Rozdział 16

269 21 5
                                    

Severus podniósł się z ziemi. Udawanie bardziej pijanego niż się jest zawsze wychodziło mu nieźle... Wiedział, że Malfoy nie szukał go bezinteresownie, a skoro nie miał żadnych propozycji, to co najwyżej mógł chcieć go przekonać do zostania przy Śmierciożercach...

Albo chcieć zabić... Zwał jak zawł. Chłopak machnął ręką w ignoranckim geście. W sumie śmierć nie wydawała mu się taka zła szczególne po kielichu.

Snape ruszył lekko się chwiejąc, poprzez brudną alejkę Nokturnową. Świat wirował mu lekko, a głowa zaczynała boleć niemiłosierne. Był też inny ból... Czuł go w sercu...

Przełknął gorzką ślinę, jaka zalegała mu w ustach. Może byłoby lepiej gdyby Lucjusz skończył jego marną egzystencję? Ta myśl przemknęła przez bolącą głowę Severusa...

-Może byłoby lepiej...- Mruknął sam do siebie i powłócząc nogami ruszył przed siebie.

***

Lily obudziła się. Miała wrażenie, że oczy ledwie jej się otwierają, a powieki są sklejone. Poruszyła lekko głową czując, że leży na ciepłym torsie swojego narzeczonego.

-Jak się czujesz?- Zapytał James cichutko.

-Nie wiem.-Odparła zgodnie z prawdą. –Ile spałam? – Zastanawiała się też czy nie zapytać „kiedy zasnęłam". Podniosła się lekko.

-Z godzinę, góra dwie.-Rzekł pogłaskawszy ją po głowie.

-I cały czas tu byłeś?- Że też chciało mu się leżeć i patrzeć na nią, szczególnie gdy była taka brudna, zapłakana i zasmarkana.

-Nie za bardzo miałem jak się ruszyć...- Zaśmiał się. Rzeczywiście całkiem mocno wczepiła się w jego ciało.

-Wygniotłam ci koszulkę... -Rzekła. To była tylko część prawdy, tak naprawdę wygniotła ją i wybrudziła łzami...

Pocałował jej czoło. Wyglądała troszkę jak małe dziecko. Jej oczy, nieco podkrążone zdawały się lśnić wilgocią.

-Severus...- Zaczęła, ale przyłożył jej palec do ust.

-Zapomnijmy o nim. Nie rozpamiętuj tego... Nie ma po co zawracać sobie głowy...

Pocałował ją lekko. Może miał rację... Nie powinna się tym denerwować, szczególnie teraz gdy była w ciąży, a dziecku mogło to zaszkodzić. Przymknęła oczy biorąc głęboki oddech.

-Próbował mnie namówić, żebym z nim uciekła...- Rzekła mimo wszystko.

James uśmiechnął się krzywo. Musiała mu być niezręcznie...

-Jeśli chciałabyś odejść... Ja nie zatrzymywałbym cię.-Rzekł smutno, a głos jakby mu się załamał.-Tak po prawdzie to byłoby nawet bezpieczniejsze wyjście... Przeze mnie pakujesz się w kłopoty...

Lily skrzywiła się.

-Kocham cię...Chcę żebyś wiedział, że nie odejdę, nigdy!- Rzekła stanowczym tonem.- Naprawdę pomyślałeś, że mogłabym tego chcieć? Po tym wszystkim co razem przeszliśmy!?

Uśmiechnął się.

-Cóż...

-Obiad!- Wrzask Belli przerwał mu próbę wypowiedzenia odpowiednich słów.

James wstał z łóżka wyciągając do Lily rękę, by mogła się podźwignąć. Wstała patrząc w jego oczy.

-Wiesz, że chciałabym już być twoją żoną...- Wyszeptała. Uśmiechnął się tym razem już normalnie.

Napiętnowani | Lily i James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz