Rozdział 23

209 29 5
                                    

- Zmiażdżysz mi palce...- z zamyślenia wyrwał mnie głos Levia.

- Przepraszam. Ale po prostu się stresuję...- odparłam w napięciu przeglądając osoby z nowego naboru studentów na uniwersytet medyczny.

Był dwudziesty pierwszy czerwca.
Nawet się nie spodziewałam jak szybko minie ten czas. Dopiero co był marzec, zaraz kwiecień i maj.

Matury, matury i po.

Trzecioklasiści w zasadzie nie chodzili już do szkoły. Mieli pojawić się dopiero na balu z okazji ogólnego zakończenia roku szkolnego, który miał się odbyć już jutro.

Wszyscy moi rówieśnicy oczekiwali pojawienia się list nowych studentów.

- Jest. Załadowali.- stwierdził Levi w domyśle mówiąc o administracji uczelni.

Zaczęłam czytać nazwiska. Były ułożone alfabetycznie. Co jakiś czas pojawiało się jakieś znajome, a przy "H" natrafiłam na swoją przyjaciółkę.

- Możemy się spodziewać telefonu z wrzaskiem radości.- Levi wzruszył ramionami.

- Jest "R".- odparłam z duszą na ramieniu i zaczęłam po kolei czytać każde nazwisko. I nagle...

- Elizabeth Rose.- rzekłam z dumą.

- Brawo!- zawołał Levi po czym poderwał mnie z krzesła.
Następnie zakręcił mnie pare razy w powietrzu i odstawił na ziemie. Ledwie to zrobił do naszych uszu dobiegł dzwonek telefonu.

- Halo?- spytałam, włączając tryb głośnomówiący.

- Dostałaś się?- wraz z Leviem usłyszeliśmy Hanji.

- Tak.- odparłam.

- Ja też! Jej!- wykrzyknęła wesoło dziewczyna.

- Jej!- odparłam okrzykiem radości.

- Moje uszy...- mruknął brunet.
*****
- Bardzo mi przykro skarbie.- te cztery słowa sprawiły, że poczułam się naprawdę smutno.

- Ale to jest nasz bal. Co może być ważniejsze?- rzekłam starając się ukryć ton wyrzutu w głosie.

- To nie tak, że coś jest ważniejsze. Po prostu jest korek. Będę później.- odpowiedział Levi.

- Muszę kończyć. Prowadzę.- dodał i rozłączył się.

- Genialnie!- wściekła, schowałam telefon do torebki.

- Co jest?- Hanji podeszła do mnie.

- Levi stoi w korkach. A zaraz będą dawać nagrody.- wyjaśniłam.

Dziewczyna nie zdążyła odpowiedzieć, bo nagle rozległ się głos dyrektora Smitha.

- Szanowni uczniowie przykro mi, że muszę przerwać wam zabawę...- powiedział mężczyzna, a ja ze swoją przyjaciółką pobiegłyśmy z powrotem na salę.

- Jednakże musimy rozdać końcowo roczne nagrody. Zacznijmy od klas pierwszych...- dyrektor przyjął kopertę od członków grona pedagogicznego.

- Z pierwszej biol-chemicznej nagrody otrzymują Eren Jeager za wybitne osiągnięcia sportowe i Armin Arlert za najwyższą średnią z klas pierwszych.- po wyczytaniu obaj nastolatkowie podeszli i odebrali po książce i statuetce.
Następnie dyrektor wywołał drugoklasistów i nastała pora na maturzystów.

- Poprosimy do siebie dwie uczennice klasy trzeciej biol-chemicznej. Obie uzyskały najwyższe, procentowo, wyniki na maturze. Dodatkowo jedna z nich stanowczo podwyższyła szkolne morale angażując się w działalność szkolnego chóru. Prosimy do nas Elizabeth Rose i Zoë Hanji.-

- Wow.- szepnęła do mnie Zo i obie podeszłyśmy do dyrektora.
Najpierw Smith wręczył nagrodę Zo. Potem mi.

- Mam nadzieję, że nic nie zepsuje ci tego specjalnego dnia.- powiedział, ściskając mi rękę

- Specjalnego?- pomyślałam ze zdezorientowaniem.
To był trzeci rok z kolei, w którym dostawałam nagrodę na koniec roku. Nie było w tym nic specjalnego.

- Odwróć się.- powiedziała moja przyjaciółka, a światło na sali na sekundę zgasło.
Następnie jego niebieskie snopy pojawiły się nad członkami chóru.
Ci zaczęli tańczyć. Po chwili rozległ się czyjś śpiew.

- People say we shouldn't be together...- nagle jeden snop światła padł na śpiewającą osobę.
Był nią nie kto inny jak Levi.

W tamtym momencie aż zaniemówiłam.

- Sprytnie...- pomyślałam, uśmiechając się lekko.

- We're too young to know about forever...- mój partner kontynuował śpiewanie, a ja stałam jak słup.

"Wbita w ziemie" nie wiedziałam co robić.

- But I say they don't know what they talk, talk, talkin' about...- podczas, gdy Levi wyśpiewywał kolejne wersy członkowie chóru zaczęli się przemieszczać.

- Talk, talk, talkin' about...- zanucili młodsi i...
Porwali mnie do góry.

- Rany boskie!- zawołałam zaskoczona.

Spojrzałam na bruneta akurat w momencie przechodził do refrenu.

- I just wanna tell the world that you're mine girl!-

- Oh...- zanucili członkowie chóru i posadzili mnie na krześle obrotowym.

Następnie , cały czas asekurując, zaczęli "jeździć" po całej sali. Ku mojemu zdziwieniu uczniowie wręczali mi białe róże. Na koniec "podsunęli" mnie do przed Levia.

- They don't know about the things we do! They don't know about the "I love yous"!- mężczyzna,wciąż śpiewając , złapał mnie za ręce.

- But I bet you if they only knew they would just be jealous of us! They don't know about the up all nights! They don't know I've waited all my life! Just to find a love that feels this right! Baby they don't know about the things we do! They don't know about the "I love yous"! But I bet you if they only knew, they would just be jealous of us! They don't know about the up all nights!- brunet przerwał, aby " dać się wykazać" młodszym.

- They don't know he's waited all his life!- zaśpiewali tamci, zmieniając nieco tekst.

- Just to find a love that feels this right! Yeah they don't know about...- młodzi ściszyli i wskazali na Levia.

- They don't know about us, they don't know about us...- zanucil brunet.

Następnie podszedł do nas Eren i wręczył mojemu partnerowi mikrofon.

- Elizabeth...- zaczął brunet- Chciałem ci podziękować za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Za każdy dzień, każdą godzinę, każdą minutę. Za każde spojrzenie, za każde słowo...-

Po tych słowach do mężczyzny podeszła Zo i coś mu podała. Levi natomiast przyklęknął.

- O Boże...- zasłoniłam usta dłońmi, gdy moim oczom ukazało się małe, czerwone pudełeczko.

Znajdował się w nim srebrny pierścionek.

- Nie wyobrażam sobie swojego życia bez ciebie. Dlatego chciałbym zadać ci to ważne pytanie...- gdy brunet wypowiadał te słowa po mojej twarzy zaczęły spływać łzy wzruszenia.

- Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i zostaniesz moją żoną?- zarówno Levi jak i cała sala spojrzeli na mnie z wyczekiwaniem.

Ja natomiast przez chwile nie byłam w stanie nic powiedzieć. Serce waliło mi jak oszalałe ale w końcu odpowiedziałam.

- T...tak.- odparłam półszeptem. Następnie otarłam nieco łez z twarzy.

- Tak.- powtórzyłam głośniej aby wszyscy mnie usłyszeli.

Levi wsunął mi pierścionek na palec po czym poderwał do góry i zakręcił kilka razy w powietrzu.

Ludzie na sali zaczęli bić brawo.

Titans got talentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz