Życiowe rozdroża, są w pewnym sensie ciekawą odmianą monotonnego życia, pełnego wyidealizowanych zachowań, czy sztucznych uśmiechów. Takie życie dotychczas prowadziłem i tak na prawdę nie widziałem w tym przez długi czas choćby krzty dobrego.
Tęskniłem za moim bratem, który przebywa aktualnie w szpitalu. Niestety Jeongguk zachorował na nieokreśloną chorobę i lekarze nie są w stanie mu pomóc. Wiedziałem, że teraz mnie potrzebuje jak nigdy. Jednak co ja mogłem zrobić, gdy zakazane jest mi wyjść na zewnątrz? Chciałem go przytulić. Powiedzieć ,,Wszystko będzie dobrze. Przeżyjemy to razem". Uwielbiałem patrzeć, gdy po dostaniu ode mnie różnych płyt uśmiechał się pierwszy raz od dwóch miesięcy, czy też usłyszeć jego autorskie utwory, przez które wzruszałem się za każdym razem.
Przepraszam cię Kooki... mam nadzieję, że na mnie poczekasz, a nie postanowisz zniknąć.
Tylko przy nim byłem w stu procentach sobą. Był dla mnie bardzo ważny. Pamiętam jakby to było wczoraj, gdy mały brunet biegał za mną w koło, by przekazać mi berka. Uśmiechnąłem się smutno na to wspomnienie. Jednak tylko w tedy one były takie szczęśliwe. Teraz? Teraz jego sam widok mnie boli i czuję bezradność. W tych chwilach Kevin był moim oparciem i podnosił na duchu.
Może wydaje wam się, iż moje życie jest takie piękne, idealne. Mieć pieniądze, aż do śmierci, sławę. Wiecie co? Nic mi z tego. Brat mi umiera, zostałem zgwałcony, porwano mnie, a ojciec jest pracoholikiem i cholernym materialistą. Czy tak wygląda przykład człowieka z piękną przeszłością i teraźniejszością?
Pokręciłem głową. To wszystko wydawało mi się być śmieszne. Jakby się nad tym zastanowić, to nie wiedziałem czy chciałbym wrócić do tamtego życia. Jedynie mój kochany Kooki mnie trzyma w myśli by jak najprędzej wrócić.
-Ykhym...
Obróciłem się w stronę dochodzącego dźwięku. Namjoon opierał się o framugę i patrzył na mnie wyczekująco.
-Gotowy?
-Prawie.
Odparłem zakładając czarny golf. Moja skóra poczuła lekki dreszcz, przez co się wzdrygnąłem. Było tu na prawdę zimno, a moja klatka piersiowa prawie zamarzała.
-Nie wstydzisz się tak przy mnie paradować?
Zakpił, a ja przełożyłem w końcu głowę przez materiał.
-Nie, gdyż nie mam czego się wstydzić. Akceptuję swoje ciało takie jakie jest.
-I słusznie. Jednak lepiej nie obnażaj się przy Jiminie, bo się biedny jeszcze podnieci.
Zaśmiałem się cicho, poprawiając ubranie.
-A ty?
-Co ja?
-Jakie według ciebie mam ciało?
Podszedłem bliżej niego. Chciałem go sprawdzić.
-Proporcjonalne.
Rzucił niewzruszony z powagą wymalowaną na twarzy. Poklepałem go po plecach.
-Sprytnie. Masz szczęście, że powiedziałeś tylko to.
Pociągnął mnie w końcu za rękę i ruszył w stronę wyjścia. Kątem oka przypatrywałem się jego mimice twarzy i splecionym palcom. Interesujące było, to że praktycznie się nie zmieniała. Starałem się jednak nie zwracać uwagi na złączone dłonie.
-Hmm...
Wymruczałem jakby w swoim świecie.
-Nad czym się zastanawiasz?
CZYTASZ
Prince of darkness «~NAMJIN~»
Fanfiction|zakończone| •Jestem synem współzałożyciela ogromnej korporacji. Nie wiem jakim cudem jestem tu, gdzie teraz. W ciemnym, pustym pomieszczeniu. Przywiązany do krzesła. On wbija we mnie wzrok ciemnymi oczami i bacznie obserwuje, oczekując mojej reakcj...