Na prośbę Galla_Odinson
Życzę wszystkim miłej lektury :)Helgi! Helgi, gdzie jesteś?! - (Imię) już od dłuższej chwili nawoływała przyjaciółkę, lecz ta nie odpowiadała.
Z każdą mijającą minutą dziewczynie robiło się coraz zimniej. Chłód przenikał grube warstwy materiału ubrań i wgryzając się w ciało, swym lodowatym oddechem owiewał kości. (Imię) przestała już czuć palce, a przy każdym wdechu zimno nieznośnie kłuło ją w piersiach. Lecz wciąż, gdzieś w najgłębszym zakamarku ciała, pod sercem tliła się nadzieja i swoim gorącym płomieniem ogrzewała mięśnie.
Dziewczynka błąkała się samotnie po lesie. Złamała rozkaz, gdy rzuciła się za porwaną przez tytana przyjaciółką i opuściła formację. Była jedyna, nikt inny nie zawrócił by pomóc Helgii, w momencie, na oczach pozostałych Zwiadowców jest status zmienił się zwyczajnie z ,,żywej” na ,,martwą”. Z nią było teraz zresztą pewnie tak samo. Dla dowództwa nie byłaby to duża strata. Dlatego nikt nie przyszedł ich szukać i nikt już nie przyjdzie. Ciekawe jak opiszą jej śmierć, bo z pewnością zostanie ona odnotowana. Zapewne, dla wygody, ona również zostanie uznana za w całości pożartą, co usprawiedliwi brak ciała. Ale to przecież nie będzie prawda, bo ona, (Imię) (Nazwisko) po prostu zamarznie na śmierć.
Zdjęła na sekundę skórzane rękawice. Tak jak myślała, jej dłonie robiły się coraz bardziej sine. Nie była już w stanie nawet trzymać mocno ostrza, tym bardziej walczyć. Ale czy miało to jeszcze jakieś znaczenie, skoro już niedługo i tak umrze z wyziębienia. Umrze, ale przynajmniej odnajdzie Helgi.
Z czasem stawianie kolejnych kroków stawało się dla (Imię) coraz trudniejsze, a śnieg robił się coraz głębszy. Dookoła rozciągał sie sosnowy las. Runo przykrywała gruba warstwa śniegu, mokrego i gęstego, który w niczym poza barwą nie przypominał miękkiego, białego puchu, o którym zwykli pisać poeci. Przez gałęzie drzew do lasu przenikały żółtawe promienie popołudniowego słońca. Światło padając na śnieg, podświetlało kryształki lodu, które odpowiadały mu diamentowym blaskiem. Surowy, zimowy krajobraz nabierał dzięki temu bajkowego charakteru, dając złudne poczucie bezpieczeństwa. Lecz (Imię) już dawno przestała zwracać uwagę na otaczającą ją przyrodę. Zamiast tego coraz bardziej gorączkowo wołała przyjaciółkę, zastanawiając się ile jeszcze zostało jej czasu.
Czy żyją tu jakieś zwierzęta, które pożywią się jej martwym ciałem? A może uda mu się przeleżeć nietkniętym na tyle długo, by zostać przypadkowo znalezionym na jednej z kolejnych wypraw i należycie pochowanym.
Hel… - nie dokończyła, bo głos uwiązł jej w gardle.
Mobilizując resztki sił rzuciła się szaleńczym biegiem przed siebie. Wpadła na rozległą polanę.
Leżała niemalże na samym środku. Spoczywała na plecach, wyprostowane ręce leżały pod kątem prostym do tułowia, nogi były złączone, lekko ugięte.
Helgi, to ja, (Imię). Wreszcie cię znalazłam! - krzyczała (Imię) pokonując kolejne zaspy, coraz bardziej zbliżając się do przyjaciółki.
Helgi leżała bez słowa i pustym wzrokiem wpatrywała się w niebo, po którym powolnie przesuwały się różowo pomarańczowe obłoczki. Usta miała trochę rozchylone, wargi układały się w delikatny, marzycielski uśmiech. (Imię) dopiero klęcząc u jej boku zauważyła w kącikach trochę zaschniętej krwi.
Kurtka Helgii nienaturalnie głęboko opadała poniżej klatki piersiowej, a zamiast na śniegu, leżała w brunatnym błocie. (Imię) delikatnie dotknęła jej brzucha i tak jak się obawiała, dłonią natrafiła na miękkie ,,nic”.
Cofnęła rękę z przerażeniem, wszystko stało się jasne. Z oczu popłynęły jej pierwsze łzy. Wcześniej nie chciała w to wierzyć, teraz stało się to niezbitym faktem.
Biedna Helgi, czy myślała, że śnieg pozwoli jej powstrzymać tak duże krwawienie? A może wiedziała, że to już koniec i zrobiła to, by uśmierzyć niewyobrażalny ból, który musiał przeszywać resztki korpusu. Może pocieszała się, że to już ostatni raz musi tak cierpieć, że niebawem będzie lepiej.
Przepraszam cię, spóźniłam się… - (Imię) delikatnie zamknęła jej oczy. - Powiedz, czy śmierć rzeczywiście jest taka straszna? A może przeciwnie, to tak jakby zasnąć. Wiesz, wyglądasz teraz jakbyś spała. - Uśmiechnęła się smutno. - Śni ci się tam coś?
Widok martwego ciała przyjaciółki zgasił płomień nadziei, który dotąd tlił się w (Imię). Nie było już po co walczyć, zginie tak jak ona - młodo, bezpotomnie, bezsensownie. Nikt się tym nie przejmie. Były w końcu dwoma sierotami, która za całą rodzinę miały siebie nawzajem.
Położyła się obok ciała. Ostatkiem sił odwróciła się na plecy i ułożyła tak jak leżała Helgi.
Widok jesteś rzeczywiście piękny, nie mogłaś się napatrzeć, co? - Jej śmiech bardziej przypominał szloch.
Chciała mieć przy sobie kogoś, kogokolwiek, byle by tylko wziął ją za rękę i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Dłoń Helgii była martwa i zimna, z rozchylonych ust nie padły żadne słowa pocieszenia. Ale sama mówiła do niej, wmawiając sobie, że choć ta nie odpowiada, to słucha i rozważa. Nie jest jednak całkiem sama.
Czy dobrze zrobiłam ruszając za tobą? - pytała samą siebie spoglądając na spokojną twarz przyjaciółki. - A może masz mi za złe, że zmarnowałam szansę, której tobie nikt nie dał. Dotarłabym do końca wyprawy, wystąpiła z Korpusu Zwiadowczego, może nawet wyszła za mąż i miała dzieci… - Otoczenie zaczęła osnuwać gęstniejąca mgła, (Imię) coraz bardziej pogrążała się w marzeniach. - Córkę nazwałabym po tobie. Kupilibyśmy mały domek na wsi… Mielibyśmy gospodarstwo i… - przerwała gdy do oka wpadła jej kropelka lodowatej wody.
Spojrzała na Helgi. Zauważyła małe, białe płatki na jej długich rzęsach. Odwróciła odrobinę głowę, popatrzyła w niebo. Wydawało jej się, że od puszystych ciał chmur odgrywają się maleńkie fragmenty i powoli opadają na ziemię. To śnieg, taki o jakim piszą poeci! Miękki, biały puch.
Patrzyła tak jeszcze chwilkę. Potem zamknęła oczy i uśmiechnęła się. Po policzku spłynęła jej samotna, pożegnalna łza. Przestało jej być zimno. Zasnęła.
CZYTASZ
Attack on Titan oneshoty (i nie tylko)
FanfictionTytuł wszystko mówi, czyż nie? Pierwszy oneshot jest, żeby jakoś rozruszać imprezę, hehe, chyba nikt normalny tak nie mówi... Ale po co się przejmował normalnością? Szybkie sprostowanie - postacie i fanarty użyte w opowiadaniach nie należą do mnie...