Wszystko będzie dobrze...

787 26 9
                                    

*Gabrysia*

Z samego rana obudziło mnie pukanie do drzwi i głos mojego brata.

-Wstawaj! - wszedł mi do pokoju i krzyknął.

Przykryłam głowę poduszką.

-Ehhh... Gabryśka, nie denerwuj mnie! - w jego głosie można było dostrzec złość.

-Już wstaje. - przeciągnęła się i ziewnęłam.

-Masz 40 minut na przygotowanie się i odwożę cie do szkoły.

-Ehhh... dobra. - wcale mi to nie pasowało, ale wolałam się nie sprzeciwiać.

*35 minut później*

-Gotowa?

-No, czekaj tylko buty ubiorę.

Wyszliśmy i wsiedliśmy do auta.

-A ty nie masz dyżuru na popołudnie?

Popatrzył się na mnie z poważną miną.

-Mam...

-To po co wstałeś tak wcześnie? Przecież poszła bym do szkoły sama.

-Wolałem sam się upewnić, że napewno dotrzesz do szkoły.

Nie odezwałam się, on zresztą też nie miał zamiaru podtrzymać dalej tą rozmowę bądź zacząć inny temat. Reszta podróży odbyła się w milczeniu.

*Szkoła*

-Hej! - krzyknął Marcel i pocałował mnie.

-Siema! - podbiegła Justyna.

-No hej, hej. - odezwałam się dosyć smutnym głosem.

- Co jest? - zapytała Justyna zaniepokojona moim tonem głosu.

-Aaa... Piotrek się na mnie wkurza, nie chce ze mną gadać za bardzo, ciągle chodzi podenerwowany - odpowiedziałam. - szkoda mi go.

-A tam, nie przejmój się. - chłopak objął mnie jedną ręką. - dzisiaj u Karola jest impreza urodzinową. - powiedział uśmiechnięty. - chodź ze mną. Napijesz się, zapalisz. Przejdzie ci kotuś. - przekonywał chłopak.

-Zwariowałeś!? - oburzyłam się - Piotrek by mnie zabił.

-Aaa tam, nie dowie się. - uśmiechnął się. - będzie dobrze.

Jego słowa i ton głosu zawsze mnie uspokajają.

-Ehhh... zastanowię się. - uśmiechnęłam się sztucznie i poszliśmy na lekcje.

*Piotrek*

Urwanie głowy z tą małolatą. No może byłem trochę za ostry od samego rana, ale wsunie trzeba wytyczyć jej jakieś granice. W końcu robię to tylko dla jej dobra.

*13:30*

Czas się zbierać do pracy. Dyżur mam razem z Martyną, więc podjadę po nią.

Zebrałem się i szybko pojechałem po dziewczynę.

Poczekałem na nią z pięć minut.

-O idzie. - uśmiechnąłem się.

Zawsze jak ją widzę zapominam o bożym świecie.

Wysiadłem z auta. Pocałowałem ją na powitanie i otworzyłem drzwi ukochanej.

-Zapraszam do środka. - znowu niekontrolowanie się uśmiecham.

-Dziękuje. - odwzajemniła uśmiech.

-To co, dzisiaj jeździmy razem?

-Tak, tak Piotruś... - westchnęła.

Na sygnale-nowa historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz