Alex uchylił powieki, czując na policzkach przyjemne ciepło. Pożałował tego niemal natychmiast, bo słońce wpadające do pokoju przez niezasłonięte okna sprawiło, że zabolały go oczy.
To, co zwykle pewnie by go rozdrażniło, teraz nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Przewrócił się na drugi bok, uniósł lekko nieprzytomnie na łokciach i spojrzał na leżącego obok niego Johna. W jego sercu na nowo rozlało się przyjemne ciepło, gdy zorientował się, że ostatnie dwanaście godzin nie było tylko snem.
Kiedy się pocałowali, kiedy skończyli, obrali kurs na Waszyngton. John chciał jechać do niego i to właśnie zrobili. Podczas jazdy nie wymienili wiele słów. Można powiedzieć, że niemal żadnych. Może to dlatego, że nie było już o czym mówić w tym momencie? Może to dlatego, że postanowili zapomnieć, tak, jak prosił John? A może po prostu dlatego, że nie potrzebowali słów, żeby zrozumieć swoje pragnienia i siebie nawzajem?
Dotarli do jego mieszkania, a cała noc różniła się całkowicie od innych nocy, które dane było mu spędzić w ostatnich miesiącach swojego życia.Wydarzyło się tyle rzeczy, że Alex sam nie wiedział, co najbardziej rozpamiętywać. Choć mógł bardziej kierować się tym, o czym wypadało to robić. Prześlizgnął się więc myślami po wspomnieniach niezapomnianego seksu i przeszedł dalej, starając się nie puszczać wodzy swojej wyobraźni, chociaż, okej, nie było czego jej zostawiać.
Podczas tej nocy dużo rozmawiali. Bardzo dużo, jakby nie widzieli się rok. Jakby w ogóle się nie znali, a zarazem wiedzieli o sobie nawzajem więcej niż ktokolwiek inny na świecie. Leżeli w łóżku, a powietrze było naelektryzowane ich obecnością, choć przez uchylone okno wciąż napływało nowe.
- Wiesz, skąd wiedziałem, gdzie cię znaleźć? - zapytał wtedy Alex, a jego głos uniósł się w delikatnej ciszy jak pajęcza nić.
- Nie.
To nie tak, że nie mógł się powstrzymać przed zaczynaniem takich tematów po chwilach całkowitej bliskości i oddania. Po prostu chciał wiedzieć. Chciał wiedzieć, czy usłyszał prawdę. Chciał wiedzieć, czy kłamstwa Johna były tylko kłamstwami. Chciał pierwszy raz nie mieć z Johnem żadnych tajemnic. I miał nadzieję, że jego chłopak to zrozumie.
- Od Marii Reynolds. Rozmawialiśmy i powiedziała mi dużo rzeczy.
- O czym?
- O tobie.
John westchnął, chyba z rezygnacją. Jego brązowe oczy prześledziły twarz Alexa, jakby w poszukiwaniu. Czego? Nie wiedział.
- Mogę ci o tym opowiedzieć - zaproponował usłużnie Alex, bo pomyślał, że warto wszystko zacząć.
- Proszę bardzo.
Alex przejechał dłonią po jego plecach.
- Chcę tylko powiedzieć, że nieważne, co z tego wszystkiego jest prawdą, to nie zmieni moich uczuć do ciebie. Proszę cię, żebyś nie miał przede mną dzisiaj żadnych tajemnic.
- Żebyśmy my nie mieli - poprawił go John.
Alex przytaknął z uśmiechem.
- I tak przeszliśmy zbyt dużo, żeby w razie czego coś bardziej popsuć - powiedział wspaniałomyślnie John i poprawił się na poduszce (którą aktualnie było ramię Alexa). - Mów, co usłyszałeś od Marii Reynolds.
Przez parę chwil zbierał myśli, a potem zaczął mówić.
- Powiedziała mi, że znała cię, kiedy byłeś młodszy. Poznaliście się, kiedy miałeś dziesięć lat, ona wtedy miała piętnaście więcej. Pracowała u was w domu jako pomoc domowa. Ile z tego prawdy?
CZYTASZ
Ogień, który koi i pali [Hamilton]
FanficDobra, ambitna praca agenta FBI i samotne życie w niewielkim mieszkaniu to wszystko, czego potrzebuje Alexander Hamilton. Dąży do osiągnięcia swoich celów w pracy, a każdego dnia, który w niej spędza, czekają na niego nowe wyzwania. Wreszcie może...