ᴠɪɪ. ᴘᴏᴅᴇᴊʀᴢᴇɴɪᴀ ᴘᴏᴄᴢąᴛᴋɪᴇᴍ ᴡꜱᴢʏꜱᴛᴋɪᴇɢᴏ

563 61 48
                                    

Wszystko jest, jak należy, a ten stan rzeczy raczej nie zamierza ulec, zbyt szybkiej, zmianie. Jotuni nadal żyją w błogiej świadomości rychłego zwycięstwa nad armią Odyna, które zakończy się zdradą Oszusta. W końcu skrupulatnie ułożony plan zakłada dojście do celu po trupach, może część jest przypadkowa, ale czego się nie robi dla tryumfu. Przecież o to chodzi w całej tej zabawie. Potrzebuje skutecznej dywersji, a jednocześnie gruntownego zabezpieczenia, gdyby na skutek pewnych, przykrych zbiegów okoliczności Plan A miałby nie wypalić. Teraz jedyne, nad czym się zastanawia, to czy wykorzystując Lodowych Olbrzymów i zabijając ich wielkiego wodza, zyska uznanie swojego ludu, przyszłych sług, którzy z pokłonem będą mu dziękować za zbawienny ratunek.

Pozostaje do rozważenia tylko jedna, zasadniczo najważniejsza kwestia, która zwie się Odynem. Przeklęte imię Wszechojca wciąż zaprząta umysł młodego księcia, który swoje serce zaprzedał intrydze. Poślubił kłamstwo, aby móc spełnić ambicje. Na swoich bladych dłoniach nosi piętno mordercy, krew niewinnego człowieka, którego zabił. W imię czego? Obsesji, która powoli wyżera jego gorejącą duszę zupełnie jak pasożyt, którego nie da się pozbyć. Zemsty, za wszystkie dni, kiedy żył w nadziei, że to jemu przypadnie zasiąść na asgardzkim tronie.

Jego sumienie wciąż powtarza, że przecież okazuje tak bardzo pożądane miłosierdzie. Skrócił cierpienie człowieka, którego dalszy żywot uważał za bezcelowy. Miłosiernie zostawił jego martwe ciało, aby później wymazać starszego Midgardczyka z pamięci innych. Drobne zaklęcie, które ćwiczył na bracie, gdy nocą podbierał należącą do niego broń, żeby rzucić na nią urok, w końcu znalazło swoje wykorzystanie.

Wszystko idzie jak z płatka, a bożek nie musi się niczym martwić na zapas. Gdyby nie jeden drobny szczegół, zaprzątający jego myśli. Ciemnooka kobieta, która nie dość, że pojawiła się znikąd, na dodatek uniknęła wpływu działania zaklęcia dúkkur*. Niepojęte, aby mag pokroju Lokiego, nie był w stanie poradzić sobie z marną Midgardką.

Cichy stukot jego ciężkich butów zwiastuje obecność księcia w pałacu. Postać wysokiego mężczyzny odbija się w lśniącej posadzce z drogocennej płyty. Zielone szaty zdają przyciągać do siebie złoto ścian, które pozostaje na ubraniu w postaci nietuzinkowych zdobień. Staje przed wysokimi drzwiami, na których wyryto rzemieślniczym dłutem kręte pędy kwiatów, a pośród nich zdobniczy bluszcz, który pląta w sidłach osłupienia zagubionego boga.

Myśli nad kolejnym kłamstwem. Tym razem oszuka osobę, której życie jest dla niego wszystkim. Matczyna miłość jest w stanie wybaczyć wszystko, ale kolejne kłamstwo tak łatwo może ją zgubić. Utracić na zawsze, a wszystko przez słowo warte więcej niż złoto.

– Cieszę się, że cię widzę Loki. – Kobieta uśmiecha się, gdy tylko się pojawia. – Możesz odejść, Simio.

Mężczyzna przez moment obserwuje, jak służka matki posłusznie opuszcza komnatę. Dosłownie na moment zatrzymuje wzrok na pełnych ustach młodej kobiety.

– Chciałaś mnie widzieć, matko – mówi, odwracając spojrzenie od zamkniętych drzwi, za którymi jeszcze sekundę temu zniknęła niewinna istota.

– Doszły mnie słuchy, że ostatnio opuściłeś Asgard. – Frigga siada na łożu. Klepie miejsce obok siebie, dając znać młodemu księciu, aby usiadł.

Przełyka nerwowo ślinę. Stawia kilka kroków, a z każdym kolejnym pragnie coraz bardziej zamienić się w mús* i uciec, by tylko nie musieć kłamać w błękitne oczy matki.

– Co się dzieje Loki? – Matczynym gestem odgarnia zabłąkany włos z jego czoła. – Heimdall wspominał...

Czego mógł się spodziewać? Że przyłapały go na potajemnym wymykaniu się przypadkowe osoby? Tylko jak skoro za każdym razem znikał w swojej komnacie i tylko raz skorzystał z ukrytego przejścia na granicy królestwa. Przeklęty strażnik o jasnym spojrzeniu, który śledzi każdą istotę we wszechświecie.

KUKIEŁKA ☸ loki laufeyson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz