Rozdział 1

763 25 2
                                    

Promyki słońca muskały mnie po twarzy więc postanowiłam wstać, ale pierwsze co poczułam to straszny ból głowy, o tak kac morderca nie ma serca. Wstałam szybko z łóżka tym samym wychodząc z mojego pokoju kierując się do łazienki, muszę przyznać że to co tam zobaczyłam to było coś okropnego te wory pod oczami, rozmazany makijaż, a o włosach już nie wspominam, więc umyłam szybko twarz tym samym pozbywając się resztek makijażu z mojej twarzy, czesząc włosy w niechlujnego koka, i spoglądając po raz kolejny do lustra do szłam do wniosku że nie wyglądam aż tak źle, więc postanowiłam zejść do kuchni, bo mój głód dawał już o sobie znać, więc ruszyłam w stronę schodów, zeszłam po nich omijając bałagan pozostawiony przez mojego młodszego brata przed schodami, weszłam do kuchni gdzie odrazu można było zauważyć sylwetke, nie wysokiej, dosyć szczupłej kobiety, którą była moją mamą, właśnie robiła gofry, z musem truskawkowym które uwielbiałam. Kiedy ona to robiła cicho śpiewając coś sobie pod nosem i nie wzracając na mnie uwagi, ja poszłam do lodówki, otworzyłam ją i wyjełam kartonik mojego ulubionego soku jabłkowego, który akurat co dziwne jest najlepszy na kaca. Usadowiłam się przy barze który rozdziełał kuchnie i salon, nalałam sobie soku do szklanki i zaczełam pić przez słomkę sok, trzymając się za bolącą głowę, w tym samym czasie czekając na gofry które były już prawie gotowe.

- Mamo, mogłabyś mi dać jakieś przeciwbólowe? - wyjęczałam, kiedy moja mama dawała mi gofry, na co ona się dźwięcznie zaśmiała

- Co kac morderca nie ma serca? - powiedziała głosem pełnym sarkazmu, i podała mi tabletki

- Mamo, proszę nie krzycz tak, głowa mi pęka.. - odpowiedziałam prawie szepcząc, na co ona jeszcze głośniej się zaśmiała - A tak wgl to gdzie jest tato? - byłam bardzo zdziwiona bo przeważnie w niedziele jest zawsze w domu

- Pojechał kupić ci bilety do Londynu, ciocia Jenna już nie może się doczekać dzisiejszego wieczoru - i oto właśnie w tym momencie poraz kolejny się załamałam, z jednej strony byłam szczęśliwa że tam jadę, steskniłam się za Jenną, ale z drugiej strony to niechce tam mieszkać i zaczynać całe życie od nowa, jedynym pocieszeniem jest to że mój młodszy brat zostaje z rodzicami i nie będzie mi truł dupy - Spakowałaś się już? - zapytała moja mama, wyrywając mnie z moich myśli

- Jezu, totalnie zapomniałam - rzuciłam szybko wybiegając z kuchni i wpychając do buzi gofra z próbą przeżucia go do końca.

----

Było już jakoś około 6 pm, a mój samolot do Londynu odlatywał o 9:35 pm, czyli miałam jeszcze pare godzin na pożegnanie się z moimi przyjaciółmi, a w szczególności z Skylet, była moją najlepszą przyjaciółką którą niestety musiałam zostawić, ale obiecałyśmy sobie nawzajem że będziemy często się kontaktować. Po czym jeszcze musiałam zadzwonić do parenastu osób by się z nimi równierz pożegnać, i napisać pare pożegnalnych tweetów, ponieważ muszę przyznać że byłam jedną z najbardziej popularnych osób w szkole.

Kiedy leżałam po raz ostatni na moim łóżku z słuchawkami w uszach, odłączając się od świata, wpatrywałam się w swój kremowy sufit, rozmyślając jak będzie wyglądać moje nowe życie, i czy będzie ktoś wgl za mną tęsknił, ale niespodziewanie coś mnie wyrwało z moich dotychczas bardzo interesujących myśli, a raczej nie coś, tylko mój tato który wyjął mi słuchawkę z ucha.

- Jedziemy już na lotnisko, wezmę już twoje walizki na dół, a ty sprawdź czy nic nie zapomniałaś - powiedział pocierając pocieszająco moje ramie, ponieważ jako jedyny rozumiał co czuje teraz, byłam z nim bardzo blisko. po czym wziął walizki i zniknął z pola mojego widzenia, za drzwiami zostawiając mnie znowu sam na sam ze swoimi myślami.

Po tym jak przebiegłam oczyma po moim już teraz starym pokoju i łazience i upewniłam się że nic nie zapomniałam wziełam do ręki moją czarną torbe w której znajdowała się moja ulubiona książka, laptop i papierosy, i włozyłam do niej białego iPoda. Wyszłam z pokoju i skierowałam się na dół, gdzie na mnie już czekali moi rodzice. Pożegnałam się z mamą i bratem, ponieważ odwoził na lotnisko mnie tylko tato, ponieważ mama musiała zostać z tym małym gówniarzem.

- Dobra wystarczy tej miłości, jedźmy już na lotnisko, bo się spóźnisz na samolot - powiedział tato, na co ja się uśmiechnełam, jeszcze raz przytuliłam mame i brata, po czym wyszłam z domu kierując się do samochodu mojego ojca, do którego właśnie pakował moje dość duże walizki.

_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_

Cześć, to jest pierwsze w życiu opowiadanie które piszę, więc nie dziwcie się czemu jest takie okropne :') Ale jeśli poświeciłaś czas na to opowiadanie to bardzo ci dziękuje, nawet nie wiesz ile to mnie znaczy! <3

Jeśli przeczytałeś to i jakimś cudem ci sie to spodobało lub i nie, to zostaw komentarz lub gwiazdke :D

Z góry dziękuje ;* <33

Nika :))

It's only illusion / h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz