Rozdział 10

1.1K 62 1
                                    

Parę dni później

Jestem tu już tu parę dni autobotów jak nie ma tak nie ma. Szczerze? Straciłam już nadzieję na to że ktoś mnie uratuje z tego miejsca. Codziennie ktoś przychodzi i traktuje jak bym była jakąś rzeczą, pewnie chcą zobaczyć jaką mam moc. Nie wiem co się dzieje z Samem, Mikelą i innymi. Tęsknię za nimi tak bardzo że mogłabym za nich oddać życie. Moje rozmyślania przerwały jakieś wybuchy. Nie zwracałam na to szczególej uwagi co lub kto to jest. W pewnym momencie zaczęłam płakać przez to że przypomniałam sobie jakie miałam życie przed tym porwaniem. Po chwili usłyszałam jak metal obija się o metal więc cały czas patrzałam się na drzwi czy żeby zobaczyć czy ktoś nie idzie. Jak nikt nie przechodził spuściłam wzrok na ziemię, ale po chwili znów mój wzrok padł na drzwi a do pokoju wszedł Knockout.

-Co się dzieje? - spytałam lecz odpowiedziała mi cisza - Powiesz mi co się kurde dzieje - ponownie spytałam

-Twoje autobociki przyszły ci na ratunek, skarbie - powiedział i zaczął mnie odczepiać od kajdanek - bądź grzeczna a nic ci się nie stanie - powiedział i zamienił się w człowieka, podszedł do mnie wyjął jakiś sztylet, przyłożył mi go do szyji i zaczął iść w stronę wyjścia tam gdzie odbywała się walka - Patrzcie kogo mam i ten ktoś może w każdej chwili umrzeć! - krzyknął

-Mógłbyś bynajmniej informować że chcesz krzyknąć - powiedziałam i spojrzałam na wszystkich - Czemu oni przyszli mnie uratować jak się pogodziłam że zginę - szepnęłam sama do siebie myślam że mówię sama do siebie a jednak ktoś to usłyszał.

-Bo oni też wiedzą że masz w sobie jakąś moc skarbie - powiedział Knockout a raczej szepnął a ja chciałam go teraz walnąć za to jak mnie nazwał

-Jeszcze raz mnie tak nazwij a nie wiem co ci zrobie - powiedziałam tak żeby to usłyszał

-Będę mówił tak kiedy chce i jak więc nie masz nic do gadania - powiedział i jeszcze bardziej docisnął sztylet do mojej szyji - A teraz twoi przyjaciele zobaczą jak się męczysz na ich oczach - powiedział i rzucił mną tak że walnęłam głową o ścianę, przez chwilę widziałam jak przez mgłe. Knockout podszedł do mnie i chciał walnąć w brzuch ale szybko zrobiłam unik, on natomiast zamienił się w robota i miałam gorzej robić uniki. W pewnej chwili zobaczyłam jak inni chcą mi pomóc ale ja zrobiłam coś co bym sobie nie wyobraża, jakąś granatową mocą zrobiłam pole siłowe przez co nie spotkałam się z pięścią Knockouta. Inni zaczęli znowu że sobą walkę. Na początku przegrywaliśmy ale potem wygrywaliśmy a następnie był remis. W pewnej chwili poczułam wielki ból głowy i zemdlałam.

Powoli zaczęłam się wybudzać. Jestem w jakieś sali chyba lekarskiej. Zaczęłam się rozglądać dookoła i zobaczyłam Racheta który coś tam robił. Chwilę później odwrócił się w moją stronę jak zobaczył że się wybudziłam podszedł do łóżka i powiedział :

-Dobrze że się już obudziłaś. Wszyscy się martwiliśmy jak cie porwali albo że mogliśmy cię już więcej nie zobaczyć - powiedział a następnie mnie przytulił przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje ale po chwili oddałam przytulasa

-Ile byłam nieprzytomna i gdzie jesteśmy i czy wszyscy są cali? - zapytałam odkrywając się od niego

- Byłaś nieprzytomna cały tydzień - powiedział - Jesteśmy w bazie N.E.S.T i wszyscy są cali - powiedział a ja zaczęłam powoli wstawać z łóżka - Nie powinnaś wstawać

-Daj spokój czuje się świetnie widzisz - powiedziałam i zaczęłam się kręcić na około śmiejąc się przy tym - W końcu jestem wolna od tamtego miejsca dziękuję - powiedziałam i pocałowałam go w policzek a następnie przytuliłam co odwzajemnił

inna niż wszystkie || Optimus prime Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz