Rozdział 15

455 19 6
                                    

Ciemne niebo rozpościerało się ponad nami. Noc rozświetlały neonowe światła na tutejszych budynkach. Wraz z Ko opierałyśmy się o betonowy mur, odliczając każdą straconą sekundę. Nerwowo postukiwałam palcami o ścianę. Całe moje ciało się trzęsło, byłam głodna i zmarznięta, ale jednocześnie gotowa do dalszej ucieczki. Serce waliło mi mocno. Ko siedziała pod ścianą z głową podpartą o jej posiniaczoną rękę. Kosmyki jasnych włosów spływały jej po ramionach. Jeszcze parę godzin temu fryzura dziewczyny była nienagannie ułożona, a mundur czysty i zadbany. Ale przez ten czas zdarzyło się stanowczo zbyt wiele rzeczy. Po niebezpiecznym pościgu mój oddech zwalniał, a chłodne powietrze powoli docierało do mojej rozgrzanej twarzy. Minuty wydawały mi się wiecznością, cały czas rozglądałam się wokół starając się dostrzec zagrożenie. Na szczęście żaden przechodzień nie zwrócił na nas zbytniej uwagi. W tej szemranej dzielnicy prawie każdy miał napięte stosunki z Najwyższym Porządkiem, więc parę zbiegów nie robiło na nich zbytniego wrażenia.

Nagle metalowe drzwi otwarły się na oścież, uderzając przy tym o ścianę. Głośny huk sprawił, że Ko w parę sekund znalazła się przede mną z wyjętą bronią. Po chwili ciemna postać wyłoniła się z cienia, a wtedy dziewczyna odetchnęła z ulgą, schowała broń i szybkim krokiem podeszła do chłopaka. Finn jedną ręką próbował naprawić przestarzałe drzwi, które wypadły z zawiasów, a drugą podtrzymywał Rose, gdy jednak spostrzegł nas na jego twarzy zagościł uśmiech. Odwzajemniłam go, a następnie przeniosłam wzrok na dziewczynę, opierającą się o niego. Jej ciemne oczy zwróciły się w moim kierunku. Mogłabym przysiąc, że dostrzegłam w nich tą iskrę wiary, która sprawia, że cała rebelia ma jeszcze siłę walczyć.
- Udało wam się- powiedziałam zachrypniętym głosem, ponieważ od dawna niczego nie piłam.
- Raczej nam- Ko spojrzała na mnie wymownie, podchodząc do Rose i dając jej jeden ze swoich blasterów- Chodźmy- powiedziała wymijając chłopaka.
- Zdobyłem dla nas statek- wtrącił szybko Finn- Zaprowadzę nas- dodał pospiesznie skręcając   w wąską alejkę. Ko nieco zdziwiona ruszyła za nim, oglądając się za siebie.
- Dasz radę?- zapytała wyczekująco.
Kiwnęłam głową, podążając w jej kierunku. Mimo wielkiego zmęczenia nie chciałam, aby dziewczyna mi pomagała, musiała iść z przodu, gotowa nas obronić. Przyspieszyłam kroku i po chwili znalazłam się bliżej Finna oraz Rose.
- To już niedaleko- powiedział chłopak.
- Byłam pewna, że będziemy musieli zawracać aż do siedziby Maz- odparła Ko bacznie patrolując teren obok nas.
-  Cóż, dzięki mnie, nie widać takiej potrzeby- powiedział zadowolony Finn, za co Rose szturchnęła go w bok.
- To nie twoja zasługa, tylko tego nieostrożnego strażnika- odparła zirytowana- Gdy skontaktowałyście się z nim, jeden z pracowników zwrócił uwagę na jego nerwowe zachowanie, popchnął na ścianę, przez co Finn upuścił komunikator, schylając się po niego musiał oczywiście wpaść na strażnika, któremu z kieszeni wypadł czip. Po paru minutach niezręcznego tłumaczenia się Finn'a pracownik wreszcie odpuścił, a ja skorzystałam z okazji i schowałam czip w kurtce, a następnie odkryłam, że zawiera współrzędne statku, znajdującego się całkiem niedaleko- wyjaśniła dziewczyna.
- Jak zdołałaś go rozszyfrować?- zapytała porucznik.
- Dla mnie to nic trudnego, miewałam trudniejsze przypadki- odpowiedziała dziewczyna.
Ko kiwnęła głową ze zrozumieniem.
- Jak widzicie ja także miałem swój udział- dodał Finn.
- Tak, głupi zawsze ma szczęście- powiedziała z nieco wrednym uśmiechem Rose, przez co zaśmiałam się cicho. Finn za tę uwagę spiorunował dziewczynę wzrokiem.
To bardzo miła odmiana przebywać w ich towarzystwie. Dzięki nim mogę, choć na chwilę zapomnieć w jak fatalnej sytuacji obecnie się znajdujemy.

Po kilku minutach marszu wszyscy zatrzymaliśmy się przed całkiem dużym hangarem oświetlonym przez stojące w pobliżu lampy.
- To tutaj?- zapytałam, zadzierając głowę do góry, by moc wypatrzeć szczytu tutejszych wieżowców. Ponad nami latały przeróżne statki, także te należące do Najwyższego Porządku.
- Tak- przytaknął Finn, idąc w kierunku wejścia. Gdy tylko dotknął plakietką mechanizmu przy drzwiach, te z lekkim skrzypnięciem rozsunęły się na boki. Rozejrzałam się po okolicy, upewniając się, że w pobliżu nie ma żadnych świadków. Odgarnęłam kosmyki opadające mi na czoło i z niepokojem stwierdziłam, że chyba mam gorączkę. Wypuściłam nerwowo powietrze.
Będę się tym martwić później.
Spostrzegłam, że zostałam na zewnątrz sama, więc pospiesznie weszłam do środka. Moim oczom ukazał się czarny, cywilny statek, otoczony przez stertę pudeł i innych, mniejszych maszyn. Obserwowałam jak Ko wraz z Rose sprawdzają sprawność pojazdu, a Finn siedzi na fotelu pilota, próbując go uruchomić. Weszłam do środka za pomocą doczepionej z boku drabinki i usadowiłam się w tylnym siedzeniu. Oparłam głowę o szybę i przymknęłam powieki, lecz otworzyłam je, gdy tylko do kabiny weszła porucznik.
- Wszystkie obwody są sprawne- zameldowała.
- Osłony także- dodała Rose, siadając tuż obok mnie. Odetchnęła zmęczona, spoglądając wyczekująco na Finn'a.
- Wydaje mi się, że możemy lecieć- powiedział chłopak, odpalając silnik- Rey, pilotujesz?- obejrzał się w moją stronę.
Gdy zaczęłam podnosić się z miejsca, Ko zastąpiła mi drogę.
- Ja dziś będę drugim pilotem- oznajmiła, przechodząc obok mnie. W duchu podziękowałam jej za to, bo marzyłam tylko o tym, aby choć przez chwilę odpocząć. Finn skinął na jej odpowiedź, a potem spojrzał się na mnie z troską. Nie wie jeszcze ile od naszego ostatniego spotkania się zdarzyło, ale napewno domyśla się, że jestem wyczerpana. 

Moment ciszy przerwał warkot statku. Maszyna wzniosła się do góry, wylatując przez wrota i oddalając się coraz bardziej od ziemi. Przyglądałam się okolicy przez szklane okno, gdy nagle mój wzrok zatrzymał się na drobnej postaci, stojącej przy jednym z budynków. Zamrugałam oczami, chcąc się upewnić, czy się nie przewidziałam. Lecz nie, Maz Kanata stała tam we własnej osobie, uśmiechając się do mnie, by po chwili zniknąć w mroku, tak jakby nigdy jej tam nie było. Dobrze, że udało jej się uciec, jestem pewna, że spotkam ją za niedługo w otoczeniu całego Ruchu Oporu, wtedy wszyscy zobaczą na co nas stać, jak niełatwo nas złamać.

Z każdą sekundą coraz bardziej oddalaliśmy się od tej przeklętej planety, przez co poczułam blogi spokój. Oderwałam się od przepięknego, lecz zdradzieckiego widoku i sięgnęłam do kieszeni. Kryształ nadal spoczywał na swoim miejscu. Wyjęłam go ostrożnie i obserwowałam jak pięknie mienił się pod światłem.
- On...jest niezwykły- powiedziała półgłosem Rose. Zerknęłam na nią, jednak ona szybko odwraca wzrok, nieco speszona.
- Przepraszam cię, jestem dosyć wścibska- dodała, odsuwając się ode mnie.
- Nic się nie stało- powiedziałam pospiesznie- To kryształ Kyber, dzięki niemu zrekonstruuję mój miecz świetlny- wyjaśniłam jej, jednocześnie zastanawiając ile wysiłku będę musiała w to włożyć. Znużona podparłam głowę i zaczęłam obracać w dłoni ten potężny kamień, wpatrując się w niego z uwagą.
- Pomogę ci- Rose spojrzała na mnie z determinacją i pewnością siebie, tą samą, którą widziałam wcześniej u Ko, a która tak bardzo mnie zafascynowała. To niewiarygodne jak obydwie chcą mnie wesprzeć, jak bardzo wierzą w sprawę rebelii. Ich postawa upewnia mnie w tym, że mam o co walczyć i nigdy nie będę z tym sama.
                                        ~~~
Bardzo wszystkich przepraszam, że od tak dawna nie wstawiłam nowego rozdziału, głównie ze względu na brak czasu, ale i weny. Dziękuje za każdy miły komentarz, który motywował mnie do pisania. W najbliższym czasie postaram się częściej publikować, ponieważ mam już zarysowane parę następnych rozdziałów.
Niech moc będzie z wami!😁

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 19, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Star Wars IXOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz