Nie kocham cię.
Te słowa siedziały mi w głowie.
Czyżby moja walka była bezsensu?
Powinienem odpuścić?
Nie wiedziałem co robić, tamte słowa poraniły moje i tak już pokruszone serce.
Postanowiłem zadzwonić do Thomasa. Może on mi coś podpowie. Gdy wykonałem telefon, Morgenstern obiecał, że przyjedzie po pracy.
Wziąłem sobie wolny dzień, nie mogłem się na niczym skupić. W głowie cały czas miałem słowa Stefana.
- Nie wiem, co robić - oznajmiłem, gdy opowiedziałem Thomasowi o wszystkim.
- Hmm... Ale to się nie trzyma kupy... Najpierw powiedział, że mącisz mu w głowie, tak?
- Tak.
- A potem, że cię nie kocha.
- Zgadza się.
- Trochę się nie zgrywa, nie sądzisz?
- Mam do niego zadzwonić? - zapytałem.
- Nie. Gregor powiedział, że chodzi jakiś wkurzony. On przyjdzie... Może nie dziś, może nie jutro, ale przyjdzie... Musi przemyśleć to, co stało się w klubie. Będzie w kraju jeszcze tydzień... Przed wylotem przyjdzie... Pogadajcie jeszcze... Tylko nie ciągnij go do łóżka...
- To on mnie zaciągnął - wzruszyłem ramionami.
- Zdradził z tobą Richiego?!
- Tak... I uciekł...
- Powalcz jeszcze - wstał. - Pamiętasz wasze przygotowania do ślubu?
- Tak.
- Ciebie by nie zdradził - poklepał mnie po ramieniu i wyszedł.
Miał rację... Poczekam. Niech on to jeszcze przemyśli. Dam mu czas. Tyle ile potrzebuje. Nie mam nic do stracenia.
Minęło kilka dni. Czekałem tak, jak radził Thomas, ale to chyba nie dawało rezultatów.
- Jeszcze raz - uśmiechnąłem się do dziewczyny, która ćwiczyła na atlasie. - Jeszcze jedna seria.
- Chcesz mnie wykończyć - zaśmiała się.
- Skoro masz siłę się śmiać i gadać, to masz siłę ćwiczyć... Dawaj, dawaj - roześmiałem się z jej miny i jęku.
- Michi - usłyszałem za plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem Stefana. Patrzyłem na niego zaskoczony. - Możemy pogadać?
- Daj mi 10 minut... Już kończę.
- Dobrze - pokiwał głową.
- Poczekaj u mnie - rzuciłem mu klucze od biura.
- Kto to? - Mia obejrzała się za Stefanem. - Wolny?
- Ma kogoś... Bierze ślub - odparłem.
- Najlepsi zajęci - pokręciła głową.
- Ja nie jestem najlepszy? - udałem oburzenie.
- A nie jesteś zajęty? - zdziwiła się. - Myślałam, że to twoja dziewczyna - wskazała na Patrycję.
- Nie kręci mnie - śmiałem się.
- Czemu? - przestała ćwiczyć.
- Po prostu... Mam inny typ... Już?
- Tak... Jesteś gejem, prawda?
- Skąd ten pomysł?
- Ups... Nie zgadłam?
- Zgadłaś, ale...
- Nie próbowałeś się ze mną umówić... Wszyscy trenerzy do tej pory próbowali... Muszę iść, do piątku.
- Na razie - pożegnałem się i wziąłem głęboki oddech.
Policzyłem do dziesięciu i poszedłem do biura. Stefan siedział na moim fotelu i oglądał jakieś dokumenty. Zawsze tak robił, gdy czekał na mnie w biurze.
- Co cię sprowadza? - zamknąłem drzwi.
- Przyszedłem się upewnić - wstał i przeszedł na drugą stronę biurka, o które się oparł.
- Upewnić? - zdziwiłem się.
- Że dobrze robię - szepnął.
- Nie rozumiem - zmarszczyłem brwi i podszedłem do niego.
- Wszytko przemyślałem... Może i nadal cię kocham, ale to nie ma znaczenia. Richard jest dla mnie wszystkim i czy ci się to podoba, czy nie, wezmę z nim ślub - oznajmił.
- Wiesz po co tu przyszedłeś? Nie chcesz się upewnić... Chcesz żebym cię przekonał żebyś tego nie robił - zbliżyłem się, zatrzymując kilka centymetrów przed nim. Oparłem dłonie o blat biurka koło jego bioder. - I wiesz, że jestem w stanie cię przekonać... - wyszeptałem prawie dotykając wargami jego ust. - Ale nie będę próbował... Sam musisz podjąć tą decyzję... Tylko pamiętaj, że zdradziłeś go ze mną... - przesunąłem nosem po jego policzku. - Pamiętaj, jak dobrze ci ze mną było - szeptałem mu do ucha. - I nie chodzi mi o seks, ale o codzienność... Powiedz mi to jeszcze raz - oparłem czoło o jego.
- Co takiego? - zapytał chrapliwie.
- Że mnie nie kochasz - uniosłem dłoń i pogłaskałem go po policzku.
Chłopak patrzył mi w oczy i pokręcił głową.
- Mącisz mi w głowie - odepchnął moją rękę i ukrył twarz w dłoniach.
- Nie sądzisz, że jeśli naprawdę byś go kochał, to moje słowa nie zrobiłyby na tobie wrażenia? - zapytałem.
- Nie powinienem był przychodzić - odepchnął mnie i chciał wyjść, ale złapałem go za łokieć.
- Poczekaj... Jutro lecisz do Stanów, tak?
- Tak - potwierdził.
- Więc pożegnaj się ze mną, jak należy - przyciągnąłem go do siebie i pocałowałem. Nie od razu odwzajemnił pieszczotę, dopiero po chwili wplątał palce w moje włosy i stanął na palcach, aby pogłębić pocałunek. Objąłem go, mocno do siebie przyciskając. - Pamiętaj, że cię kocham i będę na ciebie czekał - zrobiłem krok w tył.
Patrzył na mnie przez chwilę. Widziałem, że nie wie co ma zrobić. W końcu wyszedł bez słowa, a ja zdałem sobie sprawę, że przegrałem walkę o niego.
CZYTASZ
Na trzy serca | Kraft, Freitag, Hayboeck
FanfictionDruga część "Myślałem, że cię znam" Opowieść o tym, gdy po kilku latach spotykasz człowieka, który złamał twoje serce.