Rozdział 6

370 29 11
                                    

Oczy Belli wydawały się mętne i pełne bólu. Lily nigdy nie widywała jej tak skoncentrowanej i roztrzęsionej zarazem. Zazwyczaj gdy się martwiła, nie potrafiła się skupić, nosiło ją.

-Nie wiem od czego zacząć.- Rzekła w końcu.-Chyba powinnam od opowiedzenia wam mojej historii.

Przez chwilę milczała i odwróciła się do nich plecami. Zdjęła koszulkę. Jej nagie plecy, białe, zupełnie nie opalone pokryte były setką maleńkich kropeczek.

-No wiesz!- James odwrócił wzrok potwornie zawstydzony. Rumieniec wykwitł na jego twarzy.

-Co widzicie...- Zapytała Bella ignorując jego zmieszanie.

-Piegowate plecy.- Stwierdził Lily zaskoczona. Sama cierpiała na nadmiar kropeczek.

Bella ubrała się i odwróciła do nich.

-To nie piegi, to blizny. Każda po jednym małym nakłuciu.

James spojrzał w oczy matki z lekiem, i jakby wstrętem.

-Mój ojciec potrzebował krwi. Ale jego własna, przesiąknięta czarną magią nie nadawała się zbytnio. Prawdę mówiąc do jego czarów potrzebna była krew czysta, a najlepiej krew cierpiących. Ta dawała najsilniejsze rezultaty.

-Wiec używał krwi babci i twojej?- James przeląkł się lekko.

Lily przypomniała sobie obrazy z myślodsiewni Belli, które widziała w Boże Narodzenie. Dobra, smutna kobieta, jej matka uratowała ją przed ojcem, ojcem, który chciał zmusić Bellę do zabicia nienarodzonego Jamesa.

-Najczęściej.- Pani Potter przytaknęła. –Ale używał też krwi mego brata i mojej siostry.

Lily zamarła. W myślodsiewni nie było żadnych obrazów rodzeństwa Belli. James również wydawał się zaskoczony.

-Nie mówiłaś, ze mam wuja i ciotkę...

Bella nie wytłumaczyła się z kolejnego zatajenia przed nim istotnego faktu. Przełknęła głośno ślinę.

-Mój brat Nugan, był bardzo przystojny. Jak przez mgłę pamiętam jego piętnastoletnią twarz. Był kochany, opiekował się mną i Izadorą, moją siostrą. -Głos Belli załamał się jakby.- Nugan zabił się przeddzień moich piątych urodzin. Utopił się. To było oczywiste samobójstwo. Ojciec wiedział , że Nugan miał w sobie wielką siłę, często go wykorzystywał, a on już nie chciał w tym uczestniczyć.

-Moja ciotka, czy ona też się zabiła?- James zacisnął palce mocniej, na dłoni Lily.

-Nie, uciekła z narzeczonym. Zrobiła to gdy ja byłam jeszcze dość młoda. Od dwudziestu lat nie dostałam od niej żadnej wiadomości. Nie mam pewności czy żyje. Ojciec wielokrotnie posługiwał się moja krwią, żeby zrzucić na nią choroby czy klątwy.

-Wiec kiedy twoje rodzeństwo zniknęło, wszystko skupiło się na tobie.- Lily popatrzyła w smutne oczy Belli, która poruszyła powoli głową, przytakując. Na twarzy kobiety było zmęczenie. Lily wzdrygnęła się dostrzegając małe ciemne kropki, wyglądające zupełnie jak piegi, na jej twarzy. Najwięcej miała ich pod lewym okiem.

Lily zastanawiała się czy to bardzo bolało...

-Kidy miałam czternaście lat zadurzyłam się w mugolu. – Westchnęła Bella. – Nie odwzajemniał moich uczuć, zresztą, biedak miał za wiele na głowie. Był jedynym żywicielem rodziny. Jego chorowita matka i cztery siostry, żyły z tego co zarobił. Ojca nigdy nie miał. I chyba tego zazdrościłam mu najbardziej.

Lily wiedziała do czego to zwierzenie ma doprowadzić. Chciała coś powiedzieć, ale słowa Jamesa ja ubiegły.

-Dziadek go zabił.- Stwierdził mówiąc o swoim krewnym z oczywistym wstrętem.

Napiętnowani | Lily i James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz