Zaparkowałem w ekspresowym tempie samochód i starałem się jakoś z niego wytaszczyć wpół przytomnego Namjoona, jednak okazał się cięższy niż myślałem. Zarzuciłem jego ramię na swoje i złapałem w talii, by nie upadł na podłogę.
-Powoli.
Powiedziałem spokojnie, co jakiś czas zerkając w jego stronę. Przez wyraz twarzy potrafiłem wyczytać, czy to coś poważnego i wszystko wskazywało na to, że tak.
-Ej! Chodźcie! Mamy mały problem!
Zawołałem na cały głos. W momencie cała banda przybiegła, jak psy do jedzenia. Wyglądało to na prawdę ciekawie. Ośmioro mężczyzn w czarnych garniturach, biegnących w naszą stronę. Gdy tylko dobiegli, odebrali mi go z ramion.
-Boże! Jak to się stało?!
Zapytał, a wręcz wywrzeszczał zszokowany Misaki. Westchnąłem przeciągle.
-To ty mu to zrobiłeś!
Dźgnął mnie w klatkę piersiową, palcem wskazującym. Od razu rozszerzyłem oczy w zdziwieniu. Takie zarzuty, były wręcz niedorzeczne.
-To nie na miejscu, oskarżać mnie o coś takiego.
Powiedziałem opanowany.
-I może zamiast gadać, to może byście go wnieśli do środka.
Zarządziłem oschle, przez co od razu zerwali się z miejsca. Unieśli go do góry i wprowadzili do pomieszczenia. Ruszyłem tuż za nimi. Było na prawdę ciemno, gdyż światło do środka budynku nie docierało. Otworzyli jedne ze zniszczonych, dużych drzwi. Jeszcze tam nie byłem, więc moja ciekawość wzrastała z sekundy na sekundę. Akahiko pchnął ,,wrota", które ukazały mi ogromną, biało-czarno-czerwoną sypialnię. Byłem zszokowany tym, co ten budynek w sobie kryje. Cały czas mnie zaskakuje.
Położyli platynowego, na ogromnym, dwuosobowym łożu. Wystrój pokoju był bardzo nowoczesny. Zupełnie inny niż reszta gmachu.
-Czy ktoś tu zna się na opatrzeniu ran?
Spytał jeden z nich. Wszyscy popatrzyli po sobie kręcąc głową.
-No bez jaj.
Wyrzuciłem zdenerwowany.
-Ty.
Wskazałem na niskiego blondyna o niebieskich oczach.
-Przynieś wodę utlenioną, maść na rany i blizny. Najważniejsze opatrunki i kombinerki.
-Znasz się na tym?
Zapytał zdumiony.
-Nie po to robiłem kurs medycyny.
Rzuciłem powracając wzrokiem do czerwonej od krwi koszuli. Stracił jej na prawdę dużo, więc musiałem szybko działać. Rozpiąłem pospiesznie koszulę i odgarnąłem ją na boki, by mieć lepszy wgląd. Nie wyglądało, to zbyt dobrze.
-Dajcie ręcznik z wodą.
Poleciłem, na co nie musiałem nawet powtarzać. Po chwili miska leżała na stoliku nocnym, a na niej ułożony ciemnobrązowy materiał. Zamoczyłem go w chłodnej wodzie i przykładałem delikatnie, by ją obmyć z zanieczyszczeń. Nie chciałem by wdało mu się jakieś zakażenie.
-Mam!
Powiadomił nas Jimin, który wparował zziajany do pomieszczenia, w którym było nie małe zebranie.
-Moglibyście wyjść?
-Niby dlaczego?
-W sumie... skoro chcecie oglądać rozcinanie skóry, wyciąganie kulki i zaszywanie rany, to w sumie nie ma problemu.
CZYTASZ
Prince of darkness «~NAMJIN~»
Fanfic|zakończone| •Jestem synem współzałożyciela ogromnej korporacji. Nie wiem jakim cudem jestem tu, gdzie teraz. W ciemnym, pustym pomieszczeniu. Przywiązany do krzesła. On wbija we mnie wzrok ciemnymi oczami i bacznie obserwuje, oczekując mojej reakcj...