43

866 67 0
                                    

Weszłam do środka i spojrzałam na Shawna

- Impreza to dobry pomysł?

- A dlaczego nie? - zapytała Selena a Camila się uśmiechnęła

- W końcu się troszkę rozprostuje - usiadła na kanapę. Uśmiech nie schodzi jej z twarzy, przejechałam zwrokiem od stup do głowy dziewczyny. Zagryzła wargę

- Jak jest między wami? - Shawn nie kryje swojej ciekawości

- Staniemy na przyjaźni - powiedziała patrząc na Shawna. Uniósł brwi i spojrzał na mnie. Rozsiadłam się obok Camili i objęłam ją ramieniem

- To zabawmy się - również szeroko się uśmiechnęłam. Wymieniłam z Camz spojrzenia. Żadna z nas się nie przestała uśmiechać.

- Sel mogę coś od ciebie pożyczyć?

- Pewnie. Chodź - złapała Mile za rękę i pociągnęła do pokoju

- Co wy wyprawiacie? - zapytał Shawn gdy zostaliśmy sami. Uśmiechnęłam się łobuzersko

- Nic. Zostajemy w strefie przyjaźni - puściłam mu oczko

- Co ty kombinujesz Lo? - zmrużył oczy. Zwruszyłam ramionami

- Mam pewien mały plan - powiedziałam i wstałam - Idę się pomalować, za niedługo wrócę. Wyszłam z domu moich przyjaciół i pojechałam do swojego. Ubrałam się normalnie, aczykolwiek seksownie i zrobiłam mocny makijaż. Po około trzydziestu minutach wróciłam spowrotem.

- Jestem - Camila siedzi na kanapie z Shawnem i Seleną. Gdy spojrzała na mnie zlustrowała mnie od góry do dołu i przegryzła wargę - Jedziemy? - zapytałam widząc każdego zwrok na sobie

- Lauren wszystkie dupy będą twoje - zaśmiała się Selena

- Wiem - zaśmiałam się. Pokręciłam biodrami i przejechałam dłonią po włosach schodząc nią aż do bioder. Camila nie może oderwać ode mnie zwroku, ale udaje, że tego nie widzę.
Wszyscy wyszliśmy z domu. Jedziemy samochodem Shawna. Ja i Camz siedzimy z tyłu. Kątem oka widzę jak czasem zerka na moje mocno pomalowane usta mocną czerwoną szminką i oblizuje usta.

- Shawn? - słyszę przerażony głos Seleny. Chłopak na nią spojrzał, ze zmartwieniem

- Co się stało?

- Chyba rodzę - wydukała

- O, cholera! - spanikował - Jedziemy do szpitala... - Shawn mocno przyspieszył dociskając na maksa pedał gazu. Tym tępem dojedziemy w piętnaście minut.

- Jak dojedziemy, weźmiesz Selenę do szpitala. My z Camilą pojedziemy po rzeczy Seleny - powiedziałam opanowanym głosem. To po imprezie, ale będziemy mogli zaszaleć jak Selena urodzi.

- Dobra - powiedział krótko skupiają się na drodze. Słyszę głośny oddech Seleny, nachylam się nad jej siedzeniem. Opłatam ją dłońmi

- Oddychaj - szepcze w stronę dziewczyny - Zaraz będziemy na miejscu - ocieram dłonią już dosyć mocno spocone czoło dziewczyny. Widzę jak spływa jej łza po policzku. Ocieram ją jej delikatnie - Dasz radę kochanie. Oddychaj - chwilę po moich słowach orientuje się, że stoimi już na parkingu. Zajęłam się tak bardzo przyjaciółką, że niemalże zapomniałam o tym gdzie jedziemy i że w ogóle znajdujemy się w samochodzie. Pomogliśmy Shawnowi zaprowadzić ją do szpitala. Lekarze posadzili ją na wózek od razu zaczęli z nią jechać zapewne na salę porodów

- Kluczyki! - krzyknął chłopak rzucając je w moją stronę, złapałam je jedną ręką i skierowałyśmy się do wyjścia

- I nie zabalujemy - zaśmiała się dziewczyna

- Teraz to Shawn będzie balował, jak padnie na porodówce - roześmiałyśmy się oby dwie i wsiedliśmy do samochodu

- A to nie za szybko? - zapytała po dłuższym zastanowieniu

- Hym?

- No, rodzi. To nie jest jeszcze za szybko? - zwróciła uwagę spoglądając na mnie. Westchnęłam

- Jest... Wcześniej miała komplikacje, o mało co nie poroniła - wyjechałam na ulice miasta. Jest dosyć pusto więc, mogę rozwinąć dobrą prędkość.

- Zwolnij - powiedziała dziewczyna zerkając na prędkościomierz

- Oh, no daj spo...

- Zwolnij - przerwała mi stanowczo

- Okay, okay. Spokojnie - spuściłam stopę z pedału gazu - W takim tempie, to ona zdąży urodzić - wywruciłam oczami

- Od kiedy ty w ogóle prowadzisz? - zmrużyła oczy. Odwróciłam się na chwilę w jej stronę

- Zrobiłam prawko po roku od tego jak leżałaś nieprzytomna w szpitalu. Żeby móc siedzieć przy tobie tyle ile mi się podoba - uśmiechnęłam się

- Lauren - głos Camili jest wyraźnie karcący

- No co? - uniosłam brwi patrząc na drogę

- Przecież była umowa - wywruciłam oczami

- A czy ja jej nie przeszczegam? - zaśmiałam się - Odpowiedziałam poniekąd na twoje pytanie więc nie rozumiem w czym problem Panno Cabello - na moją twarz wdarł się półuśmiech, jej nazwisko brzmi strasznie dobrze w moich ustach. Przegryzłam wargę

- Nie przygryzaj jej - zwróciła mi uwagę dziewczyna

- Dlaczego nie? - czy ona właśnie mi zaczęła czegoś zabraniać? Nie możliwe

- Będą ci usta pękać, albo boleć... - odpowiedziała po dłuższym czasie. Zaśmiałam się

- Zawsze mogę robić też, bardzo często tak - oblizałam delikatnie usta językiem by je nawilżyć i specjalnie zrobiłam to bardzo powoli - Wyrówna się - zerknęłam kątem oka na Camile, ale ta gapi się wciąż na moje usta - Nie gap się - zwróciłam jej uwagę. Połyka moje haczyki jeden po drugim. Na moją twarz wkradł się uśmiechek triumfu. Zatrzymałam samochód - Koniec przejażdżki - powiedziałam wysiadając i zatrzaskując drzwiczki. Gdy Camila w końcu się też wygramoliła zamknęłam drzwi pilotem i poszłam otworzyć drzwi od domu.

- To teraz czeka nas zadanie - zaśmiała się

- Ciuchy - westchnełam i oplotłam ramieniem szyję dziewczyny - Damy radę mała - uśmiechnęłam się i poszłam od razu do pokoju Seleny i Shawna. Zaczęłam szukać jakiś ciuchów, dla niej i ewentualnie dla dziecka. Dopiero gdy skończyłam zauważyłam, że Camz leży na łóżku i cały czas mi się przygląda - Eh, i to się nazywa "praca zespołowa" - zrobiłam cudzysłów palcami w powietrzu

- No przecież ci pomagam - uśmiechnęła się niewinnie a na jej policzkach ukazały się słodkie dołeczki. Nie gap się Lauren! Splotłam ręce na piersi i oparłam się biodrem o szafkę

- Gapiąc się? - zaśmiałam się sarkastycznie

- No, tak - puściła mi oczko. Moja gra nie będzie taka łatwa, podrywa mnie po czym zaznacza bardzo dokładnie słowa "nic z tego nie będzie" ja się bawię w jej grę czy ona w moją? - Będziesz tu tak stać? - dopiero teraz się zorientowałam, że Camila stoi przede mną. Jej włosy opadają niestworne na policzek, aż się proszą by schować ten kosmyk za jej ucho. Podniosłam torbę i nie odzywając się ani słowem wyszłam z pokoju z ciuchami dla Sel

- Wiesz co? - spojrzałam na nią na chwilę pytająco wyjeżdżając z podjazdu - Myślę, że przyjaźń nam będzie dobrze służyć

- Amerykę odkryłaś Camz - prychnełam. Gdy mówi "przyjaźń" mam ochotę zamknąć się w swoich czterech ścianach i wypić tony alkoholu. Nie mogę, Lauren uspokój się. Bo sama się wyślę na odwyk. Zaśmiałam się na swoje myśli.

- Z czego się śmiejesz? - pyta nagle przerywając ciszę.

- Wyobraziłam sobie jak Selena rodzi i przy tym dusi Shawna, ale za nim zaczyna go dusić sam pada - wymyśliłam coś na szybko

- Lo, to co właśnie powiedziałaś nie ma najmniejszego sensu

- A, kto powiedział, że sens musi być we wszystkim tym co robimy lub mówimy?

Chcę żebyś była moja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz