Zaraz po śniadaniu, Stefan odwiózł mnie do hotelu, a sam musiał jechać do firmy. Umówiliśmy się, że przyjedzie koło 14 i resztę dna siedzi ze mną.
Gdy wszedłem do pokoju hotelowego, zobaczyłem jedno, duże łóżku.
- Mały oszust - szepnąłem i się zaśmiałem.
Postawiłem walizkę w nogach łóżka, a potem położyłem się na kanapie. Chciałem chwilę odpocząć, bo w samolocie nie mogłem zmrużyć oka, a byłem zmęczony. Nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem.
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Sprawdziłem godzinę i z zaskoczeniem stwierdziłem, że jest kilka minut po trzynastej.
Trochę zdziwiło mnie to, że Stefan puka do własnego pokoju, ale pewnie zostawił klucz w samochodzie.
Wstałem i poszedłem otworzyć. Na korytarzu zobaczyłem Richarda.
- Czego chcesz? - warknąłem.
- Chyba powinniśmy pogadać.
- Nie sądzę żebyśmy mieli o czym - odparłem, a on wepchnął się do pokoju. - Skoro już wszedłeś, to mów, co masz do powiedzenia.
- Jeśli sądzisz, że odpuszczę, to się myślisz.
- Nie masz żadnej szansy go odzyskać - zaśmiałem się.
- Taki jesteś pewien? Już raz go zdobyłem.
- Ale wtedy nie był ze mną - założyłem ręce na piersi. Jestem trochę od niego wyższy, więc mogłem popatrzeć na niego z góry. - Nie jesteś dla mnie żadnym zagrożeniem.
- Nie byłbym taki pewien na twoim miejscu.
- Ja, w przeciwieństwie do ciebie, ufam ludziom. Zwłaszcza tym, których kocham.
- Nie wyjdziesz na tym dobrze.
- Grozisz mi? - zrobiłem krok w jego stronę.
- Ostrzegam - odparł. Drzwi do pokoju się otworzyły i wszedł do niego Stefan.
- Co tu się dzieje? - stanął obok mnie. Żaden z nas na niego nie spojrzał, tylko mierzyliśmy się wzrokiem. - Michi - złapał mnie za przedramię. Przeniosłem na niego wzrok. - Co tu się dzieje?
- Twój były mi grozi - objąłem go w pasie.
- Nie groziłem ci - zaprzeczył.
- Wyjdź Richi - mój chłopak na niego spojrzał. - Nie komplikuj tego jeszcze bardziej.
Brunet popatrzył na nas jeszcze chwilę, po czym wyszedł trzaskając drzwiami. Stefan mocno się do mnie przytulił. Objąłem go ramionami i pocałowałem w czubek głowy.
- Dlaczego on to utrudnia?
- Bo chce cię odzyskać... - przeczesałem palcami jego włosy.
- Chodźmy - odsunął się i ruszył do drzwi. Poszedłem za nim. Na korytarzu złapałem go za rękę splatając nasze palce. - Oprowadzę cię trochę po mieście - podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Liczyłem na to - pochyliłem się i złączyłem na chwilę nasze usta w delikatnym pocałunku. - Gdzie idziemy?
- Nie wiem... Zgubić się - ze śmiechem się we mnie wtulił.
- Co? - roześmiałem się.
- Nie poznasz dobrze miasta, jeśli się w nim nie zgubisz - odparł, gdy wsiedliśmy do windy. - Wiem co mówię... Nie wyobrażasz sobie, ile razy się tu zgubiłem.
- Mam nadzieję, że sam - uśmiech zszedł z mojej twarzy.
- Przestań - odsunął się trochę.
- Dobrze, przepraszam - pocałowałem go w skroń. - Postaram się więcej nic takiego nie powiedzieć.
- Mam nadzieję - uniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Po prostu cię kocham i...
- I jesteś zazdrosny. Wiem, Michi.
- Lubię, gdy tak do mnie mówisz.
- Lubisz, kiedy mówię do ciebie takim tonem? - zaśmiał się.
- Tego tonu wolałbym nie słyszeć... Już nigdy.
- To nie zachowuj się jak zazdrośnik - pociągnął mnie za rękę, kiedy wysiadaliśmy z windy. Wyszliśmy z hotelu.
- Ale jestem zazdrosny.
- Ile razy mam ci jeszcze powtórzyć, że...?
- Do końca życia - przerwałem mu.
- Słucham? - zatrzymał się na środku chodnika i patrzył na mnie zaskoczony.
- Mam uklęknąć?
- Nie! - powstrzymał mnie, gdy zacząłem klękać. - Oszalałeś?
- Stefan - przyciągnąłem go do siebie. - Czy...?
- Nie, nie pytaj, Michi... To za szybko... Dopiero do siebie wróciliśmy... Kocham cię, jak nikogo innego na ziemii, ale to za szybko.
- Rozumiem.
- Nie bądź na mnie zły - przytuli się do mnie, a ja objąłem go mocno ramionami.
- Nie jestem zły, kochanie. Poczekam - pocałowałem go w głowę. - Idziemy?
- Tak - splótł nasze palce i ruszyliśmy przed siebie.
CZYTASZ
Na trzy serca | Kraft, Freitag, Hayboeck
FanficDruga część "Myślałem, że cię znam" Opowieść o tym, gdy po kilku latach spotykasz człowieka, który złamał twoje serce.