Nienawidzę życia cz.1

1K 34 2
                                    

*Gabrysia*

To już dzisiaj. Urodziny Justyny. Już nie mogę się doczekać tej 15:00, a na razie jest 8:39. Muszę kupić prezent... tylko co ona by chciała... ? Może... fiszkę... ? Wspominała coś ostatnio że chciała by fiszkę, ale rodzice nie chcą jej kupić, a swoją drogą sama muszę sobie kupić tą fiszkę... dobra na razie muszę pojechać do galerii po tą deskę... 60 zł kosztuje. Zadzwonię jeszcze do Marcela czy nie chce ze mną pojechać, bo znając go sam nie ma prezentu...

《Dzwonię》

-Hallo ? Hej !

-Hej !

-Idziesz ze mną dzisiaj do galeri po prezent dla Justyny ?

-O dzięki że mi przypomniałaś, kąpletnie zapomniałem o prezencie ! To o której się umawiamy i gdzie ?

-U mnie przed domem o 9:00

-Okey do zobaczenia

-Papa !

《Rozłączyłam się》

Szybko poszłam w stronę łazienki żeby szybko się przebrać, lecz nie mogłam bo ten "facet idealny" (jak to on na siebie mówi) układa włosy pół wieku

-Pospiesz się, spieszy mi się !

-Chwila ! - odpowiada niezadowolony że go pośpieszam

-Jak zaraz nie wyjdziesz z tej łazienki to dzisiaj w nocy jak zaśniesz wezmę maszynkę do golenia i zgolę ci łeb na Pazdana ! - wkurzyłam się - Rozumiesz ?

-Nie denerwuj się tak bo zaraz sama wyłysiejesz - zaśmiał się i wyszedł z łazienki

Przebrałam się szybko i czym prędzej zbiegłam po schodach po drodzę zakładając moje ulubione Converse.

-Gdzie tak pędzisz ? - pyta Piotrek

-Do Galerii ! Muszę kupić Justynie prezent

-Dobra idź, ale wróć dzisiaj ! -uśmiechnął się

-Postaram się - odwzajemniłam uśmiech

*Piotrek*

Dzisiaj mam na 10:00 do 15:00. Samą papierkową robotę. Wiktor powiedział że na razie tylko papierki, a za tydzień dopiero będę mógł wrócić do karetki. Martyna miała na rano więc pewnie za około 3 godziny kończy dyżur... to zaproszę ją do siebie. Gabryśka pewnie wróci od Justyny 23:00 lub nawet 00:00 to mamy z Martyną wolny cały dom... pewnie będziemy oglądać jakiś dobry horror... (spojrzałem na zegarek) no czas się zbierać do roboty, bo dzisiaj kapitan Kula znaczy doktor Góra na straży wrot do stacji i obcinania premi...

Wyszedłem z domu i zamknąłem drzwi na dwa spusty i wsiadłem do auta.

Gdy dojechałem do stacji na wejściu ciepło powitał mnie Kula znaczy Góra

-Strzelecki 2 minuty spóźnienia

-Nie przesadzał bym u mnie jest równo 10:00

-Strzelecki nie grab sobie ! Jeszcze raz się spóźnij choćby o sekundę nie dostajesz premi do końca miesiąca

-Spokojnie doktorze - podszedłem do niego i stuknąłem 2 razy w jego zegarek - proszę zobaczyć równo 10:00

-Pfff... - Góra zdjął zegarek i schował do kieszeni kamizelki - Strzelecki idź już do pracy - powiedział złośliwym lecz spokojnym tonem

-Do zobaczenia doktorze ! - uśmiechnąłem się złośliwie

Skierowałem się w stronę stacji. Już miałem chwytać za klamkę lecz drzwi otworzyły się wcześniej niż złapałem za klamkę i dostałem nimi w czoło. Troszkę się zachwiałem i wylądowałem na plecach.

Na sygnale-nowa historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz