Rozdział 6

490 24 3
                                    

Wracając do moich przyjaciół, cały czas rozmyślałam nad rozmową z Maz. Nieprzytomnym wzrokiem śledziłam ludzi przechodzących obok mnie. Raz chyba na kogoś wpadłam, ale zbytnio mnie to nie obchodziło. Muszę dostać się do świątyni, to jest teraz najważniejsze. Nagle czyjeś palce pstryknęły mi przed oczami. Otrząsnęłam się jakbym znajdowała się w śnie. Spojrzałam na postać znajdująca się tuż obok mnie. Poe wyraźnie rozbawiony machał mi ręką przed nosem.
- Ziemia do Rey- zaśmiał się- wszystko ok?
Pokiwałam lekko głową, nie do końca skupiając się na jego słowach. Po chwili dołączyła do nas Leia wraz z robotem oraz Ko.
- Wracamy do statku, musimy ustalić nowy plan- odwróciła się i zaczęła kroczyć w kierunku wyjścia.
- Niech pani zaczeka, ja muszę dostać się do starej akademii!- krzyknęłam
- Rey, ale po co?- zapytała nieco rozdrażnionym głosem. Nie dziwię jej się, spędziliśmy w tym mieście całą noc, a ja zamierzam przedłużyć naszą wizytę.
- Potrzebuję miecza świetlnego, Maz poradziła mi żebym się tam udała
- Zgoda- generał westchnęła- tylko uważaj na siebie, pójdzie z tobą porucznik Connix, macie czas do rana
- Obiecuję, że wrócimy najszybciej jak to możliwe- powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Na pożegnanie Poe przytulił mnie i pośpiesznie udał się za panią generał.

Razem z Ko szłyśmy żwawym krokiem pomiędzy ulicami. Nie odzywałyśmy się do siebie, ja głównie dlatego, że skupiłam się na drodze, natomiast Ko chyba nie miała na to ochoty. Wiem, że powinnam do niej zagadać, ale teraz musimy bezpiecznie dotrzeć do celu. Chciałam się jej zapytać o informacje przekazane przez Kanatę, ale uznałam, że ulica pełna ludzi nie jest odpowiednim miejscem do omawiania strategii Rebelii. Narazie nie napotkałyśmy żadnych szturmowców. Podniosłam głowę, by zorientować się gdzie jesteśmy. Za punkt orientacyjny obrałam sobie wielką szklaną kopułę. Dostrzegłam także blask wschodzącego słońca. Był to przepiękny widok, pomarańcz i żółć zlewały się ze sobą tworząc żywe dzieło sztuki. Ale dla nas nie oznaczało to nic dobrego, musimy się spieszyć, a poza tym za chwilę powinno się tu pojawić dużo patroli. Na całe szczęście byłyśmy już blisko. Po chwili znalazłyśmy się przed ruinami tej niezwykłej budowli. Kiedyś służyła za Pałac Imperialny; siedzibę Imperatora, następnie została przekształcona w centrum administracyjne Nowej Republiki, lecz teraz to porostu opustoszałe gruzowisko. Zastanawiam się tylko, dlaczego nikt go nie uprzątnął i nie postawił na tym miejscu czegoś nowego. Może to z sentymentu albo ze strachu przed mocą jaka się tu znajduje. Wyczuwam ją bardzo dokładnie. Pokłady jasnej i ciemnej energii przepływają przez ściany budynku. Jest to zarazem niezwykle i mroczne miejsce. Dotykam ręka porośniętych zielenią masywnych wrót. Nagle w swojej głowie słyszę tysiące przeraźliwych krzyków wołających o pomoc. Moją głowę przeszył ból porównywalny do tego jakiego doświadczyłam w sali tronowej Snok'a. Czułam się jakbym dzieliła cierpienia z zamordowanymi tu ludźmi. Gwałtownie cofnęłam się do tylu. Oparłam ręce o kolana, to było straszne uczucie. Poczułam ze ktoś mnie obejmuje i pomaga się uspokoić.
- Rey, co się stało?!- Ko była wyraźnie przerażona, podobnie jak ja
- To tylko moc, po prostu nie byłam na to przygotowana- wypuściłam powoli powietrze, muszę się uspokoić. Wyprostowałam się i spojrzałam wyzywającym wzrokiem na główną wieżę świątyni. Przyszłam tu po moją broń i zdobędę ją, nie poddam się!

Star Wars IXOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz