4.

3.3K 381 1K
                                    

- Wygląda na fajnego chłopaka - powiedział Lafayette.

Chociaż wypowiedział to zdanie zupełnie nie na temat, Alex natychmiast zrozumiał, o kim mówi.

- Laurens? - Mimo tego, że wiedział, kogo Laf ma na myśli, zapytał z grzeczności.

- John. Dlaczego nazywasz go po nazwisku?

- Tak jakoś. - Alex wzruszył ramionami.

- On nazywa cię po imieniu.

- Żeby mnie wkurzyć - odparł Alex. Zmrużył oczy i spojrzał na siedzącego pod ścianą mężczyznę. - Zaraz. Przecież w twojej obecności nie odezwał się do mnie wprost. Ani razu.

- No, w twojej obecności nie, ale wiesz, jednak wyjście z tego budynku trochę trwa. Plus kawałek wracaliśmy razem do domu.

- Wracaliście razem do domu - powtórzył Alex, unosząc brew.

- No. Jak mówiłem, wygląda na fajnego chłopaka. - Lafayette spojrzał na niego.

- Dobrze znam to spojrzenie, Laf - powiedział z politowaniem Alexander. - Nie ściągam go tutaj po to, żeby go uwieść.

- Co? Jak to nie? To po co?

- NAPRAWDĘ SĄDZIŁEŚ, Że ŚCIĄGAM GO DLATEGO, ŻE CHCĘ GO UWIEŚĆ?

- No, tak. Po tobie wszystkiego można się spodziewać.

Alex rzucił mu długie spojrzenie.

- Jestem w pracy.

- A poza pracą? Dlaczego nie, w sumie?

Alex potrząsnął głową. Co za durne pomysły. Jego wzrok powrócił do ekranu komputera.

Nie musiał patrzeć na Lafayette'a, żeby wiedzieć, że ten przewraca oczami.

- Swoją drogą, ładny rysunek - odezwał się jego przyjaciel po paru minutach.

- Jaki rysunek? - Alex oderwał wzrok od monitora.

- Ten, tutaj. - Lafayette skinął głową w kierunku jego biurka.

Och.

- Ach, ten.

- Dostałeś go od swojego fana?

- Nie. Laurens to narysował.

Lafayette gwizdnął.

- Nieźle.

- Tak. - Alex nie mógł się z nim nie zgodzić. - Świetnie rysuje. Zastanawiałem się, czy przypadkiem nie studiuje sztuki.

- W sensie sztuki rysowania, tak?

- No.

- Możliwe. Zapytaj go. W końcu po to go tu ściągasz, tak? Żeby pytać.

- No.

- Ty tak na poważnie? - Lafayette spojrzał na niego ze zdziwieniem. - Ściągasz go, żeby go wypytywać?

- No... Tak? To syn Henry'ego Laurensa - odparł Alexander. - Co innego mógłbym z nim robić? Może mi naprawdę wiele powiedzieć. Zwłaszcza, jeśli mi zaufa.

Nie, żeby nie wykluczył wcześniej tego "jeśli".

- Tylko wiesz, nie bądź dupą. Jak już ci zaufa, to nie wykorzystuj go do własnych celów.

Alex odchrząknął.

- Alexander. - Lafayette spojrzał na niego wyczekująco.

- No co?

Ogień, który koi i pali [Hamilton]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz