-Namjoon niedługo tu będzie. Znajdzie nas, jednak to dla mnie jest na rękę, bo ty kochanieńki powiesz mu, że chcesz tu zostać i dobrze się czujesz w moim towarzystwie.
-Żartujesz sobie ze mnie?
-W żadnym wypadku misiu. Wiesz jakie będą konsekwencje jeśli tego nie zrobisz.
Spuściłem wzrok masując palcami swoje skronie. To było wymuszenie, zabawa emocjami, a mi nie uśmiechało się z nim związywać. Tym bardziej, że miałbym zostać jakimś cholernym księciuniem. Nie miałem zamiaru być jego ,,szmatą" do pieprzenia.
-Zgoda, ale jeśli nie dotrzymasz danego słowa głupcze, to urżnę ci ten łeb. I długo nie pożyjesz.
Wysyczałem zdenerwowany.
-Oh... jak uroczo. Widzę, że cenisz sobie szczerość. W takim razie, chcesz bym był szczery?
Patrzyłem na niego niezrozumiale. Pokiwałem tylko niepewnie głową.
-Mam ochotę poczuć twój smak.
Podniósł się i ułożył długie, chude ręce na mojej talii. Pchnął mną o blat stołu, który wbijał mi się w żebra.
-Wszystko będzie dobrze. Tu nic ci nie grozi.
Po tych słowach uniosłem zapłakaną twarz i spojrzałem porywaczowi w oczy. Starałem się wyłapać jak najwięcej jego odczuć i emocji. Jedyne co widziałem to szczerość i żal. Nachyliłem się delikatnie i musnąłem jego prawy policzek.
-Wybaczam.
Powiedziałem ścierając łzy rękawem. Oboje zakwitnęliśmy różem i trochę się speszyliśmy odwracając od siebie wzrok.
-To... ja może... pójdę.
Powiedział drapiąc się w kark, a ja obróciłem się już w stronę blatu, by jakoś ukryć to widoczne zaczerwienienie na moich policzkach.
-Tak, to dobry pomysł.
Rzuciłem starając się być obojętnym, jednak czułem, że on nadal tam jest i mi się przygląda.
-Jin?
-Hmm?
Podszedł do mnie pośpiesznie i przywarł ustami do tych moich. Ja całkowicie wybity z rytmu rozszerzyłem oczy w zdziwieniu i nie bardzo wiedziałem co się dzieje. Położył dłonie na mojej talii, a ja przymknąłem w końcu powieki. Przecież potrzebowałem czyjejś bliskości i nie potrafiłem go teraz odepchnąć. Zarzuciłem ręce za jego szyję, a on przesunął mnie, aż blat kuchenny wbijał mi się w kręgosłup. Powolnymi ruchami jeździł po mojej koszulce. W końcu chyba się otrząsnął, bo oderwaliśmy się od siebie i popatrzyliśmy zawstydzeni.
-Nie powinienem był.
Powiedział odsuwając się o trzy kroki.
-No... nie zaprzeczę.
-Zapomnijmy o tym... co tutaj się wydarzyło... W porządku?
-Yyy... jasne, tak.
-Namjoon...
Wyszeptałem ledwo słyszalnie, kiedy to białowłosy podrażniał moją skórę i usta. Uniósł na mnie zawziętą twarz i zmarszczył brwi.
-Nie pozwalam mówić ci jego imienia. Choćby wspominać o nim, ani pytać co z nim jest!
Wyrzucił zaciskając prawą pięść, a ja musiałem przyznać, że się go bałem. Zacisnąłem powieki i odchyliłem głowę w bok.
-Wybacz... panie.
CZYTASZ
Prince of darkness «~NAMJIN~»
Fiksi Penggemar|zakończone| •Jestem synem współzałożyciela ogromnej korporacji. Nie wiem jakim cudem jestem tu, gdzie teraz. W ciemnym, pustym pomieszczeniu. Przywiązany do krzesła. On wbija we mnie wzrok ciemnymi oczami i bacznie obserwuje, oczekując mojej reakcj...