Rozdział 15

229 25 0
                                    

Niestety kiedy zajechaliśmy na miejsce samochód ojca już tam stał.

Wybiegłam na zewnątrz i ruszyłam w kierunku drzwi.

Roztrzęsionymi rękoma przekręciłam klucz w zamku i wraz z Leviem weszliśmy do środka.

Pokonując po trzy stopnie schodów znalazłam się na pietrze, skąd dochodziły głosy.
Ledwo Levi stanął obok mnie, Maria i Julienne podniosły lament.

- Lizzie, skarbie!- starsza z kobiet podeszła bliżej.

Znalazła się naprawdę niebezpiecznie blisko. Zanim zdarzyłam zareagować, jednym ruchem ściągnęła ze mnie kurtkę.

- Odsuń się!- warknęłam i spojrzałam na swojego tatę.

Jego oczy były przepełnione wściekłością.

Zorientowałam się, że zauważył wszystkie moje niewygojone blizny.

- Ta...tatusiu...?- wyciągnęłam ręce w obronnym geście.

- Ty gnoju!- zamarłam kiedy umięśniony i wielki na prawie dwa metry żołnierz rzucił się na mojego szczupłego i mierzącego koło metra sześćdziesięciu chłopaka.

Najwyraźniej przez gadanie Marii pomyślał, że to on zrobił mi krzywdę.

Popchnęłam swojego chłopaka na kanapę i stanęłam pomiędzy nim, a moim ojcem.

- Odsuń się!- warknął starszy z mężczyzn.

- To nie on! To nie on!- wydarłam się histerycznie.

Levi wstał i przytulił mnie.

- Nie dotykaj jej...!- musiałam uderzyć ojca w rękę aby nie podniósł jej na mojego chłopaka.

- Mówiłam ci, że to nie on!- krzyknęłam.

- To kto?!- mężczyzna wyrwał mnie Leviowi i przycisnął do siebie.

- Skarbie kto ci to zrobił?- tata zaczął głaskać mnie po głowie.

Spojrzałam nerwowo na Marie i Julienne.

- O...one...- wydusiłam.

- Co?!- ojciec nerwowo odsunął mnie od siebie.

- Nic lepszego nie mogłaś wymyślić? Nie musisz go kryć!- spojrzał z pogardą na mojego chłopaka.

- Taki właśnie jesteś!- wściekła odsunęłam się- Jeździsz na misje choć nie musisz, nie dzwonisz, a jeśli już to pytasz się tylko o nie dwie, od dwóch lat nie było cię na moich urodzinach...!-

- Lizzie to nie...- mężczyzna próbował mi przerwać ale mu nie dałam.

- A kiedy one mnie tak pobiły, że musiałam się wynieść z domu...- łzy zaczęły mi lecieć z oczu.

- Kiedy płakałam przez prawie każdą noc, kiedy potrzebowałam kogoś kto mi powie, że będzie dobrze... to nie ty wtedy przy mnie byłeś. Tylko on.- wskazałam na Levia.

- A skoro ma pan wątpliwości to ja mam dowody...!- nagle usłyszeliśmy znajomy głos.

- Zoë?- mój tata był zaskoczony. Z resztą tak jak my wszyscy.

- Proszę.- dziewczyna wręczyła mojemu ojcu telefon- Niech pan patrzy.-

Wykorzystując chwile spokoju wraz z Leviem podeszliśmy do taty.

Na filmie było widać jak Maria rzuca mną po ścianach, jak podtapia mnie w wiadrze od mopa i zapewne wiele innych.
Po chwili musiałam jednak odwrócić wzrok. Napłynęły nieprzyjemne wspomnienia.

Titans got talentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz