Rozdział 11

398 22 6
                                    

Zrobiłam krok do przodu i lekko się zachwiałam. Na szczęście utrzymałam równowagę. To trudniejsze niż sądziłam. Posługiwanie się mocą wymaga pełnego skupienia.
- A teraz podnieś tamte głazy- rycerz wskazał na leżące odłamki sufitu. Spojrzałam niepewnym wzrokiem na mistrza Jedi.
- Spróbuję- westchnęłam. Ku mojemu zdziwieniu rycerz rozbawiony pokręcił głową. Przyglądałam mu się zagadkowo.
- Nawet nie wiesz jak bardzo jesteś podobna do Luka Skywalkera- powiedział wciąż się uśmiechając.
- Nie próbuj! Rób albo nie rób. Prób nie ma- usłyszałam głos odbijający się echem od ścian komnaty, z pewnością nie należał do nikogo mi znanego. Był dosyć wysoki i zachrypnięty. Zaskoczona przeniosłam wzrok na mężczyznę, lecz ten tylko niewzruszony stał w miejscu.
- Kto to powiedział?- zapytałam zaniepokojona.
- Ktoś bardzo mądry- odparł mistrz Jedi. Najwyraźniej nie wyczuwał żadnego zagrożenia, więc ja także postanowiłam to zignorować. Nie rozumiałam jednak rycerza, te słowa nie miały przecież w sobie żadnego sensu.

Przymknęłam oczy i skupiłam się na głazach. Czułam jak zaczęły się podnosić. Wzniosły się dosyć wysoko, lecz po chwili z głuchym łoskotem spadły na ziemię. Zauważyłam, że jedna skala zwisała tuż nad moją głową. Odsunęłam się szybko do tylu, aby ta mnie nie przygniotła. Spadła tuż przed moimi nogami, powodując, że straciłam równowagę i opadłam do tyłu. Leżałam na zimnej posadce kamiennej podłogi. Przysunęłam kolana pod brodę i schowałam twarz w dłoniach.
- To wszystko mnie przerasta- szepnęłam. Kiedyś moje życie było o wiele prostsze, moim największym zmartwieniem było przetrwanie następnego dnia. Teraz natomiast muszę martwić się o losy całej Galaktyki! Ale czemu akurat ja?! Mam moc, z której nie umiem korzystać!
- Wierzę w ciebie- powiedział mężczyzna. Podszedł do mnie bliżej wciąż się uśmiechając.
- Wszyscy w ciebie wierzymy. Czas abyś ty także to zrobiła. Dopiero rozpoczęłaś swą przygodę, musisz się jeszcze wiele nauczyć, ale najważniejsze jest byś znała swoją wartość. Może i byłaś nikim, ale znalazłaś swój cel. Chcesz się wybić ponad to wszystko, a robiąc te wszystkie rzeczy stajesz się kimś. Stajesz się legendą. Nawet nie wiesz ile dla innych znaczysz. Jesteś dla nich bezcenna- powiedział
- Tak, pragną mojej mocy. Chcą mnie wykorzystać- w oczach zbierały mi się łzy.
- Tak było kiedyś. Z czasem przekonali się, że jesteś kimś więcej, mimo iż sami tego jeszcze nie wiedzą, potrzebują cię. A ty potrzebujesz ich. Moc nie ma tu znaczenia- szepnął. Otarłam twarz dłonią.
- Zrobię to...- szepnęłam nieprzekonana. Rycerz Jedi posłał mi uśmiech pełen dumy.

Podniosłam się na nogi i raz jeszcze zamknęłam oczy. Powoli wyciągnęłam przed siebie rękę. Słyszałam jak kamienie zaczynały odrywać się od ziemi. Lekko uchyliłam powieki, bojąc się tego co zobaczę. Ku mojemu zdziwieniu skały lewitowały nad ziemią, tworząc schody na górę. Postąpiłam krok do przodu. Odwróciłam głowę w kierunku ducha, jakby szukając zgody na dalsze działanie. Ten wskazał palcami sufit, dając mi znak bym kontynuowała. Zacisnęłam ręce. Poradzę sobie! Postawiłam stopę na jednym z głazów, sprawdzając czy jest stabilny. Niestety ten dosyć mocno się zachwiał. Jednak nie miałam wyboru, musiałam iść dalej. Po chwili druga noga także znalazła się na kamieniu. Skała poruszyła się przez co o mały włos nie spadłam. Z każdą chwilą coraz pewniej stawiałam kroki, chcąc jak najszybciej dostać się na szczyt. Przede mną został ostatni głaz. Wspięłam się na niego i z przerażeniem zauważyłam, że od krawędzi podłogi dzieli mnie jeszcze parę metrów. Ponownie mój wzrok spoczął na mężczyźnie, który z dołu obserwował każdy mój ruch.
- Jesteś już bardzo blisko- stwierdził
- Raczej bardzo daleko- westchnęłam
- Po prostu skocz- powiedział
- To nie takie łatwe- szepnęłam załamana. Mój ostatni skok nie przyniósł nic dobrego.
- Posłuchaj mnie uważnie, porażka to tylko część sukcesu. Jeśli upadasz to nic złego, ważne jest, aby umieć się podnieść- powiedział
- Jednak tym razem nie mogę sobie pozwolić na błąd- odparłam
- Jeśli będziesz tak zawsze myślała, nigdy nie podejmiesz żadnego działania. Czasami trzeba postawić wszystko na jedną kartę. Zaufać sobie, a także innym. Wtedy nawet jeśli polegniesz, będziesz mieć świadomość, że zrobiłaś wszystko co w twojej mocy, by osiągnąć cel- odparł
- Byłeś kiedyś w podobnej sytuacji?- zapytałam
- Tak- uśmiechnął się lekko- ryzyko się opłaciło
- Nie żałujesz tego?
- Nigdy nie żałowałem i nie będę żałować. To była najlepsza decyzja w moim życiu- powiedział głęboko rozważając swe słowa.

Dobrze, a więc muszę to zrobić. I tak nie mam wyboru. Odsunęłam się trochę do tyłu i spojrzałam w dół. Nie mogłam zobaczyć podłogi, zaledwie sylwetkę ducha. Wypuściłam nerwowo powietrze. Zaczęłam biec. Po paru sekundach wybiłam się w powietrze. Chwyciłam się mocno rękami krawędzi skały. Prawie mi się udało. Próbowałam się podciągnąć, lecz tak jak ostatnio utrudniała mi to woda. Ale tym razem użyłam mocy. Poczułam jak przepływa przeze mnie energia. Użyłam całej swojej siły i wspięłam się do góry.

Star Wars IXOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz