Aleksander i Serafin dotarli do bramy miejskiej o wschodzie słońca. Drogę natychmiast zastąpił im ten sam strażnik, który wpuścił ich wieczorem do Atoras.
- Oho! Kogo my tutaj mamy! Zrobiliście już zakupy? - Złodziej westchnął jedynie i podał mu monetę. Mężczyzna chwycił pieniądz i uśmiechnął się szeroko.
- Miłego dnia - oznajmił, przesuwając się na bok.
Chłopacy szybko go minęli, a wielkie miasto wkrótce zniknęło za ich plecami. Adrenalina wreszcie wyparowała z żył Serafina, zastąpiona przez zmęczenie. Ziewnął szeroko.
- Nie rób tak! - krzyknął blondyn i także ziewnął.
- Trzeba będzie to odespać - westchnął Serafin. - Tysiące metrów nad ziemią.
- Co? - nie zrozumiał blondyn.
- Aestas pewnie będzie chciał od razu ruszać.
- No i?
- Czyli jak będę chciał się przespać, to tylko dyndając w szponach Chciwca.
Aleksaneder zachichotał.
- To ja w tym czasie będę sobie słodko chrapać w wygodnym łóżku.
- Zamknij się! - warknął Serafin. Zamiast tego blondyn wybuchnął śmiechem.
- Czekaj... To nie lecisz na jego grzbiecie?
- Tylko raz mi się udało. Jest strasznie przewrażliwiony na tym punkcie.
Przez chwilę szli w milczeniu, gdy Aleksander analizował jego słowa.
- Jak to jest podróżować ze smokiem? - zapytał. Serafin spróbował wymyślić jakaś sensowną odpowiedź. Bezskutecznie.
Ponownie ziewnął.
- Nie zadawaj mi trudnych pytań o tak późnej porze! - warknął w końcu.
- Raczej wczesnej - poprawił go blondyn.
- Jeden pies.
Spojrzał ponad drzewa. Na tle błękitnego nieba, ozdobionego puszystymi chmurami, szybowała ciemna sylwetka.
- Też go widzisz? - upewnił się Serafin, wskazując na odległy kształt.
- Tego ptaka? - zapytał, mrużąc oczy. - A nie, czekaj. To twój smok?
- Mhm. Chociaż pewnie zżarłby cię za twój. - Niższy chłopak skręcił w ledwo widoczną leśną ścieżkę.
- A ty dokąd?
- Aestas nie zgarnie nas ze środka uczęszczanego traktu. Musimy znaleźć jakąś łąkę w głębi lasu.
- To nie spotkamy się z nim na tej polanie, na której go zostawiliśmy?
- Po co? Przecież już nas widzi, więc równie dobrze może wylądować gdzieś tutaj.
- A jeśli to nie on?
- Umiem rozpoznać smoka.
- Ale to mógłby być inny Chciwiec - zauważył Aleksander.
- Zaraz się przekonamy - odparł Serafin, wskazując na prześwit między drzewami.
Szybko przedarli się przez krzaki, by wyjść na okrągłą polanę. W jej centrum siedział błękitnooki Biały Koszmar.
- Masz zaklęcie? - przywitał się Aestas.
- Ja też się cieszę, że cię widzę - westchnął Serafin.
- Nie kłam. Pokażesz wreszcie?
CZYTASZ
Jak zabić smoka
FantastikOd początków istnienia Draminis, ludzie i smoki toczą między sobą Wielką Wojnę. Wioska Serafina jest regularnie atakowana przez smoki. Jej mieszkańcy nauczyli się sobie radzić ze stałymi najazdami. No a przynajmniej do tego czasu. Po serii ataków...