Rozdział 6

283 14 0
                                    

Karolina wyszła z domu z samego rana, więc miałam chwilę dla siebie. Postanowiłam, że rzeczywiście będę się dobrze bawić. Ostatni raz w klubie byłam jeszcze na studiach, czyli całe wieki temu. Musiałam więc znaleźć jakąś odjazdową sukienkę oraz odkopać z kartonu szpilki na niebotycznie wysokim obcasie. Do tego postanowiłam wziąć długą kąpiel, podczas której nałożyłam sobie na twarz odżywczą maseczkę.
Parę minut po godzinie dwudziestej Karolina zjawiła się razem z Dawidem. Podkreśleniem jej urody zajął się najwidoczniej prawdziwy sztab profesjonalistów.
- To ja pójdę się przebrać i możemy lecieć - rzuciła, posyłając mi pełne uznania spojrzenie.
Cóż, nie chciałam wyglądać dużo gorzej od niej. Podkreśliłam więc oczy kredką, wymalowałam kreski eyelinerem i wbiłam się w sukienkę, która dobrze podkreślała moje kształty. W przeciwieństwie do Karo wzrost odziedziczyłam po mamie, więc w tych karkołomnych szpilach mogłam rozmawiać z Dawidem na jednym poziomie.
- Cześć - rzuciłam w jego stronę udając, że sprawdzam zawartość swojej małej torebki.
- Ładnie wyglądasz - odpowiedział półszeptem. Zmierzyłam go chłodnym spojrzeniem. Dobrze wiedział, że ta uwaga jest mocno nie na miejscu. Tym bardziej, że moja siostra znajdowała się w tym samym mieszkaniu.
- To ja poczekam na dole - oznajmiłam, starając się w ogóle nie zwracać uwagi na Dawida.
Tej nocy miałam się po prostu dobrze bawić. Nie chciałam się już dłużej zastanawiać nad tym co by było gdyby. Musiałam zaakceptować fakty i, co gorsza, stawić im czoła z uśmiechem na ustach.

Przyjechaliśmy do nowo otwartego klubu. Przed wejściem zebrał się całkiem spory tłumek oczekujących na możliwość dostania się do środka. Gdyby nie Dawid, byłabym jedną z tych dziewczyn, które gromiły nas wzrokiem. Po części dlatego, że byłyśmy w towarzystwie gwiazdy, a po części dlatego, że mogliśmy ot tak wejść do środka, nie płacąc nawet za wstęp.
Przy zarezerwowanej loży siedziało kilka osób, które bardzo szybko skojarzyłam z portali społecznościowych. Maffashion z Czarkiem i resztą Abstrachujów. Julia Wieniawa z Antkiem Królikowskim. A do tego wszystkiego miałam dołączyć ja. Szara myszka ze Szczecina, udająca, że robi karierę w wielkim mieście. Oczywiście o Karolinę nie musiałam się martwić. Ona była w stanie odnaleźć się w każdej sytuacji.
Po oficjalnej prezentacji zostałam wciśnięta między Dawida, a Antka. Ktoś niemal natychmiast podsunął mi pod nos kieliszek czystej. Wypiłam go bez wahania. Jeśli chciałam przetrwać tą noc, to nie mogło się to odbyć na trzeźwo.
- Julka projektuje wnętrza - dotarł do mnie głos Kwiatkowskiego i większość uwagi skupiła się teraz na mnie. - Gdybyście byli zainteresowani, to pewnie wam nie odmówi.
Uśmiechnęłam się szeroko, wbijając paznokcie w udo chłopaka. Nie potrzebowałam reklamy. A już z całą pewnością nie od niego.

Po czwartym kieliszku czystej powoli zaczynało mi się kręcić w głowie. Karolina bawiła się świetnie na parkiecie. Nie przejęła się również niezbyt przychylną uwagą na temat startowania w Top Model. Akurat na krytykę moja siostra potrafiła być obojętna. Sama dobrze wiedziała czego chce od życia i tego się trzymała.
Gorzej ze mną. W prawdzie nikt nie krytykował moich projektów, którymi musiałam się pochwalić, ale przebywanie wśród tylu znanych osób było dla mnie prawdziwą walką o przetrwanie. Przecież musiałam uważać na to, co mówię i robię.
Wracając z toalety czułam, że powinnam złapać taksówkę do domu. To nie była moja bajka i nie bawiłam się tak dobrze, jak to sobie obiecałam.
- Jadę do domu - wykrzyczałam do siostrzanego ucha.
- Zabierzesz Dawida? Chyba przesadził z alkoholem!
Wzniosłam oczy ku niebu. Byłam wdzięczna Karolinie, że jednak mogła mi zaufać, ale niańczenie pijanego Kwiatkowskiego było ostatnim na co miałam ochotę. Mimo wszystko się zgodziłam.
- Nie przeszkadza ci fakt, że Karo została tam sama? - Zapytałam, kiedy siedzieliśmy już w taksówce do domu.
- Moi znajomi się nią właściwie zaopiekują. Luzik.
Zmrużyłam oczy. Jak na kogoś totalnie nawalonego Dawid składał zdania nadzwyczajnie normalnie.
- Ty nie jesteś pijany.
- A tobie wcale to nie przeszkadza. - Wzruszył ramionami. - Chciałem porozmawiać, a innego sposobu nie było.
- My nie mamy o czym rozmawiać.
- Nie zgodzę się.
- Możesz się tam sobie nie zgadzać. Wisi mi to.
Dawid położył dłoń na moim nagim kolanie, a ciałem natychmiast wstrząsnął przyjemny dreszcz.
- Muszę ci coś powiedzieć w związku ze mną i Karoliną. Nie jestem tylko pewien czy to zrozumiesz. I czy po tym wszystkim nie będziesz chciała mnie zabić.
Uniosłam brew. Robiło się ciekawie. Taksówkarz zatrzymał się pod moim blokiem. Dawid zapłacił za kurs, jak przystało na dobrze wychowanego młodzieńca.
W końcu mogłam zrzucić te niewygodne szpilki! Nie czekając na mojego partnera niedoli ruszyłam do kuchni po słodkie wino, które czekało najwidoczniej na noc taką, jak ta.
- Czyli jednak będę pijany?
- Będziesz wiarygodny - stwierdziłam, stawiając przed nim kieliszek. - A teraz zamieniam się w słuch.
Przez krótką chwilę Dawid mierzył mnie bacznym spojrzeniem, aż w końcu westchnął i rozpoczął swoją opowieść.
- Karolina to przypadek. Tak na dobrą sprawę, to niefortunnym zbiegiem okoliczności wszystko zaszło za daleko. Zwyczajnie założyłem się ze znajomymi, że umówię się ze swoją fanką. Pobędziemy razem kilka dni, a później powiem, że dla jej własnego dobra lepiej dać sobie spokój. Karolina podeszła po autograf. Była ładna, pełnoletnia i jakoś tak wyszło. Niestety wszyscy dobrze wiemy jaka jest twoja siostra. Za każdym razem, kiedy próbuję ją zostawić, ona szybko zmienia temat i gada o pierdołach. W końcu daję sobie spokój. Obiecuję, że kolejnym razem w końcu mi się uda.
Upiłam porządny łyk wina, próbując to przetrawić.
- Więc jej nie kochasz i nigdy nie kochałeś?
- Potrafi być urocza kiedy tyle nie gada. Ale nie, nie kocham jej. Nigdy nie kochałem.
Zacisnęłam dłonie, a paznokcie boleśnie wbiły się w ich wnętrze.
- To jednak nie przeszkadza tobie w pieprzeniu jej - warknęłam. - Bawisz się uczuciami Karoliny jakby była zabawką, którą zaraz można odstawić w kąt. A teraz jeszcze zrujnujesz jej marzenia.
- Ten zakład to był idiotyczny pomysł, ale nie sądzę by ona coś do mnie czuła. Jestem tylko kluczem do jej sukcesu.
Na te słowa poczułam, jak krew w moich żyłach tężeje. Dawid chyba też zrozumiał swój błąd, bo niezgrabnie próbował to jakoś odkręcić.
- Masz jej to wszystko wyjaśnić. W przeciwnym wypadku ja to zrobię - wycedziłam, chcąc opanować swoje nerwy. - A teraz grzecznie proszę: wyjdź z mojego mieszkania.
- Juls, proszę.
Machnęłam ręką, by się uciszył. Sama nie wypowiedziałam w jego stronę już ani jednego słowa.
Dawid wyszedł, a ja zaczęłam płakać.

Nasza droga do (nie)szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz