- Reszta dla pani - kasjer podał mi banknot, a ja podziękowałam.Wzięłam tace z zamówieniem i usiadłam przy najbliższym wolnym stoliku. Wtedy też spojrzałam na zegarek w komórce. Było wpół do dziewiątej wieczór.
Nagle rozległ się dźwięk SMS-a, a ekran trzymanego przeze mnie urządzenia- rozświetlił się.
- Levi? - powiedziałam do siebie po czym przeczytałam treść wiadomości półszeptem
- Widzę Cię.Co za zbok.
Odruchowo podniosłam głowę. Wtedy zauważyłam chłopaka. Stał przy wejściu do budynku wraz z Farlanem oraz Isabel.
- Lizzie! - dziewczyna od razu mnie zauważyła po czym podbiegła bliżej i rzuciła mi się na szyję.
- Cześć! - rzucił wesoło Farlan i usiadł na krześle obok mnie - Sama jesteś?
Skinęłam głową.
- Jecie coś? - spytałam, gdy rudowłosa rozluźniła uścisk.
- Po to tu przyszliśmy - stwierdziła po czym zwróciła się do reszty grupy - To co zwykle?
- Aha - odparł Farlan, a Levi początkowo tylko kiwnął głową. Dopiero po chwili odezwał się, jakby sobie coś przypomniał.
- Starczy ci kasy? - spytał brunet swojej towarzyszki. Dziewczyna podniosła do góry portfel wraz z tryumfalnym wyrazem twarzy.
- Pomogę jej z tacami - rzekł Farlan, a następnie wstał z krzesła i wraz z Isabel udał się do punktu zamówień.
- Co robisz sama w tej norze i to tak późno? - słysząc pytanie Levia, odwróciłam się w jego stronę.
- Jem, uczę się...takie tam.
- A nie powinnaś tego robić, bo ja wiem, w domu?
- Może.
- Rany boskie, dziewczyno - chłopak westchnął głęboko - ja nie gryzę. Mówże normalnie.
- Nie chcę mi się siedzieć samej w domu to przychodzę tutaj - wyjaśniłam.
- Już lepiej brzmisz. - twierdził po czym przyjrzał mi się uważniej - Zawsze się tak malujesz?- spytał.
Po kiego ci ta informacja?
- Owszem. A co? - postukałam palcem w kubek z kawą. Nie umknęło to uwadze mojego rozmówcy.
- Dzieci nie powinny pić kawy o tej porze - stwierdził.
- Dobrze "mamo". Coś jeszcze? - burknęłam wykonując cudzysłów manualny.
- Wygadana jesteś - stwierdził - co do makijażu to widziałbym cię z jakąś mocną kreską - po tych słowach, jak gdyby nigdy nic, odgarnął mi grzywkę z czoła.
- Zabierz łapy! - syknęłam odpychając jego rękę.
- Spuść parę. Mówiłem, że nie gryzę. - mój rozmówca złożył ręce na krzyż.
- Co mnie to? Zabierz łapy. - odpyskowałam.
- Co tam masz?- chłopak nie zamierzał na tym poprzestać. Sięgnął do mojej tacy i wyjął garść frytek z opakowania.
- Następnym razem ci odkupię - stwierdził po czym wszystko zjadł.
- Może jeszcze picie do tego? - prychnęłam sarkastycznie.
Ukatrupię tego typa. U-K-A-T-R-U-P-I-Ę.
- Nie lubię kawy - odparł rozkładając się na stole. Korzystając z okazji naciągnęłam mu kaptur na twarz.
- Oducz się takiego prostackiego zachowania - poleciłam, a wtedy pozostała dwójka wróciła do stolika.
- Levi, żarcie przyszło. - Farlan szturchnął kolegę.
- Nareszcie - powiedziałam- zeżarł mi połowę frytek.
***
Cała rozmowa przebiegała nad wyraz sympatycznej atmosferze. Kiedy spojrzałam na zegarek była prawie jedenasta.
- Muszę wracać - powiedziałan.
- Odwieziemy cię - stwierdził Farlan.
- Jesteście samochodem?
- Nie - o rozmowy wtrącił się Levi, wyciągając telefon z kieszeni i pokazując mi zdjęcie motocykla - prawdę mówiąc, nawet nim nie przyjechaliśmy. Siedziałaś kiedyś na czymś takim?
- Nie. Swoją drogą, niezła maszyna.
- Nie rób se jaj - brunet wrzucił urządzenie do swojej torby i zasunął zamek.
- O co chodzi?
- Pod twoją budą jest pełno nowych, odpicowanych sztuk. Taki grat na pewno ci się nie podoba. - Levi wydawał się być podenerwowany.
- No właśnie. Jest ich pełno. I są identyczne. Ten jest inny. Widać, że włożono w niego dużo pracy.- po usłyszeniu tych słów pozostała dwójka spojrzała na mnie zdziwiona.
- Chodź - Levi złapał mnie za przegub i pociągnął w stronę drzwi- bo nas zaraz tu zamkną.
***
- Trzymaj.- brunet podał mi kask.
- A masz dla siebie? - spytałam przyglądając się przedmiotowi.
- Mam - padła odpowiedź. Chłopak ubrał swój kask na głowę i poczekał aż ja zrobię to samo. Potem wsiedliśmy ma motocykl.
- Nigdzie nie pojadę dopóki się nie chwycisz - usłyszałam.
Że ciebie? A niech to szlag.
Chcąc nie chcąc, musiałam objąć bruneta w pasie. Było to conajmniej niezręczne.
- Jak się rozbijemy to cię zabiję - powiedziałam.
- Jak się rozbijemy to w co uderzymy zrobi to za ciebie.
- Jeśli przeżyjesz, będę cię nawiedzać jako duch.
- Czekam z niecierpliwością. Następny przystanek centrum. - stwierdził wesoło i odpalił silnik.
***
Wchodząc do domu starałam się nie naruszyć absolutnie niczego.
Każdy dźwięk, ruch, rozbłysk światła mógł obudzić domowników, a tego bardzo nie chciałam.Pokonałam kilka stopni schodów i spojrzałam na wyświetlacz komórki. Zbliżała się północ. Na szczęście szkołę miałam przecznice od domu, a jutro lekcje miały rozpocząć się dopiero o dziesiątej. Cichaczem udało mi się wziąć prysznic i udać się pod drzwi mojego pokoju.
Wtedy włączyłam wyświetlacz telefonu jeszcze raz aby sprawdzić poziom naładowania baterii.
I nagle usłyszałam histeryczny śmiech.
CZYTASZ
Titans got talent
أدب الهواةW TRAKCIE KOREKTY Z pozoru życie Elizabeth niczym nie różni się od tego, jakie wiodą inni maturzyści. Szkoła, dom, przygotowania do egzaminu dorosłości... Pewnego dnia poznaje ona kogoś nowego. Dziewczyna nie wie jeszcze, że ta znajomość obróci jej...