Nienawidzę życia cz.3

895 38 6
                                    

(Cd)

*Gabrysia*

Gdy zobaczyłam lekarza wychodzącego z sali operacyjnej serce zaczęło mi walić jeszcze mocniej niż wcześniej, a każdy oddech był coraz cięższy...

-... Przykro mi chłopak nie przeżył...

Zalałam się łzami

-Jak to nie przeżył!? - krzyczałam

Piotrek obiął mnie i szepnął do ucha

-Nie rób głupot... Proszę

Po tych słowach wyrwałam się z jego objęć i pobiegłam do pokoju pielęgniarek (była tam kurtka Marcela) wkradłam się po cichu do środka, zamknęłam za sobą drzwi, wzięłam do rąk krzesło i rozwaliłam szafkę z lekami... Zabrałam tyle ile mogłam, owinęłam w kurtkę Marcela i wybiegłam ze szpitala... Pobiegłam w stronę domu...

*20 minut później*

Byłam pod domem... wyciągnęłam klucze z kieszeni i otworzyłam drzwi... Wbiegłam po schodach na górę i zamknełam się w pokoju... Płakałam...

*Piotrek*

Ja pierd... gdzie ona jest... Kiedy ta cholerna policja przyjedzie... Prędzej przeszukał bym całą Warszawę niż ci "mundurowi" się zjawią na wezwanie

Usłyszałem dźwięk syren odwróciłem się i zauważyłem radiowóz podążający w moją stronę

Z radiowozu wysiadł młody brunet

-Dzień dobry co się stało? - spytał

-To w tej cholernej stacji nie mówią wam do czego macie wezwania!!! - krzyczałem rozwścieczony

-Niech pan się uspokoi! - powiedział policjant - to co się stało

Wziąłem kilka głębokich wdechów

-Moja siostra uciekła i grozi że chce się zabić!!!

-Ma Pan z nią jakiś kontakt w obecnej chwili?

-Trzymajcie mnie bo zaraz nie wytrzymam - szepnąłem sam do siebie

-Proszę?

-Jak bym miał z nią jakiś kontakt to powiedział bym o tym od razu!!!

-Dobrze, może Pan podejrzewa jakieś miejsce w którym może aktualnie przebywać Pana siostra?

Zastanowiłem się chwilę...

-... Dom! - krzyknąłem

-Dom? Dobrze pojedźmy tam... Gdzie pan mieszka?

-Piwniczna 8

-Szybko niech Pan wsiada jedziemy

-W jakim wieku jest Pana siostra?

-14 lat

*Gabrysia*

Uznałam że nie mogę żyć bez Marcela i z poczuciem winy że kogoś zabiłam... Wzięłam jakieś zdjęcie z Piotrkiem... Trochę się zawahałam czy zrobić to czy nie z powodu na brata, ale przytłaczało mnie poczucie winy że tamtej cholernej nocy nie powstrzymałam Marcela przed pójściem w ten cholerny zaułek...  W końcu wahanie przeminęło... Rozbiłam szklaną ramkę ze zdjęciem... Pozbierałam kilka kawałków, wzięłam kurtkę Marcela z tymi lekami i poszłam do łazienki... Po drodze z kieszeni kurtki wypadła do połowy wypalona paczka papierosów i zapalniczka... Wyciągnęłam jednego i zapaliłam... Tym razem już nie kaszlałam... Gdy byłam już w łazience zapaliłam wszystkie papierosy i włożyłam sobie do ust... Zaciągnęłam się i zrobiło mi się słabo... Oparłam się o ścianę i zsunęłam powoli, a wszystkie papierosy wyleciały mi z ust... Wzięłam wszystkie paczki tabletem i łykałam po 5,6 na raz gdy połknęłam ostatnie tabletki wzięłam szkło z zaczęłam robić głębokie rany na nadgarstkach... Krew leciała ciurkiem, a mi coraz bardziej robiło się słabo... W pewnej chwili poczułam jak moje ciało bezwładnie obsuwa się na podłogę i usypiam...

Na sygnale-nowa historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz