5

402 23 2
                                    

Martinus

Od tygodnia nie rozmawiałem z Noemi. Nie wiem, dlaczego. Nie było jej w szkole przez co zacząłem się martwić bo jednak, polubiłem ją. Postanowiłem, że napiszę do niej na facebooku, ale na marne.

Żadnego znaku życia.

W sumie wiedziałem, że tak będzie. Kto by się chciał kolegować ZE MNĄ. Niby jestem sławny, ale to i tak nie dało mi przyjaciół, a właściwie to w pewnym sensie ich "straciłem".

Moje życie to jakiś błąd.

Siedzę w moim pokoju na łóżku nie wiedząc co się dzieje z Noemi. Może wyjechała lub jest chora. Postanowiłem nie siedzieć bezczynnie i poszedłem do jej domu, a przed tym ubrałem jeszcze kurtkę i buty. 

Podążając chodnikiem do domu brunetki zastanawiałem się czy znów się zakochałem.

Oby nie. Już to przechodziłem...

Dotarłem po dziesięciu minutach drogi do domu przyjaciółki. Zadzwoniłem dwa razy i stanąłem u progu drzwi czekając na ich otworzenie, a po chwili otworzyła mi kobieta tak na około 40 lat.

Pewnie jej mama.

-Dzień Dobry?-powiedziałem.-

-Zastałem może Noemi?-ponownie zapytałem.-

-Dzień Dobry. Nie wiem czy to jest dobry czas na wizytę z Noemi.-odpowiedziała.-

-Mógłbym spytać, dlaczego?

-Noemi jest... w szpitalu.-westchnęła.-

-...Chwila, że co?! Jak to w szpitalu? Gdzie, co, jak?-dramatyzowałem.-

-Spokojnie. Wejdź może, wytłumaczę Ci wszystko.-powiedziała kobieta.-

-No dobrze.

Wszedłem do środka i od razu poczułem zapach odświeżaczy powietrza.

-Więc zacznijmy od początku.

Usiadłem na kanapie w salonie razem z mamą Noemi.

-Dobrze to... dlaczego Noemi jest w szpitalu?-zapytałem.-

-Moja córka od pewnego czasu ma problemy z odżywianiem. Nie wiem czy zauważyłeś, ale wątpię bo Noemi skrywa wszystko pod bluzami.-powiedziała.-

-Nie. Nic nie wiem na ten temat.

-Kiedyś, Noemi miała zaburzenia odżywiania. Odchudzała się dla chłopaka, uważała się za grubą mimo, że przy wzroście 167cm ważyła 45kg. 

-Mógłbym ją odwiedzić?-przerwałem.-

-Tak, możesz nawet dzisiaj.

-Przepraszam, że przerwałem pani mówienie o Noemi, ale muszę się zbierać.

-Dobrze. Mam nadzieję, że do Zobaczenia, Martinus?-zapytała o moje imię.-

-Tak, Martinus.-uśmiechnąłem się.- To do widzenia!-pożegnałem się.-

-Do widzenia.-odpowiedziała, i zamknęła drzwi.-

Teraz tylko trzeba wyjaśnić całą tą sytuację.

you left me alone •zakończone•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz