~Seokjin~
-Jinnie!
Do moich uszu dotarł okropnie denerwujący krzyk. Zakopałem się pod warstwą miękkiej, przyjemnie ciepłej pościeli. Najchętniej bym się schował przed całym światem zewnętrznym. Problemami, zmartwieniami nachodzącymi nas niespodziewanie i w zastraszającym tempie. Wtuliłem w siebie dużą poduszkę, a me oczy okalała ciemność. Nie miałem zamiaru wychodzić. Tym bardziej, że wyglądam jak zapłakana nastolatka po rozstaniu.
Od razu usłyszałem dźwięki ciężkich kroków i znajomych butów. Jeszcze bardziej się skuliłem, by móc zniknąć.
-Skarbie... Wstawaj, zrobiłem śniadanie.
-Nie chcę.
Burknąłem tuląc twarz w poduszkę. Usłyszałem głośne westchnięcie, a materac obok ugiął się pod czyimś ciężarem. Modliłem się w duchu, by zostawił mnie w spokoju. Już nawet zacisnąłem powieki.
-Musisz coś zjeść. Nie jadłeś nic od wczoraj.
-Idź sobie.
-Nie.
-Idź do cholery!
Wysyczałem zaciskając na delikatnym materiale dłonie. Nagle ciężar zniknął, a ja odetchnąłem z ulgą.
-Jak dobrze.
-No ja nie wiem, czy tak dobrze.
W momencie zerwano ze mnie przyjemnie nagrzaną narzutę, a ostre promienie światła zaatakowały niepostrzeżenie me tęczówki.
-Co robisz!
Wyrzuciłem przecierając dłońmi oczy. On tylko z lekkim uśmiechem mi się przyglądał.
-Budzę.
Skwitował schylając się na łóżko i dłońmi dążąc wzdłuż mego ciała, by w końcu mieć przed sobą, mą twarz. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę. On- z irytującym uśmiechem. Ja- z niezadowolonym grymasem.
-Dlaczego nadużywasz mojej przestrzeni osobistej?
Zapytałem nadal czujnym okiem go obserwując.
-Nie nadużywam.
-Nadużywasz.
Pochylił się na tyle, by przyssać usta do mojej wrażliwej skóry szyi. Wzdrygnąłem się na to specyficzne, niemal zapomniane uczucie. Mimowolnie odchyliłem głowę w bok. Nawet nad tym nie kontrolowałem, w wspomnienia zaczęły się wyostrzać, jak lustrzanka aparatu. Zacisnąłem palce na prześcieradle.
-Teraz już tak.
Skwitowałem, ledwo nabierając powietrza.
-I co? Przeszkadza ci to?
Wymruczał schodząc pocałunkami niżej, aż dotarł do obojczyków.
-Ymm... Nie jestem pewien.
Odsunął się na zaledwie centymetr.
-Robisz postępy Jinnie.
Wyszeptał zadowolony. A ja wciągnąłem haust powietrza, kiedy jego język tworzył błędne, lśniące ścieżki na moim torsie, aż po podbrzusze.
-Nadal... chcesz... żebym sobie poszedł?
-Dobra, tym razem wygrałeś. Ale nie ciesz się tak. To pierwszy i ostatni raz.
-Oczywiście.
Wsunął swe umięśnione ręce, pod mój brzuch unosząc delikatnie, by pogłębić pieszczenie. Mój oddech stał się niemiarowy i szybki, a serce waliło, jak chyba nigdy w żadnych dotychczasowych interakcjach z Namjoonem. Wypchnąłem biodra ku górze, na co przygryzł skrawek jasnej, gładkiej skóry z satysfakcjonującym uśmiechem.
CZYTASZ
Prince of darkness «~NAMJIN~»
Fanfiction|zakończone| •Jestem synem współzałożyciela ogromnej korporacji. Nie wiem jakim cudem jestem tu, gdzie teraz. W ciemnym, pustym pomieszczeniu. Przywiązany do krzesła. On wbija we mnie wzrok ciemnymi oczami i bacznie obserwuje, oczekując mojej reakcj...