Levi x Reader cz. 1 (30k special)

412 18 0
                                    

(A/N it's been 84 years 🤫 Cz. 2 powinna pojawić się niedługo)



Ze snu wyrwał ją donośny dźwięk trąbki. Powoli otworzyła oczy, otarła je i zamrugała aż obraz się wyostrzył. Spojrzała za okno i zobaczyła... ciemność. Słońce jeszcze nie wstało, uroki zimowych poranków. Nie chciała nawet myśleć o lodowatym powietrzu, które zacznie kąsać jej ciało gdy tylko uchyli rąbek koca. Rozejrzała się po sali. Pozostali rekruci w większości byli już na nogach, pospiesznie ubierając przemarznięte ciała.

(Imię) zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech,  chłonęła ostatnie sekundy pod ciepłym kocem. 

- (Imię), wstawaj! Za pięć minut zbiórka - Hilda zawołała, kończąc pleść długi, złoty warkocz.

(Imię) podniosła koc i usiadła na pryczy. Jej ciało przeszedł dreszcz.

To w zimne styczniowe poranki, gdy zdawało się, że kredowo białe niebo zaraz spadnie jej na głowę, (Imię) zaczęła tęsknić za domem. Zdawało się jej wówczas, że wyzwiska i siniaki, którymi niemal codziennie obdarowywał ją ojciec, były uczciwą ceną za ciepły wiatr i słońce, które prawie nigdy nie chowało się za chmurami. To zimowe poranki w obozie dla rekrutów sprawiały, że zaczynała wątpić w słuszności swej decyzji. Nie tytani, lecz ów przejmujący chłód i ponure otoczenie były powodem, dla którego (Imię) zaczynała myśleć o opuszczeniu korpusu treningowego. 

- Już idę - (Imię) zawołała do przyjaciółki, pospiesznie wciągając na nogę drugi but.

Na zewnątrz leżała cienka warstwa śniegu. (Imię) widziała go pierwszy raz w życiu. Schyliła się by wziąć trochę w dłonie, lecz zanim zdołała się przyjrzeć, śnieg stopniał.

- Jeśli popada dziś więcej, może po treningu uda nam się zrobić bitwę na śnieżki.- Hilda z podekscytowaniem klasnęła w dłonie. 

- Przecież będzie już ciemno. - Śnieg nie był wcale tak wspaniały jak (Imię) go sobie wyobrażała, dlatego perspektywa spędzania czasu na chłodzie, tylko po to by się nim obrzucać wydawała jej się mało ciekawa. 

- Ach, zobaczysz jak napada więcej i drzewa będą wyglądać jak przykryte watą, że zima może być piękna. I wtedy porzucamy się śnieżkami! - Hilda wzięła ją za rękę i pociągnęła w stronę jadalni, a (Imię) w duchu prosiła, by słowa przyjaciółki stały się prawdą i rzeczywistość zaczęła malować się w choć trochę jaśniejszych barwach. 


*****


Ziemia drży. Dudni jak gdyby niezliczony tłum zmierzał w ich stronę. Ale to raczej na pewno nie jest żaden tłum. Raczej, słowo o którym nie należy zapominać. Są poza murami, również tymi które zamykają myśli w ciasnocie, zasłaniają dalszą perspektywę. To właśnie te mentalne mury trzeba przekroczyć najpierw, dopiero później myśleć można o postawieniu stopy na trawie po drugiej stronie murów obronnych miasta. Tkwiąc ciągle w umysłowym zamknięciu znacznie trudniej jest przetrwać, patrzeć na śmierć towarzyszy czy wreszcie spojrzeć w oczy własnej.  

Ziemia drży coraz bardziej, a wraz z nią drżą grzbiety ich wierzchowców. Konie nerwowo rżą, a Zwiadowcy bledną. Nie da się nigdy całkowicie pogodzić ze śmiercią. Nieważne jak bardzo by się tego chciało, to wbrew instynktowi. Objawia się to chociażby w odruchowym cofnięciu się na widok martwego ludzkiego ciała.  

Wreszcie z lasu wyłania się pierwszy Tytan. Gdyby nie wielkość i nienaturalność ruchów, można by go pomylić z człowiekiem. Za nim z lasu wybiegają kolejni tytani, niektórzy tak jak on przypominający ludzi, inni o karykaturalnie zaburzonych proporcjach. Poruszają się z dużą szybkości i z każdą sekundą są coraz bliżej. Generał nie czeka dłużej i wzywa do odwrotu. 

Attack on Titan oneshoty (i nie tylko)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz