N/a:
Veni vidi vici(?) No cóż, o tym ostatnim przekonam się w lipcu. W każdym razie, okres ważnych dla mnie matur się zakończył i po długiej przerwie powracam do was z fanfikiem. O ironio, nie jest to oneshot - przepraszam XD Pisało mi się go świetnie no wybiło 2tys słów, a to dopiero połowa. Tak więc w bardzo niedalekiej przyszłości pojawi się 2. część. Fanfik jest dla ResaWarfield i Ignis0608 . Więc bez dalszego przedłużania:Letnia burza
Popołudniowa przerwa dla pielęgniarek drugiej zmiany w szpitalu w Kwaterze Zwiadowców nieubłaganie dobiegała końca. W dusznej sali, ciężkie, stojące powietrze wprawiane było w ruch przez kolejne, niespokojne ruchy odzianych w biel sióstr. Sanitariuszki pospiesznie odkładały karty do gry, kończyły rozmowy i plotki, sprzątały po sobie i, dokładnie myjąc ręce, przygotowywały się do pracy. Siostra Amelia, szefowa zmiany, krążyła szybkim krokiem między współpracownicami i donośnym głosem wydawała polecenia:
- Szybciej, pospieszcie się. Lada moment Wyprawa powinna wrócić. Trude - zwróciła się do jednej z kobiet, - Upewnij się, czy pokoje we wschodnim skrzydle są należycie przygotowane. A ty, Auda, idź i wpatruj czy jadą. Donieś mi zaraz jak tylko ich zobaczysz.- A [T/i] - tutaj zamilkła rozglądając się po sali w poszukiwaniu dziewczyny.
- Gdzie jest [T/i]? - zdenerwowanym głosem spytała jednej z pielęgniarek.
- To ona jeszcze nie wróciła? - odpowiedziała zdziwiona kobieta.
- Na litość boską, skąd miała wrócić? - dopytywała się z rosnącą złością Amelia.
- Na początku przerwy poszła do łazienki. Byłam pewna, że już wróciła. - z przepraszającą miną odpowiedziała jej podwładna, po czym szybko wyszła z sali, bo choć Amelia była z natury dobrą i troskliwą kobietą, wszyscy współpracownicy jak ognia obawiali się jej gniewu.
Amelia starając się zdusić coraz bardziej wzbierającą w niej złość, zacisnęła tylko pięści i, wydawszy ostatnie polecenia, ruszyła odnaleźć niesubordynowana podwładną.
Na zewnątrz panował nieznośny skwar. Z nieba, które powoli zaczynało wybarwiać się czerwono pomarańczowymi kolorami zachodu, na ludzi wciąż padały gorące promienie. Wszyscy szukali cienia, chowając się pod miejskimi arkadami, targowymi kramami czy w też w chłodnym zaciszu własnego domu. Od lat nie było tak upalnego lata.
[T/i] spragniona odrobiny cienia, siedziała wyciągnięta wygodnie na jednej z gałęzi starego, rozłożystego dębu który rósł na szpitalnym placu. Upatrzyła sobie to miejsce jako swój azyl, gdyż poza cieniem, którym drzewo obficie dażyło każdego kto zapragnął się pod nim schronić, w koronie panował zawsze przyjemny chłód oraz cisza, sporadycznie przerywana śpiewem ptaków. Całkowicie zanurzona w lekturze zupełnie zapomniała o zakończeniu przerwy i gdyby nie stukot ciężkich kroków zbliżających się do drzewa, zapewne siedziałaby tak do wieczora.- [T/i]! - krzyk wściekłej Amelii zburzył spokojny ład popołudnia. - Wiem, że tam jesteś. Złaź stamtąd natychmiast!
[T/i] wiedziała, że wszelkie formy protestu nie wchodzą w grę, więc pospiesznie schowawszy książkę za fartuch, z kocią zwinnością zeszła z drzewa.
- Co ty sobie wyobrażasz?! - grzmiał wciąż głos przełożonej - Przerwa już dawno się skończyła i zaraz przyjadą ranni, a ty jak zwykle znikasz gdzieś, byle tylko uniknąć wypełniania swoich obowiązków.
CZYTASZ
Attack on Titan oneshoty (i nie tylko)
FanfictionTytuł wszystko mówi, czyż nie? Pierwszy oneshot jest, żeby jakoś rozruszać imprezę, hehe, chyba nikt normalny tak nie mówi... Ale po co się przejmował normalnością? Szybkie sprostowanie - postacie i fanarty użyte w opowiadaniach nie należą do mnie...