Opadłam na plecy. Odetchnęłam z niemałą ulgą, a następnie oparłam łokcie na posadce.
Rozejrzałam się, lecz nigdzie nie dostrzegłam rycerza Jedi. Uznałam, że znajduje się gdzieś w głębi komnaty, dlatego zmęczona podniosłam się na nogi i udałam się na poszukiwania.Szłam przy ścianie, przesuwając się centymetr
po centymetrze. Nie miałam zamiaru przechodzić jeszcze raz przez to samo. Wodziłam wzrokiem po pomieszczeniu, ale tak jak wcześniej wszystko spowijała ciemność, przez co nie mogłam niczego dostrzec. Minęła dłuższa chwila, a ja nadal nie natknęłam się na mężczyznę, co mocno mnie zaniepokoiło.
- Mistrzu- szepnęłam- gdzie jesteś?- zawołałam niepewnie.
- Mistrzu!- powiedziałam nieco głośniej, lecz odpowiedziała mi tylko martwa cisza. Zaczęłam iść przed siebie, mając nadzieję, że w końcu na niego natrafię. Przez cały czas nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ktoś mnie obserwuje.Nagle usłyszałam niezrozumiałe szepty. Były to słodkie głosy, którym mało kto mógł się oprzeć. Skierowałam się w stronę, z której pochodziły. Odgłosy nasilały się, po chwili zamieniły się w krzyki. Czułam jak przenikały moje ciało, chciałam żeby ucichły. Opadłam na kolana, trzymając ręce przy głowie. Zamknęłam oczy, chcąc by ten koszmar się skończył. Gdy uchyliłam lekko powieki, zobaczyłam przed sobą jasnoniebieski punkt. Emanowało z niego białe światło, rozświetlające mrok. Bez zastanowienia wyciągnęłam do niego rękę, a wtedy wszystko ucichło. Spojrzałam na swoją dłoń, w której spoczywał mieniący się kryształ. Chwilę potem obok mnie pojawił się rycerz Jedi.
- A więc znalazłaś to czego szukałaś- rzekł, przerywając ciszę.
- Czy to jest...
- Kryształ Kyber- dokończył mężczyzna.
Nie mogłam oderwać wzroku od tego niezwykłego kamienia. Widziałam już taki w pękniętym mieczu Anakina Skywalkera, lecz ten wydawał się inny. Nie wiedziałam tylko dlaczego.
- Dzięki niemu zbudujesz swoją własną broń- powiedział spokojnym głosem- Księgi Jedi ci w tym pomogą.
Zerknęłam zaskoczonym wzrokiem w stronę rycerza Jedi. Skąd wiedział, że je posiadam? Otworzyłam usta, by go zapytać, lecz ten tylko popatrzył na mnie wymownie.
Powinnam była od razu się domyślić, w końcu posiada ważniejsze informacje od tej. Wcześniej o tym nie myślałam, ale czy dobrze zrobiłam, zabierając księgi bez pozwolenia Luk'a?
- Zrobisz z nich większy użytek niż Skywalker- odparł mężczyzna- On już posiada wiedzę w nich zawartą. Mógł się z nią zgadzać, mógł ją kwestionować, lecz musiał się z nią zapoznać. Ty także powinnaś, lecz pamiętaj, nie wierz we wszystko co przeczytasz. Powinnaś mieć własny pogląd na świat, nie musisz wzorować go na naukach zapisanych przez pradawnych Jedi. Czasy się zmieniły i nic już nie jest takie samo.
- Dobrze- przytaknęłam, wciąż rozważając słowa mistrza.
- To chyba na tym kończy się moja praca- westchnął. Odwróciłam głowę w stronę mężczyzny. Choć wiedziałam, że przecież nie będzie mi towarzyszyć przez całą misję, nie myślałam, że będę zmuszona tak szybko się z nim rozstać. Zawiedziona stanęłam przed rycerzem. Nie wiedziałam jak się zachować. Nie miałam pojęcia, co mnie do tego skłoniło, ale po chwili przytuliłam się do mistrza Jedi. Ten równie zaskoczony co ja położył mi ręce na plecach. Następnie odsunął mnie od siebie i popatrzył z łagodnym uśmiechem.
- Jak mam stąd wyjść?- spytałam. Rycerz podszedł do ściany. Użył mocy, by otworzyć kamienne wrota, za którymi znajdował się mały tunel.
- Dzięki temu powinnaś wydostać się na powierzchnię- powiedział. Delikatnie włożyłam kryształ do kieszeni i schyliłam się, by wejść do tunelu, który mierzył niecały metr.
- Dziękuję za wszystko...- zamilkłam, gdyż uświadomiłam sobie, że nie znałam nawet imienia mistrza Jedi.
- Qui- Gon- powiedział- Ja tobie także dziękuję droga Rey, już dawno nie spotkałem nikogo tak niezwykłego jak ty- przyznał. Słowa te ucieszyłyby niejednego, jednak u mnie wywołały tylko żal i smutek. Nie jestem tym, kim wszyscy chcieliby żebym była, choć staram się jak mogę nigdy nie uda mi się dokonać niemożliwego.Uśmiechnęłam się na pożegnanie do rycerza, nie chcąc już dłużej przebywać w tym okropnym miejscu i zaczęłam czołgać się w kierunku wyjścia. Jednak nie potrafiłam wyzbyć się tego dziwnego uczucia, że skądś znam jego imię. Wydawało się takie znajome... Otworzyłam szeroko oczy i gwałtownie odwróciłam się do tyłu. Błądziłam wzrokiem po pustej komnacie, lecz nie znalazłam ani śladu po rycerzu Jedi. Zniknął...
Właśnie spotkałam legendę zakonu Jedi.
