Michi miał rację. Wszystko przebiegło bez komplikacji, a po miesiącu nie było śladu po zabiegu. Wszystko się zagoiło i już nie utykałem.
- O której po ciebie przyjechać? - zapytał, gdy odwoził mnie rano.
- A nie możesz mi dziś odpuścić? - jęknąłem.
- Nie. Jak raz ci odpuszczę to będziesz, to wykorzystywał. Już to przerabialiśmy.
- Dobra... To o 18 - burknąłem.
- Dlaczego masz taką minę? - uśmiechnął się. - Aż tak bardzo nie chcesz iść ze mną na siłownię?
- Nie o to chodzi... Nieważne.
- Właśnie ważne... - zaparkował pod firmą. - Co się dzieje? - zgasił silnik, odpiął pas i popatrzył na mnie.
- Po prostu nie lubię ćwiczyć...
- Wydawało mi się, że ze mną lubiłeś.
- Tak, bo...
- Bo? - dopytał.
- Lubię patrzeć, jak ty ćwiczysz - spojrzałem na niego.
- Stefan - zaś miał się. - Kocham cię, skarbie - pochylił się w moją stronę i lekko musnął moje usta swoimi. - Uwielbiam cię.
- Ja ciebie też...
- Mam ćwiczyć nago żeby cię bardziej zachęcić?
- Hmm... To brzmi dobrze - uśmiechnąłem się, a on zaśmiał głośno. - Widzimy się później?
- Tak, przyjadę po ciebie.
- Ok. Do zobaczenia - pocałowałem go lekko.
- No na razie - rzucił, a ja wysiadłem.
Kocham przebywać z Michim, ale tą siłownię to serio może mi darować.
Gdy przyjechał po mnie wieczorem, był w bardzo dobrym humorze.
- Coś się stało?
- Po prostu cieszę się, że cię widzę - odpowiedział. Posłałem mu uśmiech, a on ruszył w stronę swojej siłowni.
Wiedziałem, że nie uda mi się go namówić abyśmy z tego zrezygnowali, ale to nie znaczy, że nie mogę czegoś z tego mieć, prawda?
A, że nigdy się tam jeszcze nie kochaliśmy, to miałem plan go tak troszeczkę prowokować.
Ale tylko troszeczkę.
Kiedy już dotarliśmy na miejsce i zaczęliśmy ćwiczyć, to gdy musiałem się schylić, perfidnie odwracałem się tyłem w jego stronę.
Albo prosiłem go o pokazanie po raz kolejny jakiegoś ćwiczenia, chociaż doskonale wiedziałem, jak się je wykonuje
A, że Michi nie jest idiotą, od razu zorientował się co robię. Ale zareagował tylko uśmiechem.
Chociaż w lustrach widziałem jak obserwuje uważnie moje ciało.
- Stefan, przestań - oznajmił w pewniej chwili.
- Nie rozumiem - popatrzyłem na niego z miną niewiniątka.
- Tu są kamery - oznajmił.
- Oj... - rzuciłem na co chłopak się zaśmiał. - Ale w biurze nie ma.
- Nie będziemy się tu kochać - podszedł do mnie.
- Dlaczego?
- Bo później nie będę się mógł skupić na pracy, tylko będę myślał, co tu z tobą robiłem...
- Jeszcze nie kochaliśmy się na biurku - objąłem go w pasie.
- I nie będziemy...
- Nie masz ochoty?
- Skarbie, na ciebie zawsze mam ochotę...
- O ile dobrze sobie przypominam, to ty lubisz się kochać w różnych dziwnych miejscach - zaśmiałem się.
- Nie takich dziwnych... Przymierzalnia jest raczej normalną fantazją.
- No właśnie fantazją - przesunąłem dłońmi po jego ciele, ale złapał mnie za nadgarstki zanim wsunąłem jedną z nich w jego spodnie.
- Stefan...
- Słucham.
- Jesteś straszny - westchnął.
- Kochaj się ze mną... Tutaj.
- Oszalałeś - w końcu objął mnie ramionami i pocałował w czoło. Pchnął mnie delikatnie i tyłem szedłem, pozwalając mu się prowadzić w stronę biura. Gdy tylko zamknęły się za nami drzwi, blondyn opuścił żaluzje, a ja podszedłem do niego i go pocałowałem.
Michi od razu pogłębił pieszczotę, jednocześnie przesuwając się w stronę biurka. Oparłem się o nie delikatnie, a blondyn nie odrywając się od moich ust, zrzucił z niego wszytko, co na nim było. Usiadłem na blacie, a Michi naparł na mnie, abym się położył. Gdy to zrobiłem, chłopak od razu ściągnął ze mnie spodnie i bieliznę. Poczułem jego usta na udach i dolnej części brzucha. Wczepiłem palce w jego włosy.
Oparł ręce tuż przy moim ciele i zaczął całować moją szyję. Ja w tym czasie zsunąłem z niego spodnie i bokserki. Oplotłem go nogami. Chłopak przesunął jedną ręką od mojego biodra do kolana i zarzucił sobie tą nogę na ramię.
Oderwał usta od mojego ciała i popatrzył mi w oczy. Otarł się biodrami o moje pośladki i uśmiechnął się, po czym złączył nasze usta. Prawą dłonią nakierował swój członek na moje wejście i wsunął się we mnie powoli, co spotkało się z moim jękiem.
- Michi - westchnąłem, gdy zaczął się we mnie poruszać.
Jego ruchy były szybkie i mocne. Opierał czoło o moje, co chwilę łącząc nasze usta..
Po chwili chłopak odsunął się trochę, zdjął moją nogę ze swojego ramienia. Od razu zrozumiałem i co mu chodzi i gdy się ze mnie wysunął, zszedłem z biurka. Odwróciłem się tyłem do niego i oparłem przedramiona o blat. Michi położył ręce tuż obok moich łokci i złożył kilka pocałunków na mojej szyi, a po chwili ponownie się we mnie wsunął.
Dłonie chłopaka błądziły po moim ciele, muskając je delikatnie, co tylko jeszcze bardziej mnie podniecało.
Słyszałem westchnienia i urwany oddech chłopaka, tuż przy swoim uchu. Z moich ust wyrwał się głośny jęk. Byłem już bliski osiągnięcia orgazmu.
Doszedłem z imieniem mojego chłopaka na ustach, Michael osiągnął szczyt zaraz po mnie.
Kiedy się we mnie wysunął, objął mnie mocno ramionami i oparł policzek o moje ramię.
- Kocham cię, Stefan - wyszeptał mi wprost do ucha.
- Ja ciebie też, Michi.
No to ten...
To już koniec 😱
I tak wyszło jakieś 10 rozdziałów więcej niż planowałam 😁
Kraftböck jest...
Wszyscy zadowoleni...
No to chyba wszystkie wasze prośby spełnione, co?😁
Jak zawsze dopiszę, że się nie żegnam, tylko mówię do zobaczenia i zapraszam na nowe ff, które, tu was mam nadzieję pozytywnie zaskoczę, nie jest o tematyce homoseksualnej 😁 Chociaż może jakiś wątek się pojawi, bo nie byłabym sobą, gdyby nie wplotła tam czegoś 😁
Do napisania, kochani 💞
Kocham was mocno!!!
CZYTASZ
Na trzy serca | Kraft, Freitag, Hayboeck
FanfictionDruga część "Myślałem, że cię znam" Opowieść o tym, gdy po kilku latach spotykasz człowieka, który złamał twoje serce.