13

257 20 0
                                    

Leżałem spokojnie, gdy nagle usłyszałem głośny huk z dołu.

Co się stało?

Zacząłem się denerwować, ponieważ huk był dosyć głośny i na pewno nie dochodził z dworu.

Zszedłem po cichu na dół, a na podłodze zobaczyłem moją mamę leżąca obok rozbitego szkła.

Jezu nie nie nie...

Boję się krwi i wszystkiego co z nią związane, jednak chodziło tu o stan zdrowia mojej mamy, a nawet i o od niej życie.

Teraz zależy to ode mnie co zrobię.

Wziąłem szybki telefon z kieszeni spodni i wystukałem na klawiaturze numer alarmowy. Od razu po pierwszym sygnale usłyszałem głos kobiety.

-Witam. Co się dzieje?-zapytała.-

-Moja mama prawdopodobnie potknęła się i uderzyła głową w blat. Jest nie przytomna i krew leci jej z czoła.

-Powiedz mi proszę jak masz na imię?

-Martinus Gunnarsen.-odpowiedziałem.-

-Dobrze, Martinus. Podaj mi adres, żebym mogła wysłać do ciebie karetkę.

-Solsberng 17*

-Karetka już jedzie, a teraz zajmiemy się tym co masz robić.

****

Od dwóch godzin siedzę na niewygodnym krześle szpitalnym, czekając na jakiekolwiek informacje. Mój tata chodzi w kółko, a Marcus musiał zostać na treningu piłki nożnej, Emma jest u dziadków.

-Tato usiądź. Nie denerwuj się tak.-uspokajałem go.-

-Martinus... Gdyby ciebie nie było w domu to...-

-Tato, nie ważne. Byle, że byłem tak? Teraz najważniejsze jest by mama wyszła z tego cało.

Mój ojciec więcej się nie odezwał. Siedzieliśmy w ciszy. Ja mogłem pomyśleć o moim wcześniejszym zachowaniu wobec mojej mamy. W głowie natomiast chodziła mi jeszcze Noemi, z którą mam coraz lepszy kontakt.

Niech ten dzień się skończy.

Jeszcze tydzień do wyjazdu z Noemi do Bergen.

Miłość to alergia...

you left me alone •zakończone•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz