Moja rana niezbyt dobrze się goiła, a ból momentami był nie do zniesienia. Nikt nie potrafił mi pomóc, nawet Jimin ani ja sam. Seokjin unikał mnie jak ognia i nawet nie powiedział słowa od dwóch dni.
Czy na prawdę, aż tak go zraniłem?
Patrzyłem przez okno opierając się o parapet. Przed oczami pojawiła mi się scena, gdy ciemnowłosy się rozpłakał jak dziecko. Dziwne uczucie mnie zapełniło. Jakby ból brzucha i mdłości. To było całkiem nowe uczucie i czułem się z tym wszystkim jeszcze gorzej, przez ciągłe ględzenie Jimina.
Temu to się jadaczka nigdy nie zamyka...
Pokręciłem głową. W pomieszczeniu było bardzo cicho. Aż za cicho. Westchnąłem przeciągle i uniosłem skrawek koszuli, by przyglądnąć się szwom. W ich miejscu zaczęło ropieć, a mnie coraz to bardziej bolało.
-Nie no muszę z nim pogadać.
Spiąłem się i wyszedłem z sypialni na długi korytarz. Podejrzewałem, że Jin będzie w kuchni, gdyż tam najbardziej lubił przesiadywać i spędzać czas, co niejednokrotnie ukazywał. Gdy znalazłem się przed drzwiami zawahałem się.
Czy ja się... stresuję?
Zapytałem sam siebie nie rozumiejąc. Bardzo rzadko zdarza mi się stresować i to przy takich ludziach jak on. Jednak ten jest dziwnym wyjątkiem. Poprawiłem jeszcze szybko koszulę i zapukałem do drzwi.
-Nie wchodzić!
Jego donośny, zdecydowany głos doszedł moje uszy, co sprawiło iż się delikatnie uśmiechnąłem. O dziwo ucieszyłem się, że mogłem usłyszeć jego barwę. Powoli uchyliłem je.
-Stój.
Rzucił, a ja w momencie przystanąłem.
-Ani kroku dalej.
-Ale...
-Zamknij usta i siedź cicho, aż skończę mówić.
Skołowany, jak i zdezorientowany zrobiłem to co każe i zamilknąłem. Mężczyzna obrócił się w moją stronę.
-A któż to przyszedł. Pan Namjoon. Co chcesz?
Zapytał z nutą goryczy wyczuwalną, aż na kilometr. Wyprostowałem się i przybrałem obojętny wyraz twarzy.
-Nie podoba mi się, że mnie unikasz.
-Unikanie, to mało powiedziane. Chcę się od ciebie odciąć.
Wyprostował dumny, a ja westchnąłem. Wiedziałem, że będzie ciężko.
-Nawet nie wiesz jak cieszę się, że mogę cię usłyszeć.
-Bardzo fajnie, tylko że ja jakoś nie bardzo.
Splótł ręce na torsie i oparł o marmurowy blat. Musiałem przyznać, że dziś nie wyglądał najlepiej. Był bardzo blady, a worki pod oczami oznaczały, że mało spał.
-Jin... dobrze się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej.
-Bywało gorzej i przestań udawać zainteresowanego. Masz, gdzieś to co czuję.
Podszedłem jeszcze bliżej chłopaka, jednak na bezpieczną odległość. Nawet nie raczył obdarzyć mnie choćby jednym spojrzeniem, tych brązowych oczu.
-Dla twojej świadomości się mylisz, bo obchodzi mnie to. Ja sam wiem lepiej co robię i jakie mam zamiary, więc mi nie wmawiaj.
Powiedziałem nadal spokojny. Czarnowłosy prychnął kpiąco, po czym w końcu na mnie popatrzył.
CZYTASZ
Prince of darkness «~NAMJIN~»
Fanfic|zakończone| •Jestem synem współzałożyciela ogromnej korporacji. Nie wiem jakim cudem jestem tu, gdzie teraz. W ciemnym, pustym pomieszczeniu. Przywiązany do krzesła. On wbija we mnie wzrok ciemnymi oczami i bacznie obserwuje, oczekując mojej reakcj...