6. Stefan

457 62 7
                                    

Wszedłem do domu Richiego. Chłopak albo jeszcze spał, albo był w pracy. Postawiłem walizkę w drzwiach i poszedłem na górę, zajrzałem do sypialni i zobaczyłem tam Richarda, który spał. Uśmiechnąłem się do siebie i wyszedłem, aby go nie obudzić. Wróciłem na dół, zrobiłem sobie kawę i usiadłem na blacie w kuchni. Patrzyłem w okno i myślałem o tym, co mówił Michi.

Ten chłopak, cholernie, mącił mi w głowie. Nie wiedziałem, co mam robić. Kocham Richiego, ale...

Właśnie. Pojawiło się "ale".

Michi wzbudzał we mnie skrajne uczucia. Z jednej strony, wiem, że powinenem go nienawidzić, ale z drugiej... Tęsknię za nim.

- Boże... Co się ze mną dzieje? - szepnąłem do siebie. Odstawiłem kawę na blat i poszedłem do sypialni. Rozebrałem się i położyłem obok narzeczonego, przytulając się go niego.

- Stefan? - wyszeptał, obejmując mnie. - Kiedy przyjechałeś?

- Przed chwilą.

- Miałeś zadzwonić - przypomniał mi.

- Oj tam... Przynajmniej się wyspałeś - wymruczałem.

- Bardzo - przeciągnął dłońmi po moich plecach. - Jak lot?

- Długi... Tęskniłem - wtuliłem się w niego, chowając twarz w jego szyi. - Przytul mnie mocno - poprosiłem, a chłopak natychmiast to zrobił.

Miałem wyrzuty sumienia przez ten pocałunek z Michim. Chciałem o nim zapomnieć...

Chciałem zapomnieć o smaku ust blondyna.

Chciałem zapomnieć o sposobie w jaki mnie całował...

Zrobił to jak kiedyś... Jak na początku naszego związku, zanim otwarcie zaczęliśmy sobie mówić kocham cię

Wiem, co chciał mi w ten sposób powiedzieć, ale nie mogłem dopuścić do siebie tej myśli.

- Kochanie? Wszystko w porządku?

- Tak.

- Naprawdę? Nie pamiętam, do tej pory, sytuacji, w której się tak do mnie tuliłeś - pocałował mnie w czoło. - Coś się stało? - odsunął się trochę.

- Po prostu się stęskniłem - to po części była prawda. 

Nie wiedziałem, czy znajdowałem się w ramionach osoby, z którą chcę spędzić resztę życia.

- Ja za tobą też - złączył nasze usta. - Ale muszę jechać do kliniki - westchnął.

- A ja do biura...

- Dopiero wróciłeś - zauważył.

- Pojadę sprawdzić, czy wszystko dobrze. Mam wolne do wtorku.

- Za dużo czasu tam spędzasz - wstał z łóżka.

- Ty mi mówisz, że za dużo pracuję?

- Ja jestem lekarzem, to co innego - oznajmił. - Idę pod prysznic... Idziesz ze mną?

- Co to w ogóle za pytanie? Jasne, że tak - zerwałem się z łóżka i poszedłem za chłopakiem do łazienki.

Na trzy serca | Kraft, Freitag, HayboeckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz