- John?
Alex, zamiast się ruszyć, w pierwszym odruchu zesztywniał.
Mógł powiedzieć, że wszystko jest w porządku, gdyby wcześniej chociaż trochę nie poznał Johna. I gdyby wcześniej nie widział, jak śpi.
Ale zaraz.
Przecież widział tylko raz, w jaki sposób śpi. I wtedy też było coś nie tak. Więc może on po prostu nigdy nie śpi... normalnie? Może zawsze ma jakiś szalony defekt?
Ale w sumie każdy, nawet debil, zobaczyłby, że teraz zdecydowanie nie jest w porządku.
Cholera, on sam przecież to zobaczył.
John spał.
Ale wyglądało to tak, jakby nie chciał spać.
Włosy przykleiły się do jego bladej twarzy, wykrzywionej w grymasie. Co chwilę marszczył brwi, co chwilę się poruszał, kręcił. I w kółko coś mamrotał.
Śnił.
Koszmar.
Alex podszedł do niego, nie do końca wiedząc, jak ma się zachować. Obudzić go? Poczekać, aż mu przejdzie?
Chwycił go za nadgarstek, żeby mieć pewność, że ma nad nim trochę kontroli, a potem nachylił się, żeby lepiej mu się przyjrzeć.
Chłopak drgnął na kontakt, ale nie obudził się. Jego oddech przyśpieszył.
W potoku słów wychwycił "nie", ale reszty nie mógł zrozumieć. Nie wiedział, co mu się śni, ale kiedy John zaczął oddychać ciężej i wyrzucać z siebie słowa o wiele głośniej, Alex nie mógł dłużej tego znieść.
Nim jednak zdołał potrząsnąć go za ramiona, jak miał zamiar, John obudził się, siadając na łóżku i nabierając gwałtownie powietrza.
Alex ledwo zdołał odskoczyć przed ciosem, który nieświadomie zaserwował mu John.
- John, wszystko...?
- Alex - wyszeptał spanikowany John i chwycił go za nadgarstek, tak mocno, że Alex poczuł w nim przenikliwy ból.
Jasna cholera. Ludzie, którzy dopiero się obudzili, nie mają pieprzonego prawa mieć tak silnego uścisku.
- To ja - powiedział Alex, uspokajająco kładąc własną dłoń na dłoni, którą John go trzymał. - Wszystko w porządku?
- To nie ty - wyrzucił z siebie John, łamiącym się głosem, a z jego gardła wydobyło się coś, co przypominało łkanie.
Alexa zmroziło.
- John?
John pokręcił głową i nie odpowiedział, puszczając jego nadgarstek. Jego oddech stał się urywany.
- Hej, spokojnie - powiedział łagodnie Alex, decydując się nie zapalać lampki stojącej na szafce obok łóżka. - Wszystko jest dobrze.
- Nie jest - odpowiedział John stłumionym głosem. - Ty nie żyjesz.
Alex zamrugał.
- Co? - zapytał na wydechu.
- Zabili cię - powtórzył John i roześmiał się histerycznie.
- Co? - powtórzył, w pierwszej chwili czując przypływ paniki.
- Nie żyjesz. Oni cię zabili.
- O mój Boże. - Alexa zemdliło. - Jestem mart... - urwał. - Zaraz, co?
Ogarnij się, idioto.
CZYTASZ
Ogień, który koi i pali [Hamilton]
FanfictionDobra, ambitna praca agenta FBI i samotne życie w niewielkim mieszkaniu to wszystko, czego potrzebuje Alexander Hamilton. Dąży do osiągnięcia swoich celów w pracy, a każdego dnia, który w niej spędza, czekają na niego nowe wyzwania. Wreszcie może...