10. Znów trenuję

24 0 0
                                    

Siedziałam w kuchni i jadłam omlet z warzywami, który zrobiła mi Konan-san. Bardzo miło z jej strony, że wstała tak wcześnie rano, aby się o mnie zatroszczyć. Niestety nie mogłam się w pełni cieszyć tym posiłkiem, gdyż było już wpół do szóstej, a Deidara nadal nie zszedł na dół. Nie mogłam czekać na niego wiecznie, a wyznaczona godzina zbliżała się wielkimi krokami, więc za 5 szósta z duszą na ramieniu poszłam do tego ciemnego korytarza, co go nie lubię. Jako że jeszcze nie potrafiłam otwierać drzwi samodzielnie musiałam tam stać i samotnie czekać. Nerwowo dreptałam w miejscu, wpatrując się w ciemność z nadzieją, że blondyn zaraz z niej wychynie. Po jakimś czasie usłyszałam, że drzwi na końcu korytarza otwierają się. Zmrużyłam oczy, aby dostrzec kto idzie. Po chwili usłyszałam tupot stóp i zobaczyłam czyjąś szczupłą sylwetkę.

-Sory, trochę zaspałem- blondyn zatrzymał się tuż przedemną. Oparł dłonie o kolana i zaczął łapczywie łykać powietrze.

Odetchnęłam z ulgę, ale natychmiast przypomniałam sobie, że powinnam się na niego gniewać.

-A mówiłam, żebyś wstał wcześniej! Nawet nie wiesz jak się martwiłam!- zrugałam go.

Ale jedno muszę mu przyznać: ma świetne wyczucie czasu. Jak tylko przestałam na niego krzyczeć drzwi skrzypnęły ponownie i naszym oczom ukazała się przygarbiona postać sensei'a. Rzucił nam krótkie „idziemy" i otworzył drzwi. Ja nie czekając na pozwolenie blondyna wskoczyłam mu na plecy.

-Wio, młody!- krzyknęłam wojowniczo, klepiąc go po pośladku.

-Hej, pierdoło! Myślałem, że to ja jestem starszy?!

-Nie pyskuj i tak już dziś sobie u mnie nagrabiłeś!

Wiem, że nie powinnam mu tak gadać, bo dzisiaj będzie miał jeszcze mnóstwo okazji, żeby się na mnie wyżyć. No cóż, niestety należę do tych osób co najpierw robią potem myślą... przynajmniej jeśli chodzi o wczesne poranki, okolice godziny 12 i godziny po 21 (dlatego staram się wcześnie chodzić spać), mniej więcej o tych godzinach dostaję tzw. głupawki. Jeszcze jak się słodyczy najem to już w ogóle mi odwala. Ale już nie odbiegając od tematu przewodniego, to Deidara pierwszą szansę na zrobienie mi krzywdy, a mianowicie zrzucenie mnie do jeziora, ewidentnie zaprzepaścił. Na jego miejscu, wrzuciłabym się na samym środku i pozwoliłabym mi się utopić... dobra przesadzam, prawdopodobnie bym się wyciągnęła, bo nie wiem czy wiecie, ale ja nie umiem pływać. Wiem, mnie też żal du... pupcię ściska, ale ja już jestem takie asportowe dziecko. Ostatni raz na rowerze jechałam trzy lata temu, kiedy na zielonej szkole nauczycielka zagroziła, że jak nie wsiądę na rower to mi zachowanie obniży. Potem oczywiście tego żałowała, bo wywaliłam się w jakieś chaszcze imiałam cale 3 szwy na... lewym pośladku. Żałosna jestem! No w każdym razie mateczka moja, jedyna zrobiła jej taką chryję, że normalnie mało babki do sądu nie pozwała. A mój dziadek, ten z Kanady, to on prawnikiem jest zresztą i to dobrym, jakby się postarał to by kobiecie nawet dożywocie dali. Niestety rozprawy nie było, ale wywalili ją ze szkoły. Wszyscy się cieszyli, bo to jędza straszna była, a potem naszą wychowawczynią została polonistka i wszyscy podwójnie się cieszyli, a ja nawet potrójnie, bo dostałam zwolnienie z w-f'u na cały semestr. Ale ponownie wracając do tematu przewodniego, muszę się koniecznie pochwalić, bo dzisiaj rozgrzewka trwała o całe półtorej godziny krócej. Były te same ćwiczenia co wczoraj, ale dziś nie traciłam czasu na marudzenie i szybciej podnosiłam się z ziemi jak micoś nie wyszło i dziś, powiedzmy dumnie, podciągnęłam się 100 razy na tej cholernej gałęzi, a dlaczego cholernej? A dlatego, że po chamsku wpakowała mi włapki trzy drzazgi. Potem porządnie chwycić Deidary nie mogłam. Ale, z czego również jestem dumna, raz udało mi się go naprawdę podciąć. Na dodatek sensei dołożył mi jeszcze jeden chwyt, nawet nazwę zapamiętałam! Nikio irimi się to nazywało. Strasznie skomplikowany chwyt, a polega na tym, że jak przeciwnik cię chwyta za rękę przyciągasz go, wykręcasz go tak śmiesznie, przyciągasz do swojej klatki pierśowej i jako że delikwent ma skrzyżowane nogi wywracasz go za pomocą lekkiego popchnięcia. Bardzo długo nie mogłam załapać o co w tym chodzi.

ja-i-akatsuki-czyli-lalka-trumna-i-czekoladaWhere stories live. Discover now