Zanim się obejrzałam nadszedł czas świąt.
Bożonarodzeniowe dekoracje były wszędzie.
Dwudziestego trzeciego grudnia korzystając z kilku chwil wolnych, po koncercie w mojej szkole, udaliśmy się do kawiarni.Gdy wraz z zamówionymi
napojami usiedliśmy przy stoliku, zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła moja wychowawczyni.- Halo?- powiedziałam klikając zieloną słuchawkę.
- Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam...- usłyszałam wesoły głos kobiety.
- Nie, nie. Proszę mówić.- stwierdziłam.
- Ludziom ze szkoły tak spodobały się wasze koncerty, że wznowili działalność szkolnego chóru...- słuchałam wypowiedzi kobiety popijając pierniczkowe latte.
- To świetnie.- stwierdziłam z entuzjazmem.
- Mało tego. Dyrektor Smith zaoferował ci abyś, na razie została jego naczelniczką. Oczywiście odpłatnie.- prawie podskoczyłam słysząc jej słowa.
- Naprawdę?! Bardzo chętnie.- odparłam ucieszona.
- Chór ma na razie dziesięciu członków. Działał by dalej przez maj i czerwiec. Nie byłoby to dla ciebie problemem?- padło pytanie.
- Nie. Wcale.- kiwnęłam głową.
- W takim razie do zobaczenia w szkole. Zaczynasz w styczniu. Wesołych świąt!- zawołała kobieta.
- Wesołych świąt!- odparłam i rozłączyłam się.
- Co jest?- trójka moich towarzyszy spojrzała w moim kierunku.
- Dostałam robotę. Będę "opiekunką" szkolnego chóru. Na razie od po świętach aż do czerwca. Potem się zobaczy.- wyjaśniłam.
- To super!- zawołała Belle, a Farlan i Levi przybili mi piątkę.
Potem dopiliśmy kawy i herbaty, zjedliśmy ciastka i wróciliśmy do domu.
*****
Następnego ranka, w wigilie Bożego Narodzenia, obudziły mnie jakieś dźwięki.Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Levia nigdzie nie było, a hałas dochodził z innego pomieszczenia.
Ubrana jedynie w piżamę składającą się z dresowych spodenek w kolorze szary melanż i bluzki w kolorze żółty melanż udałam się do kuchni skąd dochodziły dźwięki.
Ledwie przekroczyłam próg rozeszło się chóralne: Sto lat!
W kuchni stała cała trójka moich współlokatorów z tortem i śpiewali.
- O Boże...- wydusiłam wzruszona. Od dwóch lat nikt nie śpiewał mi "sto lat".
Tortu też od tych dwóch lat nie miałam.
- Wszystkiego najlepszego!- zawołali chórem.
Odstawili tort na stół i uściskali mnie.
- Jejku... nawet nie wiem jak wam dziękować...- stwierdziłam, gdy wszyscy usiedliśmy przy stole.
- Nie dziękuj, dopóki nie zjesz ciasta. Jak nam wyszedł zakalec to w lodowce mamy jeszcze tort czekoladowy...- Levi rozłożył talerze i łyżeczki.
- Byłbym zapomniał...- brunet podał mi tosta- Ty śniadania jeszcze nie jadłaś. No, am.-
Brunet podsunął mi chleb pod sam nos.
Wzięłam gryza i przejęłam kromkę.
Później ustaliliśmy, że jutro zrobimy przyjęcie urodzinowe Levia, a pojutrze rozdamy sobie prezenty z okazji świąt.
CZYTASZ
Titans got talent
Fiksi PenggemarW TRAKCIE KOREKTY Z pozoru życie Elizabeth niczym nie różni się od tego, jakie wiodą inni maturzyści. Szkoła, dom, przygotowania do egzaminu dorosłości... Pewnego dnia poznaje ona kogoś nowego. Dziewczyna nie wie jeszcze, że ta znajomość obróci jej...