22. Michael

377 54 14
                                    

- Pomyśl... Dlaczego on nie poszedł na policję? - zapytał Thomas.

- Bo doskonale wie, kto to zrobił... - szepnąłem.

- Myślę, że to nie był żaden przypadek... Myślę, że to było zaplanowane... A może wcale nie było takiej informacji u dyrektora kiliniki. Przecież sam mógł się zwolnić...

- Masz rację... Pogadam jeszcze z...

- Po co?

- Bo chcę się dowiedzieć szczegółów...

- Rób jak chcesz... Ale ja bym po prostu dał doktorkowi w mordę i po sprawie... Zachciało mu się intryg jak z Mody na sukces.

- Muszę porozmawiać ze Stefanem... Będzie na mnie wściekły, bo nie chciałem mu powiedzieć gdzie i po co jadę o 4 rano.

- Jeszcze bardziej się wścieknie, bo nie było cię dwie godziny.

- Kurwa... Dobra, jadę... Na razie.

- Jedź ostrożnie. Cześć.

Jechałem dość szybko, ale o tak wczesnej porze ruch w mieście był niewielki. Gdy dotarłem do mieszkania, cicho wszedłem do środka. Od razu skierowałem się do sypialni. Stefan nie spał, siedział oparty o wezgłowie łóżka i wpatrywał się w telewizor wiszący na ścianie. Oparłem się ramieniem o futrynę i patrzyłem na niego.

- Nie gap się tak na mnie, Hayböck - rzucił, ale nawet na mnie nie spojrzał.

Jest wkurzony. I to bardzo... Mam przejebane, lekko mówiąc.

- Lubię na ciebie patrzeć - odparłem. Stef tylko prychnął na moje słowa. - Kotku...

- Gdzie byłeś? - spojrzał na mnie.

- U Thomasa.

- Po co?

- Doktorek to wszystko zaplanował. Tak myślimy.

- To znaczy? - wyłączył telewizor i odłożył pilot na szafkę nocną.

- Zaczęliśmy się zastanawiać, dlaczego on nie zgłosił tej sprawy na policję - podszedłem do niego i usiadłem na łóżku. - Przecież policja szybko by to wyjaśniła... Lecz on tego nie zgłosił... Więc pewnie dobrze wie, kto to zrobił.

- Ale jaki by miał w tym cel? Stracił pracę.

- Stracił albo i nie... Nie wiemy, czy taka informacja naprawdę dotarła do jego szefa, tak?

- A ta akcja przed hotelem? - przypomniał mi.

- Gra. Musiał stworzyć pozory... Jakby się tak zastanowić... To wcale nikt nie musiał mu pomagać.

- Sam by na coś takiego nie wpadł - oznajmił mój chłopak. - Na pewno mu ktoś pomagał.

- Wiesz kogo podejrzewa Thomas?

- Patrycję - oznajmił.

- Dlaczego wszyscy ją podejrzewacie?

- Bo na ciebie leci - założył ręce na piersi.

- Ale ona mi się nie podoba... Wolę inny osprzęt - puściłem mu oczko. - Porozmawiam z nią.

- Nie. - Oznajmił. - Ja z nią porozmawiam - wstał i zaczął się ubierać.

- Co robisz?

- Idę do niej.

- Idę z tobą - podniosłem się.

- Nie. Ty zostajesz - pchnął mnie lekko, więc usiadłem. - Niedługo wrócę - rzucił i wyszedł.

Na trzy serca | Kraft, Freitag, HayboeckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz