Słońce zachodziło i parkowy staw odbijając chmury, zajaśniał nagle ferią barw. Czerwienie, pomarańcze, róże, a nawet zielenie, z koron drzew, zabarwiły jego wody, ciesząc ludzkie oko i wabiąc do wejścia w barwną głębię. Z powodu coraz późniejszej godziny ludzie powoli zaczęli opuszczać park. Wychodząc przystawali na chwilę nad stawem, by popatrzeć w jego kolorową taflę, później zaś rzucali ciekawe spojrzenia na mężczyznę siedzącego na ławce zaraz obok. Postawny blondyn siedział nieruchomo jak posąg, całkowicie zatopiony w lekturze. Była jak samotny rozbitek na niezamieszkałej wyspie pośród wód oceanu czasu, statyczny, podczas gdy wszystko wokoło płynęło.
List od (Imię) czytał już trzeci raz. Poza przeprosinami za nagłe zniknięcie i podziękowaniami za mile spędzony razem czas, zawierał on również adres, na który mógł jej wysłać odpowiedź. Czemu więc jeszcze nie usiadł do pisania? Coraz mocniej zaczynał znów odczuwać tamten strach i nawet czuły ton, w którym utrzymany był list nie był w stanie go uspokoić? Może nagły wyjazd to ostrzeżenie od losu, że nie dane jest im być razem? Może to dobry moment by zerwać kontakt i nie cierpieć później, gdy stanie się to czego obydwoje tak się obawiają? W liście pisała jednak o czymś zupełnie innym. Obiecywała wrócić jak najszybciej będzie mogła, zamierzał przenieść się nawet do miasta na stałe. ,,Może moglibyśmy się wtedy widywać częściej?” pisała z nadzieją.
- Przepraszam, poratuje Pan grosikiem? - zachrypły męski głos przerwał Mike’owi lekturę.
Blondyn dopiero teraz zauważył stojącego przed sobą bezdomnego, który z wyciągnięta dłonią oczekiwał na jałmużnę. Mężczyzna wydobywszy z kieszeni kilka monet szybko podał je nieznajomemu, po czym nie słuchając już jego podziękowań, żwawym krokiem wyruszył w drogę do domu.Znalazłszy się z powrotem w pokoju, usiadł przed biurkiem, wyciągnął arkusz papieru i pióro, ale nie był w stanie nic napisać. Wciąż bił się z myślami czy w ogóle powinien odpisywać. Minął kwadrans, a arkusz wciąż leżał pusty. W końcu skreślił kilka zdań, zaraz jednak uznał je za bezsensowne i ze złością zmiął kartkę. Znowu się zamyślił. Pisać czy nie pisać? Spojrzał znów na jej list. Jego wzrok błądził po tekście, aż wreszcie spoczął na fragmencie:
Wybacz mi jeśli piszę nazbyt śmiało, lecz wydaje mi się, choć spotkaliśmy się parę kilka razy, jak gdybyśmy znali się już od lat.
Czy nie była to odpowiedź na jego pytanie? Czuł się przecież podobnie i to musiał być znak. Los jakkolwiek krótkie przeznaczył mu życie, zapragnął wpleść w nie nią, (Imię). Wątpliwości zniknęły i zaraz też powrócił do pisania. Tym razem jednak słowa same układały się w idealne zdania, przekazując dokładnie to co chciał jej powiedzieć.
*****
- (Imię), przyszedł jakiś list do Ciebie - z wejścia dał się słyszeć donośny głos ojca.
Czyżby to od niego?! Odpisał?! Wię zależy mu na niej, myślała rumieniąc się i w pośpiechu zbiegając po schodach dziewczyna.
- Szybciej, szybciej, połam sobie nogi, żebyśmy się jeszcze tobą zajmowali - powiedział z przekąsem, gdy ledwo co wyhamowała na ostatnim stopniu.
- Przepraszam ojcze, czy mogę ten list? - Nie mogła ukryć ekscytacji w głosie.
Mężczyzna skrzywił się i obejrzał jeszcze raz kopertę. Musiała kryć w sobie coś istotnego, skoro wywołała w (Imię) taką reakcję. Wreszcie, nie znalazłszy niczego na kopercie niczego podejrzanego, wręczył ją niechętnie córce.
Podziękowała i śledzona czujnym spojrzeniem ojca, wróciła na górę. To od Niego! Weszła do swojego pokoju i zamknęła drzwi na klucz, nie chciała by ktokolwiek przeszkodził jej w lekturze. Usiadła i delektując się chwilą powoli rozerwała lak koperty. Pismo okazało się zaskakująco staranne i ładne, znacznie ładniejsze niż jej, stwierdziła z uśmiechem. Zaczęła czytać. Za dwa dni miał wyruszyć za Mur. Sprawdziła datę pisania listu. Zamarła, było to już tydzień temu! Skąd mogła więc mieć pewność czy w tej chwili, gdy czyta jego list, on wciąż żyje i gotów jest poświadczyć aktualności swojego wyznania?
CZYTASZ
Attack on Titan oneshoty (i nie tylko)
FanfictionTytuł wszystko mówi, czyż nie? Pierwszy oneshot jest, żeby jakoś rozruszać imprezę, hehe, chyba nikt normalny tak nie mówi... Ale po co się przejmował normalnością? Szybkie sprostowanie - postacie i fanarty użyte w opowiadaniach nie należą do mnie...