Letnia burza (Levi x Reader) część 1

6.6K 229 88
                                    

N/a:
Veni vidi vici(?) No cóż, o tym ostatnim przekonam się w lipcu. W każdym razie, okres ważnych dla mnie matur się zakończył i po długiej przerwie powracam do was z fanfikiem. O ironio, nie jest to oneshot - przepraszam XD Pisało mi się go świetnie no wybiło 2tys słów, a to dopiero połowa. Tak więc w bardzo niedalekiej przyszłości pojawi się 2. część. Fanfik jest dla ResaWarfield i Ignis0608 . Więc bez dalszego przedłużania:

Letnia burza

   Popołudniowa przerwa dla pielęgniarek drugiej zmiany w szpitalu w Kwaterze Zwiadowców nieubłaganie dobiegała końca. W dusznej sali, ciężkie, stojące powietrze wprawiane było w ruch przez kolejne, niespokojne ruchy odzianych w biel sióstr. Sanitariuszki pospiesznie odkładały karty do gry, kończyły rozmowy i plotki, sprzątały po sobie i, dokładnie myjąc ręce, przygotowywały się do pracy. Siostra Amelia, szefowa zmiany, krążyła szybkim krokiem między współpracownicami i donośnym głosem wydawała polecenia:
- Szybciej, pospieszcie się. Lada moment Wyprawa powinna wrócić. Trude - zwróciła się do jednej z kobiet, - Upewnij się, czy pokoje we wschodnim skrzydle są należycie przygotowane. A ty, Auda, idź i wpatruj czy jadą. Donieś mi zaraz jak tylko ich zobaczysz.

- A [T/i] - tutaj zamilkła rozglądając się po sali w poszukiwaniu dziewczyny.

- Gdzie jest [T/i]? - zdenerwowanym głosem spytała jednej z pielęgniarek.

- To ona jeszcze nie wróciła? - odpowiedziała zdziwiona kobieta.

- Na litość boską, skąd miała wrócić? - dopytywała się z rosnącą złością Amelia.

- Na początku przerwy poszła do łazienki. Byłam pewna, że już wróciła. - z przepraszającą miną odpowiedziała jej podwładna, po czym szybko wyszła z sali, bo choć Amelia była z natury dobrą i troskliwą kobietą, wszyscy współpracownicy jak ognia obawiali się jej gniewu.

Amelia starając się zdusić coraz bardziej wzbierającą w niej złość, zacisnęła tylko pięści i, wydawszy ostatnie polecenia, ruszyła odnaleźć niesubordynowana podwładną.

   Na zewnątrz panował nieznośny skwar. Z nieba, które powoli zaczynało wybarwiać się czerwono pomarańczowymi kolorami zachodu, na ludzi wciąż padały gorące promienie. Wszyscy szukali cienia, chowając się pod miejskimi arkadami, targowymi kramami czy w też w chłodnym zaciszu własnego domu. Od lat nie było tak upalnego lata.
[T/i] spragniona odrobiny cienia, siedziała wyciągnięta wygodnie na jednej z gałęzi starego, rozłożystego dębu który rósł na szpitalnym placu. Upatrzyła sobie to miejsce jako swój azyl, gdyż poza cieniem, którym drzewo obficie dażyło każdego kto zapragnął się pod nim schronić, w koronie panował zawsze przyjemny chłód oraz cisza, sporadycznie przerywana śpiewem ptaków. Całkowicie zanurzona w lekturze zupełnie zapomniała o zakończeniu przerwy i gdyby nie stukot ciężkich kroków zbliżających się do drzewa, zapewne siedziałaby tak do wieczora.

- [T/i]! - krzyk wściekłej Amelii zburzył spokojny ład popołudnia. - Wiem, że tam jesteś. Złaź stamtąd natychmiast!

[T/i] wiedziała, że wszelkie formy protestu nie wchodzą w grę, więc pospiesznie schowawszy książkę za fartuch, z kocią zwinnością zeszła z drzewa.

- Co ty sobie wyobrażasz?! - grzmiał wciąż głos przełożonej - Przerwa już dawno się skończyła i zaraz przyjadą ranni, a ty jak zwykle znikasz gdzieś, byle tylko uniknąć wypełniania swoich obowiązków.

Attack on Titan oneshoty (i nie tylko)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz