Rozdział 24

93 14 37
                                    

-Lily...- Szepnął. Słyszała w jego głosie nutę przerażenia. Posadził ją na dużym stole zakrystii i przytulił. –Wezwę lekarza... – Zadecydował zanim zdążyła powiedzieć cokolwiek.

-Nie!- Rzekła rzeczowo. – Nic mi nie jest...

-Przestań, zasłabłaś! Jesteś blada jak ściana...- Bella wyraźnie roztrzęsiona dotknęła dłonią twarzy dziewczyny, wciskając się między nią a Jamesa.

Chłopak wiedział, czym matka się martwi... Czy to mogły być czary? Voodoo?

-Bello zostaw mnie i Jamesa samych. – Lily spojrzała w oczy kobiety. – Musimy porozmawiać...

-Oszalałaś...- Kobieta popatrzyła na rudowłosą z lękiem. Drzwi zakrystii otworzyły się i do wnętrza wpadli rodzice Lily.

-Dziecko...- Pani Evans wyraźnie przestraszona podbiegła do córki. – Dobrze się czujesz? – Dotknęła dłonią brzucha dziewczyny.

-Mamo to nie dziecko... – Syknęła Lily. – Zdenerwowałam się po prostu...

-Lily...- Pan Evans wciąż przestraszony nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Wydukał tylko coś niezrozumiałego i złapał się za głowę.

-Błagam, chce spokojnie porozmawiać z Jamesem. – Lily zignorowała ich zdenerwowanie i powtórzyła swoje żądanie tym razem o wiele bardziej stanowczo, prawie gniewnie.

-Rozmawiajcie...- Bella kręcąc się wokół panny młodej sprawdzała puls i temperaturę jej ciała.

-Sam na sam...- Lily naciskała.

Bella puściła to mimo uszu.

Lily schwyciła Jamesa za rękę, jakby chcąc dać mu do zrozumienia by ja poparł.

-Mamo...- Rzekł zerkając ukradkiem na swą niedoszłą żonę.

-Ile razy mam ci powtarzać... Mów do mnie Bello!- Wściekła się. Nerwy jej puszczały.

James nie miał do niej żalu. Sam w duchu panikował. Jedyne co powstrzymywało go przed okazywaniem zdenerwowania, to siedząca obok Lily. Dla niej musiał być spokojny... Bella nie była jednak tak silna. Wiedział jak strasznie lękała się ich ślubu. Wiedział, że z każdym dniem bardziej panikowała. Zaręczenia Proteusza Binga nie przekonywały jej, mimo, że poręczał za niego sam Dumbledore . James wiedział, że jego matka bała się, że to początek złych czarów. Że omdlenie Lily nie było przypadkowe.

-Twoje zachowanie wcale nie pomoże Lily się uspokoić...- Pani Evans syknęła na Panią Potter.

-Marto, nie masz pojęcia...- Bella oparła się dłońmi o stół. –Nie masz pojęcia co może jej grozić! – Głośno łapała powietrze mówiąc każde ze słów, jakby osobno.

-Bello.- James położył dłoń na ramieniu matki.- Uspokój gości, zostaw nas samych. –Rzekł najspokojniej jak mógł.

-Macie piętnaście minut.-Rzekła i pociągnąwszy panią Evans za rękaw ruszyła w stronę drzwi.

-Może jednak, ktoś z nas zostanie...- Pan Evans zapytał córkę. Wargi wciąż drżały mu z nerwów.

-Damy sobie rade tato... – Rzekła siląc się na uśmiech.

Drzwi trząsnęły. Państwo młodzi zostali sami.

-Musimy odwołać ślub! –Lily powiedziała to gdy tylko rodzice zniknęli.

-Rozumiem.-Rzekł spokojnie i pocałował ją w policzek, zanim zdążyła rzec cokolwiek wiecej.- Nie będę ryzykował twojego zdrowia. Jeśli czujesz, że nie dasz rady... Rozumiem.

Napiętnowani | Lily i James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz