. If you find a girl that's worth the damn and treats you well... Then she's a fool you're just as well hope it gives you hell...!-

- When you see my face I hope it gives you hell, I hope it gives you hell!-
- I hope it gives you hell...!- gdy usłyszałam wyraźnie głos Levia moja pewność siebie podskoczyła.
- When you walk my way I hope it gives you hell, I hope it gives you hell...!-
- I hope it gives you hell...!-
- When you hear this song and you sing along well you'll never tell. And you're the fool I've just as well I hope it gives you hell...! When you hear this song I hope that it will give you hell...! You can sing along I hope that it will treat you well!-
- Wy i ten wasz chórek. Jesteście niemożliwi.- Caleb rozłożył ręce i wyszedł.
- To była bomba!- Isabel podskoczyła w miejscu.

Titans got talentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz