10. Michael

423 61 10
                                    

- Co się dzieje? - zapytałem Stefana, kiedy siedzieliśmy na kanapie i piliśmy wino. - Alex coś powiedział?

- Też, ale to w sumie nic, czym jakoś bardzo bym się przejmował...

- Co powiedział? - położyłem rękę na oparciu sofy za nim.

- Naprawdę chcesz wiedzieć? - napił się wina.

- Chcę wiedzieć wszystko, co dotyczy Ciebie.

- To trochę despotyczne, nie sądzisz? - zaśmiał się.

- Nie - zawtórowałem mu i przeczesałem palcami jego włosy. - Więc?

- Zapytał mnie, czy zastanawiałem się...

- Nad czym? - zmarszczyłem brwi.

- Czy chciałbyś do mnie wrócić, gdybym ciągle jeździł na wózku?

- Co? - zdziwiłem się. - Oczywiście, że bym chciał... Co to w ogóle za pytanie?

- Nie denerwuj się tak... Chciałeś wiedzieć, więc ci powtarzam.

- Nigdy go nie lubiłem - odstawiłem kieliszek z winem na stolik. Stefan zrobił to samo. - Jak widać słusznie.

- I jest jeszcze jedna sprawa... - usiadł wygodniej.

- Jaka? Mam nadzieję, że bardziej pozytywna.

- Noooo... Nie powiedziałbym... Ale nie denerwuj się.

- Właśnie w tej chwili zacząłem się denerwować.

- Muszę lecieć do Miami - szepnął.

- Po co?!

- Bo otworzyliśmy tam z Gregiem filię naszej firmy i ktoś musi tego pilnować.

- Dlaczego ty?

- Muszę jechać. Przenosimy tam kilka osób, muszę tego dopilnować... W między czasie zbierze się zarząd i dopóki nie znajdę kogoś na stanowisko dyrektora, to on będzie podejmował wszystkie decyzje...

- Stefan... - przerwałem mu. - Wiem, jak to wygląda... Przecież nie jestem z tobą od dziś... Wiem, jak prowadzi się firmę.

- Więc wiesz, że muszę jechać - przysunął się do mnie. - Muszę być w firmie.

- Wiem, ale...

- Nie ma ale - przytulił się do mnie.

- Kiedy lecisz? - położyłem mi dłoń na udzie.

- Jutro w południe mam samolot.

- Odwiozę cię na lotnisko - szepnąłem i pocałowałem go w czoło.

- Ok... Nie jesteś zły, co?

- Nie jestem - objąłem go mocno ramionami. - Długo tam będziesz?

- Dwa tygodnie.

- Ile?!

- Albo dłużej... Tak naprawdę, to przyleciałem tylko do ciebie... Żeby z tobą porozmawiać - odsunął się i popatrzył mi w oczy.

- Będę za tobą tęsknił - pogłaskałem go po policzku. Stefan uśmiechnął się szeroko.

- Mam nadzieję - przygryzł dolną wargę. Przesunąłem kciukiem po jego ustach. Chciałem go pocałować, ale nie miałem pewności, czy mi na to pozwoli.

- Stef? - szeptałem.

- Tak? - zapytał cicho.

- Chcę cię pocałować...

- Więc na co czekasz? - uniósł się lekko, a ja pociągnąłem go na siebie, aby złączyć nasze usta.

Stefan usiadł mi na kolanach i wczepił palce w moje włosy, a ja pogłębiłem pocałunek, wsuwając język do jego ust. Przytulałem chłopaka mocno do siebie, a po chwili moje dłonie zaczęły wędrować po ciele Stefana, chciałem je wsunąć pod jego koszulkę, ale chwycił mnie za nadgarstki, lecz nie przerwał pocałunku. Moje ręce spoczęły na jego biodrach, a brunet objął ramionami moją szyję.

Oderwałem się od jego ust, chłopak oparł czoło o moje, a po chwili mocno się do mnie przytulił, chowając twarz w moim ramieniu.

- Kocham cię - wyszeptałem mu do ucha.

- Ja ciebie też, Michi.

Na trzy serca | Kraft, Freitag, HayboeckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz