25.

2.7K 266 591
                                    

Życie ze świadomością, że ktoś najpierw istniał, a potem przestał, okazało się zbyt trudne, żeby Alex mógł od razu wrócić do normalności. 

Ale starał się, naprawdę się starał. I bardzo dobrze wychodziło mu udawanie.

W tym momencie wierzył w to, że kiedy długo się udaje, kłamstwa stają się prawdą.

Czuje się dobrze. Nic mu nie jest. Zapomniał o Johnie.

W kółko wyjaśniał swoim przyjaciołom, że on i John zerwali ze sobą kontakt i nie mają zamiaru się schodzić.

Ha, gdyby chociaż byli parą, byłaby jakaś szansa. Z chodzenia na przyjaciół. A na kogo można przejść z przyjaciół? Na kolegów?

Idiotyzm.

W końcu przestali pytać i zapadł względny spokój. Tylko Angelica rzucała mu te spojrzenia. I tylko Jefferson wyglądał inaczej niż zwykle. I tylko Washington zachowywał się nie tak, jak powinien.

W podświadomości Alexa czaił się cień podejrzeń, że oni to zaplanowali. Washington i Jefferson. Ale ten cień ginął w mroku myśli o tym, że John nadal gdzieś jest, tylko nie chce go znać.

I jak zwykle bolało.

Cholera, gdyby parę miesięcy temu wiedział, że ten chłopak tak zawróci w jego życiu, chyba zrezygnowałby z propozycji, którą wyłożył mu na tacy, gdy zobaczyli się po raz pierwszy.

Było za późno, jak zwykle za późno.

I starał się zapomnieć. Tak, jak kazał mu John.

Tylko jak puścić w niepamięć kogoś, kto stał się częścią jego życia, kogo ślady widać wokół? Każdego dnia? 

Nie wyrzucił tych durnych rysunków, wciąż patrzył na fotel, na którym zawsze siedział John.

Łapał się na tym, że spoglądając na góry akt wspominał, jak brunet przypadkowo (albo „przypadkowo") powalał je na ziemię. Albo, przechodząc obok kawiarni, zastanawiał się, kiedy znowu pójdzie do niej z Johnem.

Ostatnio poszedł do parku, bo dzięki Johnowi zaczął zwracać uwagę na otoczenie, podobało mu się. Dostrzegał piękno, które wcześniej go nie obchodziło.

Myślał o nim. Nie potrafił się powstrzymać. Myślał o tym, czy ma się dobrze. Co robi, czy nadal pracuje, co maluje, gdzie chadza na spacery. Myślał nad tym, czy John o nim myśli. Czy pamięta.
Czy chce pamiętać.

I był zły. Był zły na Henry'ego, chociaż nie powinien. Obarczał go winą za to, co powiedział John.
I tylko dlatego zaczął robić to, co chciał zrobić na samym początku.

Bo powinien był zrobić to, gdy tylko poznał Johna.
A teraz, skoro przyjaciel już się go pozbył, nie miał nic do stracenia.

Zaczął szukać.

                                                                                        ~~*~~

O tej porze dnia otoczenie eksplodowało intensywnością i jaskrawością barw. Wszystko stawało się kilka razy piękniejsze, jakby ze świata została zdjęta stara warstwa i została zastąpiona nową. Ludzie też wydawali się bardziej szczęśliwi, dlatego tak bardzo lubił zachody słońca.

Niestety, tym razem nie miał okazji zobaczyć na dworze jednego z nich. Mógł jedynie od czasu do czasu zerkać przez okno, w nadziei, że leniwe słońce natchnie go do wybrania jednej z opcji chodzących mu po głowie. Decyzji, którą ma podjąć dzisiaj.

Ogień, który koi i pali [Hamilton]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz