#14

2.4K 218 172
                                    

-W takim razie powiem tylko, że wiem gdzie jest twój kochany Kevin.

I w tamtym momencie zamarłem w bezruchu, a serce na sam dźwięk jego imienia dostało palpitacji. Przez chwilę zachwiałem się na własnych nogach i pospiesznie podparłem jednej ze ścian.

-Kevin... gdzie on jest?!

Wykrzyczałem ciężko oddychając. Akahiko zaśmiał się tylko spoglądając na mnie z góry.

-Gdybyś wybrał mnie słońce, to byś się dowiedział już dawno.

Powiedział z cwanym uśmiechem.

-Błagam... powiedz tylko, że jest bezpieczny.

-Bezpieczny pod ziemią już na pewno jest.

Przez moment nie dochodziło do mnie, to co właśnie powiedział.

-Nie... to nie może być prawda.

Upadłem bezsilnie na zimną podłogę.

-Kłamiesz! On żyje! Na pewno żyje!

Wykrzyczałem ze łzami w oczach. Nie mogłem uwierzyć w jego słowa. On był dla mnie najważniejszy. Moja pierwsza i ostatnia miłość życia. W momencie wszystkie nasze wspólne chwile przewinęły mi się przed oczami.

-Podziękuj szefowi. Nie wspomniał ci?

Bardzo dobrze można było usłyszeć dźwięk pękania mego serca.

-Nie mów... nie chcę tego słuchać...

Wyszeptałem chowając twarz w rękawie bluzy, która stawała się coraz to bardziej mokra.

-On sam go zabił. I to stosunkowo niedawno. Muszę powiedzieć, że dawno nie widziałem go z taką satysfakcją wymalowaną na twarzy.

-Przestań!

Skuliłem się w sobie i bujałem w przód i w tył by się uspokoić. Chciałem zniknąć, zapomnieć o tym czego właśnie się dowiedziałem. O tym, że to tak na prawdę wina Namjoona.

-Jin?

Akurat ten sam człowiek wychylił się przez drzwi.

-Akahiko, co mu się stało?

-Nie wiem, po prostu rozmawialiśmy i nagle wpadł w histerię.

Namjoon przeszył wzrokiem białowłosego i podszedł do mnie.

-Jin, co się stało.

Zapytał ze zmartwieniem nachylając się.

-To wszystko przez ciebie!

Wyrzuciłem wstając.

-Yyy... co?

-To ty go zabiłeś!

Namjoon cofał się z każdą chwilą, a ja dźgałem go palcem wskazującym w klatkę piersiową.

-Jin, o czym ty mówisz?

-Chwilę temu na prawdę myślałem, że może jesteś jeszcze dobrym człowiekiem. Tymczasem cały czas mnie okłamywałeś.

Zatroskany położył dłonie na moich barkach. Od razu je odepchnąłem.

-Nie dotykaj mnie! Rozumiesz?! Zabiłeś go... zabiłeś...

Wyszeptałem trzęsąc się, a nogi miałem w tamtym momencie jak z waty.

-Kogo? Nie wiem o czym mówisz, ale ja nie skrzywdziłbym nikogo na kim ci zależy.

-Ty nie masz za grosz serca.

Prince of darkness «~NAMJIN~»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz