ᴠɪ. ᴍᴀʀᴛᴡɪ ʟɪꜱᴛóᴡ ɴɪᴇ ᴘɪꜱᴢą

613 70 62
                                    

– Jest pani zatrzymana w związku z podejrzeniem zabójstwa Richarda Malkina.

Formalne słowa, które Elen usłyszała z ust umundurowanego funkcjonariusza policji, wciąż tkwią w jej głowie. Zdezorientowana wpatruje się w metalowy stolik, odbijającego światło wyjątkowo sztampowej lampki. Oparcie krzesła już po godzinie nieustannego siedzenia powoli wbija się w plecy, a sama oskarżona odnosi wrażenie, że zostawia trwały ślad na jej ciele; zupełnie jak chłosta.

Zgryza z paznokci jasnofioletowy lakier, który nałożyła raptem zaraz po przebudzeniu. Jakoś musi uspokoić skołatane nerwy, a wystawione na dodatkowy stres wyjątkowo boleśnie odciskają piętno. W końcu pierwszy raz zostaje wyprowadzona z mieszkania, jako kryminalistka. Wieść pewnie zdążyła się rozejść po sąsiedztwie. No bo przecież jak, ona – Eleonora Lavrock – poukładana członkini londyńskiego społeczeństwa miała zabić człowieka. W dodatku niezwykle jej bliskiego, co z pewnością nie uchodzi uwadze policjantom prowadzącym śledztwo. Szkoda tylko, że kobieta czuje się całkowicie niewinna.

Metalowe drzwi z kratką na pseudo szybie otwierają się ze zgrzytem. Do środka wchodzi dwóch umundurowanych mężczyzn.

– Pani Eleonora Lavrock, jak mniemam. – Jeden z mężczyzn siada naprzeciw niej, a drugi staje dla teoretycznej obstawy pod ścianą. Po ich lewej stronie znajduje się lustro, ale nie może ocenić, czy aby na pewno jest tym słynnym weneckim. W sumie niepotrzebnie się nad tym głowi, bo czemu miałoby służyć w takim miejscu zwykłe? Bardziej ją interesuje, czy po drugiej stronie ktoś im się przysłuchuje.

– Tak – odpowiada cicho, pomimo tego, że mężczyzna trzyma w dłoni jej dowód tożsamości, a w prowadzonej kartotece jest napisane czarno na białym, jak się nazywa.

– Proszę mi powiedzieć, co robiła pani wczoraj na uczelni profesora. – Mężczyzna przerzuca kilka białych kartek znajdujących się w teczce.

– Byłam z nim umówiona na spotkanie, w celu oddania przetłumaczonych dla niego tekstów.

– O której godzinie pani się z nim spotykała? – pyta, nie odrywając wzroku od papieru, konfrontując jej słowa z zeznaniami innej osoby. Spogląda na drugiego funkcjonariusza, który ze skrzyżowanymi na piersi rękami przygląda się jej.

– Nie wiem, ale myślę, że gdzieś koło szesnastej, tak wtedy skończyłam moją zmianę w muzeum. – Stara się brzmieć w miarę spokojnie, ale wizja potencjalnej odsiadki zdecydowanie ją paraliżuje. Tylko dlaczego się tak denerwuje, skoro niczego nie zrobiła?

– Proszę mi powiedzieć, czy profesor w ostatnich dniach zachowywał się inaczej? — Funkcjonariusz uderza lekko długopisem o blat stołu, co drażni brunetkę. – Czy coś świadczyłoby o tym, że byłby skłonny do popełnienia ewentualnego samobójstwa?

– Nie sądzę, żeby pan Malkin był zdolny do odebrania sobie życia. – Brunet, który wciąż stoi oparty o ścianę, uśmiecha się drwiąco. – Ale gdy byłam u niego dwa dni temu, zachowywał się dziwniej niż zazwyczaj.

– To znaczy? – Podchwyca blondyn naprzeciw niej. – Radziłbym nie odsuwać podejrzeń od siebie, bo jak na razie wszystkie nasze tropy prowadzą wprost do pani.

– Mówił tak, jakby się czegoś bał. Wyglądało to tak, choćby chciał mnie ostrzec przed kimś, kogo się spodziewał.

– Wie pani, kto to mógł być?

– Niestety nie – odpowiada krótko.

Czuje się jak w jednym ze swoich snów. Tylko tym razem trzęsie się jak osika naprawdę, a nie w wyimaginowanej rzeczywistości. Stara się ukryć drżenie rąk, wciskając je między uda, ale buntujące się ciało na wszelkie sposoby zdradza jej zdenerwowanie. Maniakalnie przygryza wargę, co rusz zlizując z niej odrobinę szminki.

KUKIEŁKA ☸ loki laufeyson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz